Czas opka Lód
Skończyła właśnie trening z Strzyżykowym Promykiem, którą chciała rozszarpać coraz bardziej, im dłużej ją widziała. Wtedy zobaczyła Lodowy Omen i usłyszała jej pytanie.
- Tak - odparła starając się szybko poprawić jednak słychać było, że była zdenerwowana.
- Czy coś się tam wydarzyło? -spytała wojowniczka tuż po tym, jak przez pewien czas w milczeniu lustrowała wzrokiem młodszą - Widzę, że jesteś zdenerwowana. Musisz nauczyć się lepiej to ukrywać.
- Próbuję - powiedziała niebieska strasznie nienaturalnym tonem, by nie syknąć - I tak…tak - odpowiedziała na jej pytanie. Vanka otaksowała wzrokiem pręgowaną tygrysio. Zmarszczyła lekko brwi.
- Zamierzasz mi opowiedzieć, co się stało? - spytała. Nie było w jej głosie ani grama zniecierpliwienia czy natarczywości.
- Może lepiej nie tutaj - szepnęła brązowooka, sugerując wyjście poza obóz. Nie chciała narażać bezpieczeństwa kultu na to, żeby inny klan o nim wiedział. Przecież istnieje powód, dla którego nawet większość wilczaków nie wie.
- Naturalnie. To by było nierozsądne - odparła cicho córka Różanego Stepu.
Szły przez chwilę jak najdalej od obozu i ciekawskich spojrzeń nocniaków. Za każdym razem gdy Siostra Wierzby widziała gdzieś w pobliżu siebie wodę, wzdrygała się z niepokojem. W końcu doszły do rzeki na terytorium nocniaków. Usiadła naprzeciwko mistrzyni i westchnęła ciężko.
-Na spotkaniu Medyków działy się dziwne rzeczy…- zaczęła, starając się kontrolować - Miałam sen, Klan Gwiazdy mnie topił - powiedziała na jednym wdechu - Te mysie móżdżki! - syknęła pod nosem - I mówili coś o tym, że jesteśmy przeklęci!
- Ciszej - upomniała Cisową Łapę starsza kotka, taksując ją wzrokiem błękitnych oczu. Nie rozejrzała się wokół, doskonale wiedząc, że byłby to niepotrzebnie zwracający uwagę ruch. - Rozumiem, skąd biorą się twoje emocje, ale jeśli chcesz poprawnie zinterpretować wizje, musisz myśleć całkowicie trzeźwo. Czy to jasne? - upewniła się. - Więc po kolei. Co dokładnie powiedział ci Klan Gwiazdy i czy coś daje ci podstawę, by myśleć, że to był na pewno on? Bezgwiezdni lubią sobie czasem posprawdzać żywe koty. Mogli chcieć zobaczyć, jak zareagujesz.
Uczennica medyczki próbowała sobie przypomnieć dokładniej, co usłyszała.
- ,,Przeklęci, wasze decyzje sprowadzą na was zgubę, a wtedy już nie będzie nikogo, kto usłyszy wasze wołania" - wyrecytowała, powstrzymując się od syku - Nie mam podstaw, ale wydawało mi się, że przodkowie nie mogliby się z nami kontaktować przez sadzawkę gwiezdnych.
- Kiedyś... - czarna przygryzła wargę w głębokim zamyśleniu. - Kiedyś to robili. Dziadek trochę pamiętał tamte czasy. Ale to, co mówisz, wyklucza obecność Mrocznej Puszczy - powiedziała, mierząc ją jednym ze swoich charakterystycznych spojrzeń, które sugerowało, że bardzo wnikliwie analizowała każde słowo uczennicy. - Co dokładnie przedstawiała wizja? Potrzebuję szczegółów. W snach wszystko ma jakieś swoje znaczenie. Ciężko stwierdzić, czy to była groźba, czy ostrzeżenie. A może to i to.
-No…na początku byłam w kompletnej ciemności i słyszałam tylko krople wody spadające na ziemię. Potem ściana się rozdarła i porwała mnie woda, podtapiając mnie- tu szylkretka przerwała, na chwilę zwężając źrenice do szparek. Po chwili gdy się otrząsnęła, mówiła dalej:
-Kiedy już zostałam wyrzucona na ląd, widziałam jezioro krwi na terytorium klanu wilka i wtedy usłyszałam to co ci powiedziałam…..a potem sen się urwał - mówiła, ciągle patrząc sobie na łapy, wysuwając i chowając pazury. Niebieskooka głęboko westchnęła i przejechała gładką łapą po ziemi, przymykając oczy. Po chwili kontynuowała:
- Woda. Jezioro pełne krwi. To równie dobrze może być nasza krew, a może być to krew... Domniemanych ofiar systemu. Kotów takich jak moja siostra.
- Sama nie wiem, co o tym myśleć. Klan Gwiazdy może sobie z nas drwić…- rzuciła córka Szeleszczącego Wiązu. Nie miała ani doświadczenia, ani pojęcia, o co chodzi z przepowiedniami na spotkaniach medyków. Siostra Tchórzliwej Łapy pokręciła głową.
- To nie była drwina - powiedziała. - Tak myślę. To było... Ostrzeżenie. Groźba. Pokaz tego, co może się stać, jeśli nie ugniemy się ich woli - stwierdziła cicho. - Drwią sobie z przywódców, z kotów, które odpowiadają za system w Klanie Wilka. Ale nie ze społeczności samej w sobie. Chcą, żebyśmy zeszli na "dobrą" ścieżkę, widzą, że możemy się jeszcze zmienić, ale to nam przypada decyzja - wytłumaczyła swój punkt widzenia. - Z tym, że nikt tu nie ma zamiaru się zmieniać. Nie z ich życzenia.
Skip do teraz
Cisowa Łapa siedziała sama w legowisku medyka. Zaranna Zjawa starała się znaleźć jakieś zioła w lesie. Do ich legowiska przychodziło coraz więcej kotów, ale ziół nie przybywało. Było ich coraz mniej. Wtedy do legowiska medyka weszła Lodowy Omen ze zwichniętą łapą. Uczennica medyczki wzięła w pysk kilka liści bzu i zaczęła je przeżuwać na papkę. Podeszła do mistrzyni i zaczęła nakładać papkę na kończynę starszej.
-Lodowy Omenie…wiem, że to dziwna prośba, ale czy mogłabyś mnie nauczyć walczyć lub polować?
Skończyła właśnie trening z Strzyżykowym Promykiem, którą chciała rozszarpać coraz bardziej, im dłużej ją widziała. Wtedy zobaczyła Lodowy Omen i usłyszała jej pytanie.
- Tak - odparła starając się szybko poprawić jednak słychać było, że była zdenerwowana.
- Czy coś się tam wydarzyło? -spytała wojowniczka tuż po tym, jak przez pewien czas w milczeniu lustrowała wzrokiem młodszą - Widzę, że jesteś zdenerwowana. Musisz nauczyć się lepiej to ukrywać.
- Próbuję - powiedziała niebieska strasznie nienaturalnym tonem, by nie syknąć - I tak…tak - odpowiedziała na jej pytanie. Vanka otaksowała wzrokiem pręgowaną tygrysio. Zmarszczyła lekko brwi.
- Zamierzasz mi opowiedzieć, co się stało? - spytała. Nie było w jej głosie ani grama zniecierpliwienia czy natarczywości.
- Może lepiej nie tutaj - szepnęła brązowooka, sugerując wyjście poza obóz. Nie chciała narażać bezpieczeństwa kultu na to, żeby inny klan o nim wiedział. Przecież istnieje powód, dla którego nawet większość wilczaków nie wie.
- Naturalnie. To by było nierozsądne - odparła cicho córka Różanego Stepu.
***
Szły przez chwilę jak najdalej od obozu i ciekawskich spojrzeń nocniaków. Za każdym razem gdy Siostra Wierzby widziała gdzieś w pobliżu siebie wodę, wzdrygała się z niepokojem. W końcu doszły do rzeki na terytorium nocniaków. Usiadła naprzeciwko mistrzyni i westchnęła ciężko.
-Na spotkaniu Medyków działy się dziwne rzeczy…- zaczęła, starając się kontrolować - Miałam sen, Klan Gwiazdy mnie topił - powiedziała na jednym wdechu - Te mysie móżdżki! - syknęła pod nosem - I mówili coś o tym, że jesteśmy przeklęci!
- Ciszej - upomniała Cisową Łapę starsza kotka, taksując ją wzrokiem błękitnych oczu. Nie rozejrzała się wokół, doskonale wiedząc, że byłby to niepotrzebnie zwracający uwagę ruch. - Rozumiem, skąd biorą się twoje emocje, ale jeśli chcesz poprawnie zinterpretować wizje, musisz myśleć całkowicie trzeźwo. Czy to jasne? - upewniła się. - Więc po kolei. Co dokładnie powiedział ci Klan Gwiazdy i czy coś daje ci podstawę, by myśleć, że to był na pewno on? Bezgwiezdni lubią sobie czasem posprawdzać żywe koty. Mogli chcieć zobaczyć, jak zareagujesz.
Uczennica medyczki próbowała sobie przypomnieć dokładniej, co usłyszała.
- ,,Przeklęci, wasze decyzje sprowadzą na was zgubę, a wtedy już nie będzie nikogo, kto usłyszy wasze wołania" - wyrecytowała, powstrzymując się od syku - Nie mam podstaw, ale wydawało mi się, że przodkowie nie mogliby się z nami kontaktować przez sadzawkę gwiezdnych.
- Kiedyś... - czarna przygryzła wargę w głębokim zamyśleniu. - Kiedyś to robili. Dziadek trochę pamiętał tamte czasy. Ale to, co mówisz, wyklucza obecność Mrocznej Puszczy - powiedziała, mierząc ją jednym ze swoich charakterystycznych spojrzeń, które sugerowało, że bardzo wnikliwie analizowała każde słowo uczennicy. - Co dokładnie przedstawiała wizja? Potrzebuję szczegółów. W snach wszystko ma jakieś swoje znaczenie. Ciężko stwierdzić, czy to była groźba, czy ostrzeżenie. A może to i to.
-No…na początku byłam w kompletnej ciemności i słyszałam tylko krople wody spadające na ziemię. Potem ściana się rozdarła i porwała mnie woda, podtapiając mnie- tu szylkretka przerwała, na chwilę zwężając źrenice do szparek. Po chwili gdy się otrząsnęła, mówiła dalej:
-Kiedy już zostałam wyrzucona na ląd, widziałam jezioro krwi na terytorium klanu wilka i wtedy usłyszałam to co ci powiedziałam…..a potem sen się urwał - mówiła, ciągle patrząc sobie na łapy, wysuwając i chowając pazury. Niebieskooka głęboko westchnęła i przejechała gładką łapą po ziemi, przymykając oczy. Po chwili kontynuowała:
- Woda. Jezioro pełne krwi. To równie dobrze może być nasza krew, a może być to krew... Domniemanych ofiar systemu. Kotów takich jak moja siostra.
- Sama nie wiem, co o tym myśleć. Klan Gwiazdy może sobie z nas drwić…- rzuciła córka Szeleszczącego Wiązu. Nie miała ani doświadczenia, ani pojęcia, o co chodzi z przepowiedniami na spotkaniach medyków. Siostra Tchórzliwej Łapy pokręciła głową.
- To nie była drwina - powiedziała. - Tak myślę. To było... Ostrzeżenie. Groźba. Pokaz tego, co może się stać, jeśli nie ugniemy się ich woli - stwierdziła cicho. - Drwią sobie z przywódców, z kotów, które odpowiadają za system w Klanie Wilka. Ale nie ze społeczności samej w sobie. Chcą, żebyśmy zeszli na "dobrą" ścieżkę, widzą, że możemy się jeszcze zmienić, ale to nam przypada decyzja - wytłumaczyła swój punkt widzenia. - Z tym, że nikt tu nie ma zamiaru się zmieniać. Nie z ich życzenia.
***
Skip do teraz
Cisowa Łapa siedziała sama w legowisku medyka. Zaranna Zjawa starała się znaleźć jakieś zioła w lesie. Do ich legowiska przychodziło coraz więcej kotów, ale ziół nie przybywało. Było ich coraz mniej. Wtedy do legowiska medyka weszła Lodowy Omen ze zwichniętą łapą. Uczennica medyczki wzięła w pysk kilka liści bzu i zaczęła je przeżuwać na papkę. Podeszła do mistrzyni i zaczęła nakładać papkę na kończynę starszej.
-Lodowy Omenie…wiem, że to dziwna prośba, ale czy mogłabyś mnie nauczyć walczyć lub polować?
<Lód?>
[730 słów do treningu wojownika]
[przyznano 17% ]
Wyleczeni: Lodowy Omen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz