- Wynoś się stąd! To nasze terytorium! - Próbowała przegonić samotnika. Aż się z tego nastroszyła, przez co wyglądała jak zmokły jeż. Nagle usłyszała kroki. Dobiegały ze strony bliższej serca terytorium jej klanu. To chyba nie był samotnik. I nie myliła się. Był to Wroni Trans, który najwyraźniej przyszedłby wrócić z nią do obozu. Futro miał mokre i posklejane. Zdecydowanie był zestresowany tym, że prawdopodobnie będzie musiał walczyć z samotnikiem.
- Biegnij do obozu Cisowa Łapo - rozkazał jej. Ta tylko skinęła głową, rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę czekoladowego i odbiegła.
- Biegnij do obozu Cisowa Łapo - rozkazał jej. Ta tylko skinęła głową, rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę czekoladowego i odbiegła.
***
Jako że wczoraj nie udało jej się zebrać ziół. Przez ulewę i niespodziewane spotkanie musiała znowu iść do lasu tym razem może z wojownikiem, który nie podkula ogona kiedy musi z kimś walczyć. Najchętniej poszłaby z Topielcowym Lamentem, ale przecież już się nie spotykają. Dlatego poszła z ojcem - Szeleszczącym Wiązem. Może i nie kulił ogona przy walce, ale też nie był najodważniejszy. No cóż, tata to tata.
Kiedy wyszli z obozu, od razu skierowała się w tę samą stronę co wczoraj, gdyż zobaczyła tam wtedy trochę pietruszki. Miała nadzieję, że jeszcze dzisiaj może ją zebrać i nie jest za późno. Kiedy wreszcie tam podeszli a ona zajęła się swoimi ziołami tata rzucił szybkie “Zaraz wracam” i poszedł najpewniej by coś upolować. Dziwnym trafem kocur, którego spotkała wczoraj, znowu tu był. Tym razem nic nie powiedziała, tylko obserwowała go gotowa walnąć go czymkolwiek, co akurat będzie miała pod łapą, gdy tylko przekroczy granicę.
<Miodek? Sorry, że takie trochę bez weny, ale no jestem na wakacjach>
[238 słów do treningu wojownika]
[238 słów do treningu wojownika]
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz