Szemrzący nurt rzeki złośliwie błyskał drzewnymi refleksjami na swojej tafli, jakby sam z siebie chciał dołożyć stresu drżącej Chrobotkowej Łapie. Przerażona vanka rozszerzonymi ślipiami wpatrywała się w falująca wodę, odskakując za każdym razem, gdy zimna kropla spadła na jej łapkę. Wiedziała, że jako wojowniczka Klanu Nocy musi nauczyć się pływać niczym ryba… Jednakże wizja porywającego ją strumienia za każdym razem sprawiała, że przez nastroszone śnieżne futro bardziej przypominała przerośniętego jeża.Z nadzieją zwróciła maślane ślipia w stronę mentorki, łudząc się, iż bengalka odłoży nieuniknioną lekcję pływania na następny raz, lecz stanowczy wyraz pyska Zboża błyskawicznie uciął niemą prośbę uczennicy.
— Chrobotkowa Łapo, to nie takie straszne — miauknęła wojowniczka, ignorując niemrawy wyraz łaciatego pyszczka. Jednym susem wylądowała na krawędzi brzegu, machając ogonem, by przywołać córkę Poziomkowego Blasku do siebie. Gdy obie kotki znalazły się tuż obok zamoczonych w połowie kamieni, bengalka kontynuowała. — Po prostu skup się i naśladuj moje ruchy.
„Łatwo ci mówić” żachnęła się w myślach vanka, jednakże nie miała śmiałości odpowiedzieć na głos mentorce. Choć przez przyspieszone bicie serca trudniej było jej skoncentrować się na instrukcjach kocicy, to żółtookiej udało się wychwycić najważniejsze informacje. Słysząc nawoływania Zbożowego Kłosa, że to już pora, by przejść do umiejętności praktycznych, na dygoczących łapach wskoczyła na pierwszy głaz od brzegu.
— Dobrze, teraz powoli zanurz się do wody i machaj łapami, o tak — miauknęła starsza, demonstrując uczennicy dziwne poruszanie kończynami, które lekko przerażało Chrobotek.
Biorąc głęboki wdech, zamknęła ślipia i wślizgnęła się do zimnej rzeki. Oczywiście, pierwsze chwile były dla niej traumatyczne, lecz po paru sekundach zaczęła odczuwać przyjemność z przyjemnego odświeżenia, które przynosiła woda. Dodatkowo, pełne dumy spojrzenie posyłane jej przez mentorkę sprawiło, iż czarna z niebywałą determinacją młóciła łapami taflę rzeki, zaczynając poruszać się w stronę czekającej na brzegu kocicy.
Miarowy oddech. Rytmiczne ruchy kończyn. Skupienie wzroku na docelowym punkcie brzegu.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie masa czarnego futra, które niespodziewanie przytłoczyło żółtooką, wpychając ją do rzeki.
Z szoku i przerażenia przez kilka uderzeń nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Do jej uszu docierały jedynie stłumione wrzaski obecnych na brzegu kotów, lecz oszołomiona uczennica nic nie z nich nie zrozumiała. Dopiero w momencie, gdy poczuła silny ucisk kłów na karku, błyskawicznie przywróciła do niej świadomość i wynurzyła pyszczek nad powierzchnię wody.
Nigdy nie doceniała możliwości oddychania świeżym powietrzem, co dobitnie zrozumiała w tamtej koszmarnej chwili. Wleczona przez rudego wojownika, z bólem łapała powietrze, jednocześnie wykasłując resztki wody zalegającej w płucach. Pomimo faktu, iż jeszcze całkowicie do siebie nie doszła, lekko zamglonymi ślipiami zauważyła szarpiące się sylwetki nieopodal.
— Tym razem osobiście dopilnuję, by Aroniowa Gwiazda publicznie cię zgniótł, rozumiesz gówniarzu?! Albo lepiej, sama własnymi pazurami wyoram ci te zarozumiałe gały! — wrzeszczała z furią Zbożowy Kłos, niemalże nie spełniając swych obietnic na brzegu rzeki. Wysuniętymi pazurami musiała przejechać parę razy po boku Ognistej Łapy, lecz kocur również nie pozostał dłużny, o czym świadczyły zadrapania na łapie wojowniczki. Gdyby nie fakt, iż Wieczornikowe Wzgórze czym prędzej odeskortował Chrobotkową Łapę do obozu zanim ta zemdlała, dawny pieszczoch pewnie z chęcią dokończyłby swój wspaniały żart.
Córka Poziomkowego Blasku ocknęła się dopiero o zachodzie, gdy słońce kryło się za horyzontem, przynosząc wspomnienie błyszczących ślipi dręczącego ją kocura. Nie mogła poradzić nic na łzy spływające po jej pyszczku, więc jedynie skryła pyszczek wśród drżących łapek, nie chcąc dłużej rozmyślać nad dzisiejszymi wydarzeniami.
<Ktoś, coś?>
Klep Jabłkową Łapą
OdpowiedzUsuń