Srocze Pióro dorzucił kolejną zwierzynę do stosu. Od jego mianowania minęło trochę czasu, kocięta Olchy miały już księżyc, a kotka urodziła trochę po otrzymaniu imienia wojownika przez kocura. Bury nadal jednak nie potrafił przyzwyczaić się do nowej pełnionej funkcji, jednakże ze wszystkich sił próbował. Widział, że Bluszczyk jest z niego dumny, a mama w pewnym stopniu również. Wyraz pyska Jemioły był jak zwykle nieodgadnięty, jednakże kocur nie miał zamiaru jej męczyć. Dlatego też nawet nie podszedł do kotki, po prostu przysiadł z boku, wylizując swoje zmierzwione futerko, jednocześnie uważnie obserwując i nasłuchując otoczenie. Słyszał pogłoski, że dzięki nowej mentorce Dzika Łapa robi szalenie wielkie postępy, jednakże czarno-biały kocur nie chciał potwierdzić tego, co rozpowiadała każdemu Kalinkowa Łodyga.
Właśnie... Kalinkowa Łodyga...
Sroczek miał ogromny problem z ukryciem faktu, że kotka z dnia na dzień jest mu bliższa bardziej niż przyjaciółka. Dwójka młodych wojowników często spędzała ze sobą wolny czas i szczerze mówiąc, szylkretka prócz Bluszczyka potrafiła jakoś uspokoić syna Omszonej Mordki.
Właśnie... Kalinkowa Łodyga...
Sroczek miał ogromny problem z ukryciem faktu, że kotka z dnia na dzień jest mu bliższa bardziej niż przyjaciółka. Dwójka młodych wojowników często spędzała ze sobą wolny czas i szczerze mówiąc, szylkretka prócz Bluszczyka potrafiła jakoś uspokoić syna Omszonej Mordki.
Zielone ślepia przeniosły się na burą kulkę futra, która rozmawiała o czymś z Rdzawą Łapą. Ten czas tak leciał, że Sroczek już zapomniał, że niedługo Wrzosek zostanie Wrzosową Łapą. Było mu głupio, że zaniedbał relację z kotką, jednak tłumaczył się obowiązkami.
Zapowiadało się, że reszta dnia minie mu w spokoju, bez żadnego stresu. Nie wiedział jeszcze, jak bardzo się mylił. O zachodzie słońca rozległo się donośne miauknięcie Lwiej Gwiazdy, zwołujące zebranie klanu. Rudy kocur wskoczył na wzniesienie, zaś Miętowy Strumień siedział trochę niżej, obserwując uważnie klan, by w razie czego uciszyć kogoś.
— Dzika Łapo i Rdzawa Łapo, wystąpcie. Ja, Lwia Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli tych uczniów. Trenowali pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam ich jako kolejnych wojowników. Dzika Łapo, Rdzawa Łapo, czy przysięgacie przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgamy!
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imiona wojowników. Dzika Łapo od tej pory będziesz znany jako Dziki Kieł, zaś ty, Rdzawa Łapo, znana będziesz pod imieniem Rdzawe Futro. Klan Gwiazdy cieni waszą lojalność oraz odwagę. Z radością witamy was jako pełnoprawnych wojowników klanu klifu!
— Dziki Kieł! Rdzawe Futro!
Przytłoczony krzykami współklanowiczy Srocze Pióro położył po sobie uszy, chcąc się wycofać, przystanął jednak w półkroku, słysząc od lidera, że to jeszcze nie koniec.
Na środek została wywołana Wrzosek, którą odprowadziła Jemioła. Na pysku kotki widniał delikatny uśmiech, co szczerze zabolało burego. Spuścił głowę, pociągając nosem, naprawdę było mu przykro, że Jemioła jakoś nigdy nie uśmiechała się do synów, zaś do innego kociaka tak.
— Wrzosku, od dzisiaj, aż do ukończenia treningu, będziesz znana jako Wrzosowa Łapa, twoim mentorem zostanie Srocze Pióro.
Zesztywniał, nie potrafiąc wydać z siebie nawet najcichszego dźwięku. Na drżących łapach przeszedł przez tłum, podchodząc do świeżo upieczonej uczennicy, stykając się z nią nosami. Skulił uszy, starając się nie panikować.
Nie słuchał dalszych słów lidera, po prostu wlepił zielone ślepia w kulkę futra stojącą tuż przed nim.
< Wrzosowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz