Kolejny dzień w Klanie Nocy. Jak ona chciała już być mianowana, by nie musieć tu przychodzić. Strzyżykowy Promyk sprawiała, że krew się w niej gotowała. Różana Łapa zresztą też. Ciągle tylko „czarno-białe kotki są piękne” „czarno-białe kotki są najlepsze!” Pfft! Wolne żarty. Może ta ich przywódczyni była silna, ale uczennica medyczki Klanu Nocy ewidentnie nie wiedziała, co mówiła, skoro była od niej starsza i dużo gorsza. Teoretycznie nie musiała już tu przychodzić, ale specjalnie zamierzała przedłużać szkolenie, by dostać trening wojowniczy. Tak naprawdę to przychodziła już do Klanu Nocy jako w pełni wyszkolona prawie-medyczka. Ale ukrywała swój wysoki poziom wiedzy, udając, że jeszcze paru rzeczy nie wie. W końcu gdyby każdy się dowiedział, to nigdy by się nie nauczyła walczyć ani polować. Wreszcie z zamyśleń wyrwał ją głos Strzyżykowego Promyka.
- Posortujesz te zioła czy będziesz po prostu tak siedzieć? - No tak, zamyśliła się i od kilku minut po prostu ślęczała nad ziołami.
- Przepraszam, zamyśliłam się... - powiedziała z przekonującą skruchą. Plusem częstych wizyt w Klanie Nocy był prawdziwy trening manipulacji. Musiała udawać przed wszystkimi normalnego kota, a nie wypraną z emocji zdolną zrobić cokolwiek dla przywódcy kultystkę.
- Dobrze, ja posortuję te zioła, ale wtedy ty idziesz na zbieranie ziół.
- Dobrze, już idę! - powiedziała z kolejnym sztucznym uśmiechem, z którym się tutaj nie rozstawała. Znając już rudą mentorkę, wiedziała, że sama już pewnie wybrała skład kotów, które mają z nią iść. I nie myliła się. Przed wejściem stała sama przywódczyni i jej uczennica. Dwie kotki wyglądały na spokrewnione ze sobą. „To jakaś wnuczka Sroczej Gwiazdy?” Zapytała siebie w myślach, patrząc na trochę niższą od niej kotkę, która właśnie posyłała jej wyniosłe spojrzenie.
- Posortujesz te zioła czy będziesz po prostu tak siedzieć? - No tak, zamyśliła się i od kilku minut po prostu ślęczała nad ziołami.
- Przepraszam, zamyśliłam się... - powiedziała z przekonującą skruchą. Plusem częstych wizyt w Klanie Nocy był prawdziwy trening manipulacji. Musiała udawać przed wszystkimi normalnego kota, a nie wypraną z emocji zdolną zrobić cokolwiek dla przywódcy kultystkę.
- Dobrze, ja posortuję te zioła, ale wtedy ty idziesz na zbieranie ziół.
- Dobrze, już idę! - powiedziała z kolejnym sztucznym uśmiechem, z którym się tutaj nie rozstawała. Znając już rudą mentorkę, wiedziała, że sama już pewnie wybrała skład kotów, które mają z nią iść. I nie myliła się. Przed wejściem stała sama przywódczyni i jej uczennica. Dwie kotki wyglądały na spokrewnione ze sobą. „To jakaś wnuczka Sroczej Gwiazdy?” Zapytała siebie w myślach, patrząc na trochę niższą od niej kotkę, która właśnie posyłała jej wyniosłe spojrzenie.
<Mandi?>
[270 słów do treningu wojownika]
[270 słów do treningu wojownika]
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz