Nawet, jeśli nie rozmawiał nigdy wcześniej z jakimś kotem, potrafił zrozumieć w miarę jego charakter i zachowanie z samej obserwacji oraz energii jaka się wokół owego kota unosiła. W przypadku Mandarynkowej Łapy nie było inaczej i niestety nie należała ona do jego ulubieńców. Wolał się trzymać na dystans i nie miał pojęcia, jakim cudem Srocza Gwiazda na to pozwalała, chociaż może była ślepa na to czy coś... w końcu sama miała problem do czekoladowych kotów, więc wolał nie wnikać w jej tok myślenia, za którym mogło stać wiele czynników, a przez to właśnie które nie chciał z góry czegoś oceniać. Jak widać, nie zawsze wychodziło. Mandarynkowa Łapa z całej grupy księżniczek dawała mu obraz młodszej Biedronki, chociaż miał wrażenie, że gdyby dać szylkretowej pole do popisu, byłaby o wiele gorsza. Mimo wszystko, nie chciał, lub też zwyczajnie nie umiał zachowywać się nieprzyjemnie, mimo wszystko mógłby kogoś zranić lub do siebie zniechęcić, więc jeśli w jego stronę nikt pierwszy nie wykazywał większej niechęci... to czemu on miałby? W tym momencie bił się z myślami, patrząc, jak uczennica próbuje złapać drobnego ptaszka, który jednak chwilę potem odleciał. Podejść, a może sprawę zostawić losowi?
- Byłoby łatwiej nazbierać ciepłą porą czegoś, czym się żywią i rozsypywać teraz, jestem pewien, że byłoby ich więcej - W końcu wybrał. Zagadał przyjaźnie, podchodząc i patrząc za znikającym zwierzątkiem. Nie wiedział, z czym się spotka. Z prychnięciem, przyjaznym potwierdzeniem? W końcu sytuacja nie była kolorowa, a nim kierowała chęć bliskości z innym kotem. Nawet, jeśli nie był on najwyżej na jego liście zainteresowań.
- A czym one się żywią?- zapytała, najpewniej starając się nie wykrzywić pyska.
- Zazwyczaj jakimiś ziarenkami, drobnymi robaczkami, muszkami - wyliczał, oczami uciekając gdzieś w bok, żeby lepiej sobie wszystko zobrazować - Chociaż zdaje mi się, że z ziarnami byłoby najłatwiej, wątpię, żebyśmy specjalnie mieli zbierać muszki i robaczki i trzymać je przez ten cały czas w obozie. - Uśmiechnął się pod nosem na samą myśl o tym niezbyt udanym planie. Szybko by umarły i mieliby cmentarz dla robaczków.
- To następnym razem nazbieramy ziarenek - odpowiedziała strzepując ogonem.
- Można też poprosić Klan Klifu o kilka - zaproponował - Podobno mieszkają obok całego łana ze złotymi kłosami.
- A znasz kogoś z Klanu Klifu żeby nam dali?- zapytała zaciekawiona.
- Jest taka jedna kotka, z którą zamieniłem kilka słów na zgromadzeniu, wydawała się miła, więc może dałoby się ją poprosić o kilka ziaren? - zaproponował z zadowoleniem. Co prawda dawno jej nie widział, ale miał nadzieję, że przez ten czas nie zmieniła się jakoś diametralnie.
- Może - odpowiedziała sceptycznie.
- Jestem pewien, że się zgodzi - dorzucił już pewniej - No, ale to dopiero w ciepłą porę... Potrzebujesz pomocy w polowaniu? - spytał po chwili z czystej grzeczności. Mimo wszystko, to wciąż ledwo wyrośnięte kocię, prawda? - Czy może już wracasz?
- Wolę nie wracać z pustymi łapami- oznajmiła, na co kocur kiwnął wesoło głową.
- Chcesz upolować coś konkretnego?
- Nie, po prostu coś.
- Dobrz~ Możemy pójść bliżej drzew, co ty na to?
- Byłoby łatwiej nazbierać ciepłą porą czegoś, czym się żywią i rozsypywać teraz, jestem pewien, że byłoby ich więcej - W końcu wybrał. Zagadał przyjaźnie, podchodząc i patrząc za znikającym zwierzątkiem. Nie wiedział, z czym się spotka. Z prychnięciem, przyjaznym potwierdzeniem? W końcu sytuacja nie była kolorowa, a nim kierowała chęć bliskości z innym kotem. Nawet, jeśli nie był on najwyżej na jego liście zainteresowań.
- A czym one się żywią?- zapytała, najpewniej starając się nie wykrzywić pyska.
- Zazwyczaj jakimiś ziarenkami, drobnymi robaczkami, muszkami - wyliczał, oczami uciekając gdzieś w bok, żeby lepiej sobie wszystko zobrazować - Chociaż zdaje mi się, że z ziarnami byłoby najłatwiej, wątpię, żebyśmy specjalnie mieli zbierać muszki i robaczki i trzymać je przez ten cały czas w obozie. - Uśmiechnął się pod nosem na samą myśl o tym niezbyt udanym planie. Szybko by umarły i mieliby cmentarz dla robaczków.
- To następnym razem nazbieramy ziarenek - odpowiedziała strzepując ogonem.
- Można też poprosić Klan Klifu o kilka - zaproponował - Podobno mieszkają obok całego łana ze złotymi kłosami.
- A znasz kogoś z Klanu Klifu żeby nam dali?- zapytała zaciekawiona.
- Jest taka jedna kotka, z którą zamieniłem kilka słów na zgromadzeniu, wydawała się miła, więc może dałoby się ją poprosić o kilka ziaren? - zaproponował z zadowoleniem. Co prawda dawno jej nie widział, ale miał nadzieję, że przez ten czas nie zmieniła się jakoś diametralnie.
- Może - odpowiedziała sceptycznie.
- Jestem pewien, że się zgodzi - dorzucił już pewniej - No, ale to dopiero w ciepłą porę... Potrzebujesz pomocy w polowaniu? - spytał po chwili z czystej grzeczności. Mimo wszystko, to wciąż ledwo wyrośnięte kocię, prawda? - Czy może już wracasz?
- Wolę nie wracać z pustymi łapami- oznajmiła, na co kocur kiwnął wesoło głową.
- Chcesz upolować coś konkretnego?
- Nie, po prostu coś.
- Dobrz~ Możemy pójść bliżej drzew, co ty na to?
<Mandarynka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz