Szelesty. Oh gwiezdni, jak dużo szelestów. Szmery, oddechy, drobne przesunięcie w legowisku. Nie mogła spać. Była to jedna z tych nocy, gdzie odgłosy ją drażniły na tyle, że nie potrafiła zmrużyć oka, nie myśląc o tym, że Kurza Pogoń zjadła coś niestrawnego i teraz kotłuje jej się to w brzuchu. Z pomrukiem irytacji przycisnęła łapami swoje uszy do czaszki, a gdy nie zadziałało, zaczęła się wiercić. W jedną, w drugą stronę, kopnęła pysk Skowronka. Ten zaczął się wybudzać. Zamieszanie. W końcu wstała i wygrzebała się spod ciał na powietrze, stając poza rodzinną, senną grupką. Teraz zdała sobie sprawę, że same ich oddechy świszczą na tyle, żeby ją zdenerwować i wybudzić. Może jak się ułoży w kącie legowiska, będzie jej lepiej? Rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu, powoli i ostrożnie przesuwając się w stronę końca legowiska starszyzny, szukając niezamieszkałego kawałka. I tak oto znalazła. Wgłębienie pod krzakami, do którego wzięła sobie kawałek większego mchu i tam ułożyła. Jeśli chodzi o słuch, na pewno było lepiej. Jeśli natomiast chodzi o temperaturę... kotka szybko zaczęła się trząść. Oddalona od grupy ciepłych kotów, zaczęła odczuwać konsekwencje pory nagich drzew oraz chłodu, który czasem przedostawał się przez gęstwinę. Dobra, jednak to był zły pomysł. Znów wstała, jednak nie poszła do swojej wcześniejszej rodzinnej grupki, a przysiadła przy Powiewie, układając się przy puchatym brzuchu. I chociaż starała się to robić z jak największą uwagą i ciszą, poruszenie i tak obudziło starszego, który zerknął w stronę kotki. Jego zarys odbijał się w bardzo nikłym świetle, który dawał śnieg z zewnątrz, przez co potrafiła stwierdzić, gdzie dokładnie znajduje się jego głowa, jednak nic poza tym. Wyraz, najpewniej zaspanego pyska, został dla niej nieodgadniony.
- Problemy ze snem? - Wyszeptał, na co kotka skrzywiła się z lekka. W porównaniu do i tak już irytujących dźwięków, ten był najgorszy. Dotknęła swoich uszu z nadzieją, że pomimo ciemności dziadek jakoś dostrzeże ten ruch, jednak dłuższa chwila ciszy świadczyła o dalszym czekaniu na odpowiedź... albo zrozumieniu, że lepiej nic już nie mówić. Wolała nie ryzykować.
- Szmely - spróbowała wyszeptać w odpowiedzi, najciszej jak umiała, chociaż jej własny głos rozbrzmiał jej w głowie. Kocurowi chwilę zajęło zrozumienie, co kotka miała na myśli, najpewniej przez fakt, że nie miał już najlepszego słuchu, a ona nie starała się wypowiadać głośno i wyraźnie. Starszy zdawał się jednak zrozumieć. Nie mówiąc już nic, przycisnął ogon od drugiej strony kotki, robiąc dla niej dość ciasne gniazdko. Długie, już nie aż tak miękkie jak za młodu futro, co prawda nie pomagało w oddychaniu, jednak potrafiło stworzyć bezpieczny azyl i wyłapywało większość drażniących dźwięków. Nastąpiło połowiczne wygłuszenie, dzięki któremu mogła powoli zapaść w sen.
- Problemy ze snem? - Wyszeptał, na co kotka skrzywiła się z lekka. W porównaniu do i tak już irytujących dźwięków, ten był najgorszy. Dotknęła swoich uszu z nadzieją, że pomimo ciemności dziadek jakoś dostrzeże ten ruch, jednak dłuższa chwila ciszy świadczyła o dalszym czekaniu na odpowiedź... albo zrozumieniu, że lepiej nic już nie mówić. Wolała nie ryzykować.
- Szmely - spróbowała wyszeptać w odpowiedzi, najciszej jak umiała, chociaż jej własny głos rozbrzmiał jej w głowie. Kocurowi chwilę zajęło zrozumienie, co kotka miała na myśli, najpewniej przez fakt, że nie miał już najlepszego słuchu, a ona nie starała się wypowiadać głośno i wyraźnie. Starszy zdawał się jednak zrozumieć. Nie mówiąc już nic, przycisnął ogon od drugiej strony kotki, robiąc dla niej dość ciasne gniazdko. Długie, już nie aż tak miękkie jak za młodu futro, co prawda nie pomagało w oddychaniu, jednak potrafiło stworzyć bezpieczny azyl i wyłapywało większość drażniących dźwięków. Nastąpiło połowiczne wygłuszenie, dzięki któremu mogła powoli zapaść w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz