*pierwszy śnieg*
― Myszołów… Myszołów! Wstawaj! Śnieg spadł! ― powiedział pełnym emocji głosem, dodatkowo trącając łapą dużego czarnego kocura.
Ten w odpowiedzi ostentacyjnie przewrócił się na drugi bok i zachrapał głośno.
Szary wojownik przewrócił ślipiami. Spróbował jeszcze złapać brata za kark i zaciągnąć do wyjścia. Myszołów zapierał się wszystkimi czterema łapami. Po krótkiej chwili uchylił oszczędnie tylko jedno błękitne oko.
― Mogę wiedzieć co ty, do jasnej ciasnej, wyprawiasz z samego rana?
Sokół puścił skórę brata i wypluł czarną sierść. Spojrzał na niego z udawaną urazą.
― Ja…? Pomagam mojemu kochanemu bratu zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, bo najwyraźniej sam nie da rady. Ruszyłbyś się w końcu i złapał trochę słońca.
Myszołów poruszył i rozbawieniem jasnymi wąsami i ziewnął, ukazując światu rzędy równych, ostrych zębów. Przez krótką chwilę przyglądał się Sokołowi, a później pokręcił głową z miną medyka, który trafił na wyjątkowo ciężki przypadek.
― Śmiesznie usłyszeć coś takiego akurat od ciebie, naprawdę.
***
Sokół szybkim krokiem opuścił legowisko wojowników. Klan jeszcze nie obudził się do życia, jednak słońce już dawno wstało. Widok polany, nie tak dawno zniszczonej przez powódź, a obecnie oblewanej złocistymi promieniami poranku był naprawdę dziwny. Wojownik rozejrzał się dookoła. Jego uwadze nie umknęły gałęzie drzew przykryte cienką warstwą białego puchu. Grubość śniegu nie przekraczała grubości mysiego ogona, a jednak widok był niezwykły. Dostrzegł drobny, biały kwiat o jeszcze drobniejszych płatkach, nieśmiało wystający spod śniegu tuż koło jego łap. Delikatnie odgarnął warstwę białego puchu, która przykrywała roślinkę.
Miała drobne, białe płatki, a kwiat skierowany był nieśmiało w kierunku słońca. Cienka łodyżka drżała i kiwała się na boki przy najsłabszych nawet podmuchach wiatru, ale jakimś cudem się nie łamała. Ona się nie poddawała, chciała rosnąć w siłę, pomimo śniegu i mrozu.
Ja i mój klan musimy wsiąść z niej przykład.
W tym momencie jego uwagę odwrócił zimny płatek śniegu, który upodobał sobie miejsce na jego nosie. Z lekką irytacją go odgarnął, ale zdał sobie sprawę, że owych płatków zaczyna przybywać. Spadały z nieba niczym jakieś dziwne ptaki i pogrubiały cienką warstwę białego puchu. W jego oczach zalśniło. Machnął łapą w kierunku najbliższej śnieżynki i wykonał długi skok. Nim się spostrzegł, rozpoczął dziką gonitwę za płatkami śniegu po całym obozie. W jego żyłach buzowała adrenalina, w oczach lśniła euforia.
Może niektórzy pobratymcy usłyszeli tego ranka dziki, radosny śmiech.
<ja nie wiem, co to jest, ale jeśli ktoś chce, to może odpisać. No i… Wiem, że jeszcze trochę za wcześnie, ale… Wesołych Świąt! Wesołych Świąt!>
Ja bardzo chętnie :D Jak toś inny jest chętny to zapraszam do dołączenia! ;)
OdpowiedzUsuńKlepaj śmiało, jeśli chcesz c:
Usuń