- Klanie Wilka! Niech wszystkie zdolne do samodzielnego polowania koty zbiorą się przede mną!
Żabka usiadła na tyłach grupy pobratymców, żeby nie rzucać się specjalnie w oczy i nie zająć komuś wygodnego miejsca. Swój wzrok wbiła w przywódcę. Wróbelek wyglądał tak dumnie na kamieniu przemówień. Idealnie.
- Dwa księżyce temu pożegnaliśmy troje wojowników, Wężowy Wrzask, Górski Szczyt i Śnieżny Puch - zamilkł. Wciąż tęsknił za swoim przyjacielem i uczniem, i wiedział, że tak już zostanie. - Wtedy też zabroniłem pojedynczo opuszczać obóz i polować na zające. O ile swój drugi zakaz podtrzymuję pod groźbą wygnania, tak uważam, że środki bezpieczeństwa podjęte po ucieczce Śnieżnego Puchu nie są już dłużej potrzebne. Wojownicy znów mogą samotnie opuszczać obóz. Oczywiście z rozsądkiem. - uśmiechnął się lekko. - To wszystko.
Zeskoczył z kamienia. Wśród wojowników rozniosły się szepty. Żabka nie przyglądała się wyrazom ich pysków. Sama jednak czuła ogromną ulgę. Złe czasy opuściły Klan Wilka. Będą mogli cieszyć się spokojem. Pytanie tylko brzmiało, jak długo on potrwa?
Wyczuła na sobie spojrzenie Wróblowej Gwiazdy. Skinął jej głową na powitanie i uśmiechnął się smutno.
- Myślisz, że to już koniec?
- Koniec wścieklizny. To powód do świętowania. - miauknęła spokojnie Żabka. Zmrużyła lekko oczęta. - Może również odejdą kłopoty. Przynajmniej na pewien czas.
W tamtym momencie dwójce wilczaków wystarczyła taka odpowiedz.
***
Długo myślała nad tą decyzją. Stawy coraz bardziej jej doskwierały, a pyszczek pokryły pierwsze siwe włoski. Była coraz bardziej zmęczona, mniej sprawna niż za młodu. Nie miała również ucznia, więc nic jej nie trzymało, żeby wraz z wiekiem dziewięćdziesięciu księżyców dołączyć do starszyzny. Stać się starszą.... to radość i ulga, że Klan Gwiazdy zapewnił jej długie życie i mimo wielu tragedii pozwolił dotrzeć do tego momentu. Spędziła w Klanie Wilka praktycznie całe życie i chociaż nie miała krwi swojego klanu, to właśnie tutaj był jej dom. I właśnie w tym miejscu zamierzała odejść polować z przodkami. Oczywiście gdy nadejdzie czas. Jeszcze chciała służyć swojemu klanowi. Ze smutkiem uświadomiła sobie, że nie opowie żadnych bajek kociakom, bo była w tym kiepska.
Weszła do środka. W chłodnym legowisku czekała na pojawienie się lidera. Czyżby zatrzymał go śnieg w obozowisku? Kolejna Pora Nagich Drzew niosła ze sobą pewien trud, ale chyba już każdy był przyzwyczajony i jakoś ją znosił.
- Cześć, Żabko. - odwróciła pyszczek w stronę burego. - Długo musiałaś czekać?
Obdarzył ją uśmiechem. Żabka pochyliła głowę w szacunku. Owinęła ogon wokół łap, obserwując jak Wróblowa Gwiazda siada naprzeciwko niej.
- Nie, dopiero weszłam. Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną porozmawiać. Mam do ciebie ogromną prośbę, Wróbelku. - pozwoliła sobie zwrócić się do niego zdrobnieniem. Wróblowa Gwiazda nastawił uszu, więc kontynuowała. Wzięła głęboki wdech i szybki wydech. Teraz nie było odwrotu. - Chciałabym odejść do starszyzny. Dobrze się czułam służąc naszemu klanowi, trenując uczniów, wychodząc na polowania i Zgromadzenia. - urwała.
Na niektórych nawet zastępowała zastępczynię. To były te wspomnienia, które będzie miło wspominać. Wiele się wydarzyło dobrego, ale często o tym zapominała, pochłonięta we wszystkim, co złe.
- Ale niestety mam już dziewięćdziesiąt księżyców. Łapy coraz częściej odmawiają mi posłuszeństwa. Starość nie radość. - westchnęła. - Nie masz nic przeciwko, jeśli udam się na odpoczynek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz