*Dzień powrotu Agresta i jego córki*
- Agreście, proszę wyjaśnij nam, co się stało — poprosiła Świergot, jakby czytając w myślach zgromadzonych kotów. Pomarańczowe oczy zwiadowczyni od razu powędrowały w stronę ojca jej dawnej uczennicy. Była bardzo ciekawa, dlaczego Agrest nagle opuścił Owocowy Las. Jednak zamiast odpowiedzi, bicolor zaoferował coś innego:
- Oczywiście wszystko wytłumaczę, ale na teraz mam znacznie lepszy pomysł! – ogłosił i wyjaśnił swój plan, którym był wspólny odpoczynek. Sówka lekko się zdziwiła. Czy aby na pewno od tego trzeba zacząć? Rozejrzała się, ewidentnie nie tylko ona myślała tak samo. Wszyscy wyglądali na zmieszanych, nie pewnych tego, co odpowiedzieć przywódcy.
- Zabierzemy ze sobą zwierzynę ze stosu, a każdy ochotnik będzie mógł także coś upolować, specjalnie na tę okazję. Po wysokim słońcu spotkamy się w wyznaczonym miejscu, żeby wspólnie spędzić czas na rozmowach z rodziną, czy znajomymi – powiedział Agrest. Niektóre koty wydały się popierać ojca Migotki. Sówka dalej się wahała. Nagle podeszła do niej Jarząb.
- Chcesz iść? – zapytała albinoska – Przypływ też chyba pójdzie. Zjemy razem i porozmawiamy – zaproponowała Jarząb i uśmiechnęła się do swojej córki. Ta odwzajemniła uśmiech, zgadzając się na wspólne wyjście. Agrest w tym czasie mówił dalej, a niedługo po tym dołączyła do niego Świergot, Sówka jednak nie słuchała. Podjęła już decyzję, lecz chciała jeszcze kogoś znaleźć. W końcu zauważyła czarno-białe futro. Uśmiechnęła się na widok Kaczki. Od razu do niej podbiegła, prawie na nią wpadając.
- Hej Kaczko! – przywitała się czekoladowa – Masz zamiar iść?
- Hej i chyba tak – odparła wojowniczka, zwracając się do córki Żbika.
- To może chciałabyś pójść ze mną? – zapytała uradowana zwiadowczyni – I z moją mamą i Przypływ – dodała pospiesznie – Moglibyśmy porozmawiać i poszukać liści!
- Z chęcią – miauknęła Kaczka z lekką ulgą. Dalej była nieco wycofana i zagubiona w Owocowym Lesie, ale wyglądało na to, że z każdym dniem było coraz lepiej. Przynajmniej w obecności Sówki. Obie kotki często ze sobą rozmawiały i chyba Kaczka wreszcie zostawiła gdzieś w tyle to ich pierwsze spotkanie. Spędzały razem czas i po prostu się dogadywały. Czekoladowa bardzo się cieszyła z tego, że młodsza kotka nie była już aż tak źle nastawiona.
- Tylko będę musiała jeszcze gdzieś iść przed tym. Nie czekaj na mnie! Dojdę chwilę później – powiedziała Sówka i skierowała się do wyjścia z obozu. Chciała pójść jeszcze do drzewa. Pozbierać trochę liści i położyć przy tabliczkach.
***
Zbierała kolorowe liście, te które nadawały się dla Żbika, Jarzębinki i Mniszka. Sówka starała się znaleźć jak najładniejsze. Znalazła ładny, czerwony liść jabłoni, złote i brązowe klonu oraz wiele więcej. W końcu z pyskiem pełnym roślin ruszyła w stronę drzewa. I wtedy usłyszała jakiś dźwięk. Gwałtownie odwróciła się do tyłu, próbując zauważyć winowajcę, jednak zapach już dawno go zdradził.
- Kaczko, wiem że tu jesteś – powiedziała przez zęby córka Jarząb. Czarna kotka powoli podeszła do Sówki.
- Gdzie tak właściwie idziesz? – zapytała, rozglądając się. Sówka spłaciła wzrok. Nie miała za bardzo wyjścia, więc zaprowadziła wojowniczkę do drzewa. Gdy były na miejscu, czekoladowa odłożyła liście i usiadła na ziemi. Kaczka zrobiła to samo, przyglądając się tabliczką.
- Hej tato, Mniszku i Jarzębinko – przywitała się cicho Sówka i po chwili zwróciła się do młodszej – Em... Ja postawiłam tu tabliczki dla mojego taty, Jarzębinki i dawnego przyjaciela, Mniszka. Pierwsza dwójka nie żyje... Ale Mniszek tak. On... Został wygnany razem z moim ojcem. Żbik zginął, ale Mniszek przeżył – wyjaśniła krótko czekoladowa, uciekając wzrokiem gdzieś w bok – To miejsce jest po prostu dla mnie ważne, zwłaszcza ostatnio. Bo tu jest też tabliczka dla Jarzębinki – mruknęła, a w oczach pojawiło jej się kilka łez. Szybko jednak je wytarła, znowu się uśmiechając – To jest Kaczka, jest wojowniczką w Owocowym Lesie – powiedziała Sówka, tym razem zwracając się do tabliczek. Po jakimś czasie jej wzrok znowu powędrował na siedzącą obok wojowniczkę. Ta nie odezwała się, odkąd przyszły. Sówka nie umiała odgadnąć wyrazu jej pyska. Była zdziwiona? A może smutna, czy zła? Nie miała pojęcia, ale siedziały tak w ciszy. Mentorka Czernidłaka dalej wpatrywała się w drzewo, a łzy tylko napływały jej do oczu.
***
- No to Idziemy! – powiedziała zadowolona zwiadowczyni, skacząc obok Kaczki. Udało im się wrócić nawet chwilę przed wysokim słońcem. Szybko złapały coś na ząb i udały się w wyznaczone miejsce. Sówka bardzo się cieszyła, że może iść ze swoją jakby koleżanką. Bardzo lubiła spędzać z nią czas. W końcu dotarły na miejsce, pełne już kotów. Siostra Topikowej Głębiny rozejrzała się i ogonem wskazała Jarząb i Przypływ, które już na nie czekały. Obie kotki szybko ruszyły w ich stronę i usiadły przy nich na ziemi.
- Hej! Upolować wam coś? – zapytała Sówka, gdy tylko usiadła.
- Przecież masz zeza – zaśmiała się Kaczka.
- I co? Dam radę, zawsze daje – odparła czekoladowa, patrząc córce Gawroniego Obłędu w oczy.
- Czyżby?
- Tak.
- Rzucasz mi wyzwanie?
- A co jeśli tak?
- To przegrasz – oznajmiła Kaczka, odwracając wzrok od zwiadowczyni.
- Hej! Wcale nie przegram! Mój zez w niczym mi nie przeszkadza! – uparła się Sówka, stając na równe łapy.
- Mi możesz coś upolować Sówko – wtrąciła się Jarząb, uśmiechając się do swojej córki. Ta tylko się rozpromieniła i znów zwróciła się w stronę czarnej kotki.
- I co? Idę polować! I uda mi się – powiedziała czekoladowa i spojrzała na Przypływ, która do tej pory nie odezwała się ani razu – Tobie też coś... – zaczęła jednak wtedy zauważyła zamglony, przez smutek, wzrok liliowej – Co się stało?
- Jarzębinka też powinna tu być... – mruknęła tylko Przypływ. Sówka od razu do niej podeszła.
- Jarzębinka jest tu z nami... Może nie fizycznie, ale na pewno gdzieś tu jest – powiedziała cicho czekoladowa. Chciała jakoś pocieszyć córkę swojego przyjaciela. Chociaż sama nie wierzyła we Wszechmatkę, miała nadzieję, że Przypływ to pocieszy – I założę się, że twoja siostra chciałaby cię widzieć uśmiechniętą! W końcu jesteś wspaniałą wojowniczką...
- Chcesz mi znowu gratulować? – przerwała jej liliowa, lekko się uśmiechając – Robisz to chyba odkąd zostałam mianowana.
- Lepiej za dużo niż za mało – oznajmiła zwiadowczyni – To idę polować!
***
- No widzisz! Upolowałam – powiedziała Sówka, gdy tylko wróciła ze zdobyczą.
- Masz też coś na głowie – zwróciła uwagę Kaczka – Wpadłaś do jakiejś nory?
Czekoladowa poczuła jak uszy palą ją ze wstydu, a pysk robi się nieco czerwony. Siostra Topikowej Głębiny tylko się uśmiechnęła, domyślając się, że miała rację.
- No... Może przypadkiem. Ale to się nie liczy! Ważne, że upolowałam – oznajmiła i łapą zaczęła zrzucać z głowy ziemię. Po chwili jednak zauważyła uśmiech na pysku Kaczki. Uszy jeszcze bardziej zapiekły ją ze wstydu i zrobiła się czerwona niczym pomidor – Nie śmiej się ze mnie! I ty też mamo? – zapytała, zwracając się w stronę albinoski, na której pysku również było widać uśmiech.
- Nie śmiejemy się z ciebie kochanie – uspokoiła Jarząb – Tylko z sytuacji.
I wtedy to Przypływ wybuchła śmiechem. Sówka szybko do niej podeszła, zatykając jej pysk łapą.
- Przypływ. Nie zapominaj, że dla ciebie polowałam młoda damo! – przypomniała czekoladowa – Wpadłam dla ciebie do nory!
- Zabierz tę łapę! – zaśmiała się liliowa, odsuwając kończynę zwiadowczyni. Sówka tylko się uśmiechnęła. Jak dobrze było widać Przypływ z uśmiechem! Od śmierci jej siostry, liliowa nie uśmiechała się już tak często jak wcześniej. Zwłaszcza chwilę po odejściu Jarzębinki. Ale co się dziwić, przecież to była jej siostra. Wszystkie przeżywały jej śmierć, jednak Przypływ raczej najbardziej. Nawet po upływie czasu, ten ból po utracie bliskiego tkwił w każdej z nich jak cierń, ale Sówka potrafi skutecznie go maskować, Jarząb chyba też, lecz Przypływ – nie.
***
Agrest zrezygnował i dołączył do starszyzny. Teraz tylko pozostawało pytanie, na kogo głosować, Lśniącą Tęczę, czy może raczej Daglezjową Igłę? Sówka sama nie wiedziała. Z jednej strony był jej bardzo poważny wujek, a z drugiej kotka, która już się wykazała w Owocowym Lesie, na przykład ratowaniem kotów, które zostały przygniecione przez gałąź. To była ciężka decyzja.
- Hej. I co, na kogo głosujesz? – usłyszała nagle głos Kaczki, wyrywający ją z zamyślenia.
- Sama nie wiem – westchnęła i spojrzała na wojowniczkę – A ty?
- Też. Myślałam, że jakoś doradzisz, na kogo głosować. W końcu mieszkasz tu całe życie.
- To, że mieszkam tu całe życie, nie znaczy, że wiem na kogo głosować! To trudna decyzja – mruknęła czekoladowa – Z jednej strony jest mój wujek, pan powaga sytuacji, nawet jak tego nie potrzeba... – zaśmiała się – ...a z drugiej Daglezjowa Igła, która ma dobrą reputację i już się kiedyś wykazała. Ale chyba będę głosować na Daglezjową Igłę. Nie jest tak poważna, jak Lśniąca Tęcza, co też jest plusem. Skoro ma dobrą reputację, to wiele kotów będzie jej słuchało. Już się wykazała kiedyś, co pokazuje, że jest w stanie ratować naszą społeczność w razie czego – wyjaśniła Sówka – Moim zdaniem Lśniąca Tęcza jest po prostu za poważny, co też nie jest dobre. Może karać za każde, nawet najmniejsze, "przestępstwo". Patrząc na niego, po prostu mam jakieś wrażenie, że będzie trzymał się twardo zasad, a lider chyba musi też umieć się otworzyć, na coś spoza tego kodeksu. Nie ma też takiego kontaktu z innymi, jak Daglezja.
***
Świergot siedziała na najniższej gałęzi topoli, a po jej dwóch stronach siedzieli kandydaci. Przyszedł czas na głosowanie. Szybko wytłumaczyła zasady i spojrzała na zebrany tłum.
- Czas głosować – powiedziała cicho Sówka, siadając obok swojej matki.
- Kto głosuje za kandydaturą Daglezjowej Igły jako lidera? – zapytała Świergot i wszystkie koty ucichły. Sówka podniosła łapę, tak jak niektórzy członkowie Owocowego Lasu, którzy chcieli zagłosować za kandydaturą rudej. Zwiadowczyni się jednak nie rozglądała, by zobaczyć kto również głosuje. Nie skupiła się na tym w ogóle, nawet jak Świergot liczyła głośno. Po jakimś czasie koty opuściły łapy, a szamanka zadała to samo pytanie, które tym razem dotyczyło Lśniącej Tęczy. Po tym wszystkim Świergot podliczyła głosy i porównała wyniki.
- Patrząc na wyniki, większą ilość zdobyła Daglezjowa Igła, zatem to ona zostaje nową liderką Owocowego Lasu! – oznajmiła głośno szamanka, a wszyscy zgromadzeni zaczęli skandować imię rudej, gratulując jej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz