Był bardzo szczęśliwy, że został medykiem. Nadal trochę nie mógł uwierzyć, że zdobył upragnione stanowisko. Z nowym statusem wiązała się ogromna odpowiedzialność, ale na razie nie zawracał sobie tym głowy. Liczyło się, że spełnił swoje marzenie. Na tym stanowisku czuł się o wiele lepiej, niż gdyby miał być wojownikiem, jednym z wielu. Kacze Pióro - imię brzmiało szlachetnie. Mglisty Sen miała dobry gust. Kątem oka obserwował dawną mentorkę, która jak zawsze wydawała się przygaszona.
Poczuł na sobie kogoś wzrok, a chwilę później dopłynął do niego znajomy zapach.
- Kaczorku! Cześć mały. Gratulację. Zostałeś medykiem. Jak teraz się czujesz? - zapytał Jesionowa Gwiazda, stając naprzeciwko niego.
Odkąd wrócił ze spotkania nie mieli okazji do rozmowy. Rudy kocur dalej czuł podekscytowanie, przechodzące przez całe ciało. Niebieskie oczy zalśniły, wyprostował z dumą sylwetkę. Oczywiście, że musiał pochwalić się tacie. To była dobra wiadomość dla nich dwóch.
- Doskonale! Nareszcie zdobyłem upragnione stanowisko. Imię też mam ładne. Teraz mogę świętować. - stwierdził, szeroko się uśmiechając.
Wbił intensywny wzrok w kolec utkwiony w łapie Jesiotrowej Łuski. Kacze Pióro w ciszy sięgnął po pajęczynę i maść. Wyrwał sprawnym ruchem kolec i oczyścił niewielką rankę. Przez cały ten czas nie rozmawiali, tkwiąc w tej ciszy. Jesiotrowa Łuska spoglądał w stronę wyjścia, Kacze Pióro robił swoje. Nic więc dziwnego, że gdy brat się odezwał, kocur podniósł na niego zaskoczone spojrzenie. Szybko się jednak opanował, przybierając na pysk znudzony wyraz.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że ojciec to zrobił.
Kacze Pióro przekrzywił łebek.
- Chodzi o te plotki?
- Mama znalazła w jego legowisku sierść należącą do Zbożowego Kłosu. To jasne, że ze sobą sypiają. - prychnął wojownik. Syknął cicho, gdy maść na poduszce łapy go zapiekła.
- Dlatego się do niego nie odzywasz, prawda?
Kacze Pióro w myślach przywołał obraz Brzoskwiniowej Bryzy. Chociaż nigdy nie przyłapał jej na płaczu, był świadkiem przekleństw i złości matki. Zdrada partnera była dla niej ogromnym ciosem. Rudzielec chciał ją pocieszyć, ale nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji. Spojrzał na wyjście. Powinien rozmówić się z ojcem.
- Nie mogę mu wybaczyć. - burknął Jesiotr.
Kacze Pióro jedynie skinął głową. Nie miał nic więcej do dodania. Wstał na równe łapy. Na dzisiaj koniec pracy. Pacjentów raczej nie przybędzie. Ruszył do wyjścia, zwracając na siebie uwagę brata.
- A ty dokąd?
- Do ojca. Rozmówię się z nim.
Jesiotrowa Łuska uniósł jedną brew.
- I naprawdę myślisz, że to coś da?
- Zawsze można spróbować. - wzruszył ramionami karzełek.
Opuścił swoje legowisko i od razu skierował kroki w stronę legowiska przywódcy. Zatrzymał się przy "progu" i miauknął.
- Wejść. - dosłyszał odpowiedz lidera.
Wziął wdech. Musiał panować nad emocjami. Jednak widok przemykającej gdzieś niedaleko zastępczyni wcale nie pomógł a wręcz pogorszył sprawę. Rudzielec wszedł do środka. Czekoladowy kocur siedział na swoim posłaniu. Jego sylwetka była wyprostowana, jak przystało na przywódcę. Kacze Pióro jednak nie traktował kocura jak przywódcę. Dla niego Jesionowa Gwiazda był jedynie tatą, więc się nie obawiał konsekwencji.
- Cześć, Kaczorku. Co się stało?
Rudzielec cofnął się o krok, gdy lider chciał na powitanie polizać go po łebku. Jesion posłał mu zaskoczone i oczekujące zarazem spojrzenie. Kacze Pióro spojrzał na swoje łapy. Próbował jakoś zebrać swoje myśli w słowa i dać im ujście.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie rozumiem....
Nie wytrzymał. Nigdy nie był spokojny, ciężko mu było ukrywać emocje. Wbił pazury w podłoże. Spiorunował wzrokiem ojca.
- Jeszcze się głupio pytasz! - syknął. - Czego ci brakowało? No czego? Władza uderzyła ci do głowy i już zapomniałeś, że masz rodzinę, która cię kocha! Potraktowałeś mamę jak śmiecia! W czym Zbożowy Kłos jest lepsza? W tym, że się puszcza z zajętym kocurem? Brzoskwiniowa Bryza pozostała ci wierna, była dla ciebie wsparciem. A ty? Zdradziłeś mamę! Nie ma żadnego usprawiedliwienia! Jesteś warty tyle co wronia strawa, ojcze! To co następne? Może zrobicie sobie ze Zbożem gówniaki? Zawiodłeś mnie!
Oddech mu przyspieszył. Był zły, zawiedziony i.... smutny. Nie chciał być złośliwy dla taty, ale musiał go ukarać za niewierność wobec mamy.
- Co teraz zamierzasz? - odwrócił głowę, nawet nie mając zamiaru na niego spojrzeć.
Wyleczony: Kacze Pióro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz