Chętnie przystała na propozycje Makowego Nowiu. Spacer brzmiał cudownie. Ileż to mogła się kisić w obozie? Ostatnio nieco ciężej jej szło polowanie, czuła dziwny ucisk w piersi, gdy za bardzo się zmęczyła, więc starała się nie przeforsowywać. Nie była w końcu już młoda. Zresztą... gdy dotrą pod Cierniste Drzewo, gdzie chowano zmarłych od razu posprząta kopczyki należące do jej brata i ojca oraz innych kultystów. Chociaż nie sądziła, aby zmarły lider zasługiwał na taką troskę o swój grób. Z Mroczną Gwiazdą nie czuła się zżyta jak to było w przypadku Chłodnego Omenu. Tylko brat był na tyle szalony, by tak się cackać nad jego mogiłą.
Niestety, kwiatów nie złoży, bo trwała Pora Nagich Liści. Pewnie i tak zmarłych nie interesowały takie ckliwe, sentymentalne rzeczy. Była pewna, że jej brat prędzej cieszył się towarzystwem ojca i nie zaprzątał sobie głowę śmiertelnikami.
— Jasne, zbierajmy się póki jeszcze nie pada — zwróciła się do kotki, po czym obie skierowały kroki w las.
***
Kiedy dotarli na miejsce, można było zauważyć powoli zbierające się chmury, które zwiastowały ulewę. Raz dwa ogarną groby, a potem będą mogły się gdzieś schronić i pogadać. Bielicze Pióro wzięła się za porządki, tak samo jak i jej towarzyszka, która zajęła się grobem Naparstnicy.
Po jakimś czasie wszelkie ostre i kłujące ciernie zniknęły z mogił i obie mogły złożyć cichą modlitwę za ich duszę. Akurat miała w tym wprawę, w końcu wielokrotnie się modliła. Zamknęła oczy i wymamrotała pod nosem słowa do swych zmarłych bliskich, a następnie spojrzała z lekkim uśmiechem na swoją towarzyszkę.
— Jak ci idzie szkolenie Białej Łapy? Radzi sobie? — zapytała.
<Mak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz