- Fascynować... - mruknął zajęty myciem samego siebie, z lekka mozolnymi ruchami począł czyścić swój grzbiet. Wydał z siebie chrapliwy, niski pomruk, gdy w jego leżu zawitała właśnie Zachodzący Promyk. Postawił uszy, przyglądając się młodej wojownicze dokładnie, wyraz jej mordki zdradzał, że i ją coś trapiło.
- Kiedy dostanę ucznia? - miauknęła krótko, acz z lekka zdenerwowana - Już dawno skończyłam trening, ale ty uczniów dałeś tym dzieciakom - żachnęła się, nie będąc wni trochę zadowoloną z obrotu spraw.
- Oh moja zdroga, wierz mi, że dostaniesz ucznia i to nie jednego~ - zamruczał z lekka złowrogo, by zbliżyć się aż nazbyt do buraski, która z lekka zdezorientowana ściągnęła uszy - Musisz mi tylko zaufać, skarbie - zaśmiał się, przeciagając swoim ogonem pod jej brodą, na co ta zamruczała nieśmiało - A teraz wybacz, obowiązki wzywają, chyba, że chcesz iść na patrol i mi towarzyszyć? - mruknął, wychodząc ze swojego leża i przeciagając się tak, że aż kości mu strzeliły.
Bardzo szybko odszukał kilka kotów, które chciał zabrać ze sobą na patrol - Rozmarynowe Futro, Jodłowy Brzask, Bodziszkowa Łapa, Zachwaszczona Ścieżka, Berberysowa Bryza oraz Lwia Łapa.
Dał znak i ruszyli, jednakże tuż przy wejściu do obozu zatrzymała ich Promyczek, która jednak postanowiła przydać na propozycje lidera.
Tak więc cała grupa kotów ruszyła na patrol, planowo ruszyli wzdłuż klifu, obserwując z góry plaże, oraz skraj lasu. W tym czasie, gdy rudzielec był zajęty węszeniem, podeszła do niego szylkretka
- Lisia Gwiazdo? - miauknęła, a kocur obdarzył ją pytającym spojrzeniem orzechowych oczu - Jak myślisz, czy te wszystkie nieszczęścia w klanach są zesłane przez Klan Gwiazdy za karę? I czy nas też któreś z nich spotka?
Zamyślił się. Słowa Berberys przypomniały mu jego własne myśli, które nie dawały mu spokoju.
- Klan Gwiazdy jest dziwny - zaczął, starając się jakoś to ubrać w słowa - Robi wiele sprzecznych rzeczy. Możliwe, że chce nas ostrzec przed czymś, w każdym razie musicie na siebie uważać, nie wiemy czy i klan klifu czegoś nie spotka. Ale brawo, doprawdy słońce, myślisz jak przyszła liderka - dodał, nawet nie kryjąc dumy w głowie i jakby na zawołanie ziemia pod ich łapami zadrgała na tyle silnie, że koty z trudem utrzymywały się na łapach.
Rozległ się donośny trzask i Lis tylko poczuł jak grunt spod jego łap zaczyna się osuwać. Krzyknął, żeby każdy uciekał, po czym sam zaczął pędzić jak najdalej od krawędzi. Zatrzymał się w półkroku, słysząc przeraźliwy wrzask Berberysu. Odwrócił łeb i dostrzegł kotkę zwisającą ze skarpy. Zadrżał i jak najszybciej dopadł do młodej wojowniczki, wciskając ją na stały grunt. Oboje dyszeli ciężko.
- Gdzie Jodła, Rozmarynka i Bodziszek? - szepnął Lwia Łapa, podchodząc do krawędzi urwiska. Lis poszedł za kocurkiem, który z przerażenia wpatrywał się w dół, prosto na plażę.
Kilkanaście ciał martwych kotów, niektóre przygniecione kamieniami, inne nie. Spośród nich rozpoznał Słoneczny Blask, Wierzbowe Serce, Poplamione Piórko oraz Sójcze Pióro. Najwidoczniej starszyzna wybrała się na spacer, ale znalazła się w złym miejscu i czasie.
- Wy wracajcie - mruknął, spoglądając na Zachód, Lwa i Chwasta, którzy skinęli łbami - Ja i Berberys dokończymy patrol - oznajmił
< Berberys? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz