Słuchał raportu Zbożowego Kłosu, próbując się skupić. Nic nowego jednak się nie działo, więc podziękował jej i już miał wracać do siebie, kiedy usłyszał czyjś głos.
– Jesionowa Gwiazdo! – zawołał Jabłkowa Bryza, na drżących łapach podbiegając do przywódcy. – Ja… Chciałem zapytać, k–kiedy skończy się kara Orzeszki?
- Już się zakończyła - powiedział, owijając ogon wokół swoich łap.
- Ale... jak to? - Kocur wyglądał na zaskoczonego słowami lidera.
- Orzechowy Zmierzch wróciła do pełnienia swoich wojowniczych obowiązków. Wały został ukończone, osobiście je sprawdziłem. Twoja kara też się zakończyła. Możesz już skupić się tylko na treningu Bezchmurnej Łapy. Niech teraz matka pocieszy się swoimi dziećmi - powiedział, obserwując reakcję kocura.
Ten... Chyba nadal nie mógł zrozumieć jego słów albo dopiero teraz do niego dotarło, że będzie mógł widywać się częściej z Orzechowym Zmierzchem i stworzą prawdziwą, szczęśliwą rodzinę. Kątem oka dojrzał Malinowy Pląs, która widząc, że na nią spojrzał, szybko umknęła z powrotem do legowiska wojowników. Tak... bycie rodzicem było... wspaniałe.
- Oby wam się powodziło w życiu - Poklepał go ogonem po grzbiecie i wstał. - Idź do niej. Pewnie zastanawia się jak ci to powiedzieć. Spędźcie miło czas.
- Tak... Tak zrobię. Dziękuję - Kocur miauknął i udał się zapewne do swojej partnerki.
Poczuł lekkie ukłucie zazdrości. Tyle już czasu żył ze swoją połówką w separacji, że zaczęło powoli mu to ciążyć. Tęsknił. Bardzo. Nie umiał jednak przemówić jej do rozsądku. Zapewnić, że... że nie miał romansu ze Zbożowym Kłosem. Dorosłe życie było naprawdę trudne. Czemu nie mógł cofnąć czasu? Wrócić do swoich beztroskich chwil, kiedy to jeszcze żyło jego rodzeństwo. Brakowało mu ich... I to bardzo. Westchnął i ułożył się na swoim legowisku. Niedługo pewnie ktoś znowu zechcę z nim rozmawiać.
***
Nadal nie mógł w to uwierzyć. Umarł. Naprawdę umarł. Węgorzy Wąs go zabiła na wczorajszym zgromadzeniu. To uczucie nadal było dla niego dziwne. Widział zaświaty, widział swojego wujka. Stał tam i patrzył na ten wszechświat. Mógł do niego dołączyć, spotkać się z rodziną, z Malinową Łapą... Byłby... wolny. Jednak mimo pojawienia się Aroniowej Gwiazdy, nie udało im się zamienić choćby jednego słowa. Pstrągowa Gwiazda nadal była na niego o coś zła, ponieważ nadal ścigała go na olbrzymiej chmurze, ciskając mu pod łapy pioruny. Bardzo mu współczuł. Chciałby mu pomóc, jednak... Ujrzał swojego ojca. Jego niepokój. Chciał coś powiedzieć, lecz w tym momencie wrócił do swojego ciała. Zadrżał na to wspomnienie. Życie... bolało. Siedział teraz u medyków i pozwalał, aby syn opatrzył mu ranę. Bał się tego jak zareaguję Jesiotrowa Łuska, kiedy dowie się, że jego ukochana targnęła się na własne życie, po tym co uczyniła. No i Żabka. Jego wnuczka... Jak to przyjmie? Bardzo się o nich martwił. Tak bardzo... Tylko nie o siebie. Kątem oka dojrzał jak Jabłkowa Bryza wchodzi i ze zdziwieniem zatrzymuje się na jego widok.
- To nic takiego. Zgromadzenie okazało się pechowe - miauknął w jego kierunku wyjaśnienia.
<Jabłko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz