Kotka trajkotała, nadawała, nawijała, szczebiotała, opowiadała z entuzjazmem przez całą drogę. Już gdy otworzyła pyszczek, przeczuwał, że będzie ciężko. Nie poskutkowało nawet jego przyspieszenie kroku. Owszem, koteczka łapała powietrze chciwymi haustami, ale pomiędzy nimi dalej była w stanie mówić. I uroczo prosić, żeby zwolnił.
Tak, nie chciał się do tego przyznać, ale modlił się, żeby ich podróż dobiegła końca jak najszybciej właśnie dlatego, że była miła. I urocza. Było w niej coś przypominającego mu Wróbelka, jakieś ciepło i serdeczność sprawiające, że im dłużej szli, tym bardziej miał ochotę sprawdzić, czy jej futro jest tak miękkie, na jakie wygląda.
A nie taki był Buck, racja?
Otwieranie się przed obcą kotką było szczytem absurdu, nawet jeśli wyglądała tak niewinnie (nigdy nie sądził, że przy takiej tuszy jest to możliwe). Nie znał jej, nie wiedział, do czego jest zdolna, jak te informacje wykorzysta. A jeśli faktycznie była podobna do Wróbelka…
Imponowała mu. Ta myśl huknęła go w czaszkę jak solidny kamień. Właśnie jej wiara i ufność, to czego jemu tak bardzo brakowało… I pogoda ducha. Jak bardzo nie próbowałby jej obrazić, spływało to po kotce jak po kaczce. Gdzieś miała opinię innych, znając swoją wartość. A żeby było jeszcze ciekawiej, sprawiała wrażenie takiej, którą wszyscy od razu kochają, szukając jej towarzystwa zarówno w chwilach smutku, jak i radości. Bo kto lepiej zrozumie ich niż ta empatyczna, ciepła koteczka?
Kocur poczuł się nagle bardzo, bardzo samotny…
...pewnie dlatego dopiero po chwili dostrzegł, że las się przerzedził, a w powietrzu królują obce zapachy wojowników Klanu Nocy.
- To tu. - Bezceremonialnie wypchnął koteczkę przed siebie, ucinając jej wywód.
Starał się nie słyszeć słów podziękowań zaskoczonej niebieskiej, jak najszybciej wracając na swój teren. Jak najdalej od osoby, która pokazywała mu za czym tak naprawdę tęsknił.
<Tak, nie lubię zostawiać rzeczy niedokończonych xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz