- Miód jest dobry na ból gardła. I bardzo słodki. Jak chcesz to spróbuj. Mmm... chyba tyle. Masz jakieś pytania? Jak nie to pora wracać do Wrzosowej Polany. - rudzielec podał małej złoty płyn.
- No dobrze, wracajmy. Ale mogę tu czasem przychodzić?
- Tak możesz, tylko zawsze za pozwoleniem mamy!
Wyszli ze składziku. Udali się wraz z Niezapominajkiem w stronę żłobka.
- Niezapominajku! Próbowałam miodu, wiesz? - pochwaliła się.
- Ja też chcę... - odpowiedział jej rozżalonym głosem.
- Następnym razem spróbujesz... Nie uwierzysz jaki on słodki! - ciągnęła dalej swoje.
Gdy doszli na miejsce, mniejszy kocurek od razu poleciał poskarżyć się mamie, że nie próbował tego co jego siostra
- Dzięki. - wymruczała jeszcze czekoladowa, po czym odeszła.
*timeskip do kilku wschodów później*
Tego dnia Orzeszka obudziła się dosyć późno. Przeciągnęła się i podeszła do wróbla zastawionego przy jej posłaniu.
- To pewnie dla mnie. - pomyślała i zaczęła konsumować jeszcze ciepłe zwierzątko. Po dłuższej chwili oblizała wąsy.
Skórę i kości ptaka odłożyła na stertę resztek. Podeszła do Jabłuszka ( teraz jabłkowej łapy ).
- Cześć! Co będziesz teraz robić? - zagadnęła go.
* znowu timeskip do teraz *
Było już późne popołudnie. Orzeszka wraz z rodzeństwem bawiłaś się. Była na nie skazana, gdyż Jabłuszko stał się Jabłkowo Łapą, i nie mieszkał już w żłobku. Najpierw grali w berka, lecz potem znaleźli piórko i zaczęli zanim ganiać.
- A co wy tu robicie?
Kocięta odwróciły się. Za nimi stał Śnieżna Chmura.
- Tata! - zawołały.
Kocur poszedł do młodych. Orzeszka przycupnęła przy nim.
- Możesz opowiedzieć nam jakąś historię? - spytała go.
- No dobrze, ale tylko jedną! Jest już późno. - odpowiedział po chwili namysłu.
Czwórka ruszyła do legowiska. Gdy każdy znalazł sobie wygodne miejsce ojciec zgrai zaczął opowieść.
- Pewnego dnia, gdy byłem jeszcze uczniem, wybrałem się na spacer z moją mentorką - Zwinkowym Ogonem. Szliśmy sobie spokojnie, gdy gdzieś obok nas, za drzewami buchnął ogień! Kazała mi uciekać w stronę obozu. Biegliśmy obok siebie, a po niej płomienie cały czas nas goniły...
***
- To co, podobała się o opowieść? - spytał biały gdy skończył.
- Taaaak! - odpowiedziały chórem kocięta.
- No to dobrze, bo ja już muszę iść. Do zobaczenia psotasy!
Tymczasem mieszkańcy żłobka zajęli się kolacją przyniesioną przez ojca. Gdy skończyli, Orzeszka przypomniała sobie o piórku która zostawili po zabawie
- Mamo, mogę iść jeszcze po piórko które zostawiliśmy? - spytała.
- No dobrze. Byle szybko!
Czekoladowa wyszła przed legowisko. Niestety zabawka nie leżała na ziemi, lecz wiatr poniósł ją na wyższą gałąź. Nie myśląc wskoczyła tam. Złapała ją zęby. Nagle poślizgnęła się i spadła na ogon. Bolało ją bardzo, lecz w cieniu drzewa nie zobaczyła nic oprócz kilku czerwonych plamek. Weszła do środka. Usłyszała przerażony głos rodzicielki.
- Orzeszko! Co ci się na Klan Gwiazdy stało? - kotka popatrzyła na nią zdziwiona. No co? Bolał ją ogon. Lecz podążyła za jej wzrokiem. Zobaczyła, że jego końcówkę ma całą we krwi i wystaje z niego kość.
- Chodź, idziemy do medyków. Szybko!
<Drobna Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz