Spojrzał na rzekę, która kilka księżyców temu, prawie zalewała ich obóz. Teraz jej poziom opadł i tam gdzie kiedyś ćwiczył pływanie wraz z Białym Kłem, tam z łatwością można było dosięgnąć dna. Wszedł bardziej do wody, rozkoszując się jej chłodem. Za jakiś czas, pewnie się rozgrzeję i nie będzie wcale orzeźwiała. Wrócił do obozu i zjadł jakąś piszczkę. Teraz czekał go bardzo trudny trening ze swoim uczniem. Miał nadzieję, że Jaskrowa Łapa sobie poradzi. Czekał aż arlekin wstanie i spotka się z nim w umówionym miejscu. Niestety coś się spóźniał, więc nie pozostało mu nic innego, jak udał się do legowiska uczniów. Wchodząc dostrzegł swojego ucznia, śpiącego w najlepsze. A tak dobrze już mu szło. W ostatnich dniach ćwiczyli jeszcze, rozpoznawanie zapachów oraz tajniki skradania się do zwierzyny. W każdy ten dzień, arlekin wstawał bez jego pomocy, co bardzo mu zaimponowało.
-Jaskrowa Łapo! No dalej, nie mów, że znowu muszę cię budzić! A już tak dobrze ci szło samoczynne wstawanie! - fuknął niezadowolony nad uchem kociaka.
-Przepraszam, że zaspałem, naprawdę nie chciałem - wydukał - Co będziemy dzisiaj robić?
- Dzisiaj będziesz się uczył pływać! Pogoda jest do tego idealna. Nie ma czego się bać. Jak wiesz... - kontynuował wchodząc z legowiska uczniów, a Jaskrowa Łapa nadal zaspany, podążył za nim. - nasz klan żyję z łapania ryb. To jeden z najważniejszych posiłków. Dlatego też, zanim się zabierzemy za to, musisz umieć pływać, gdybyś wpadł do wody. - Ruszyli na brzeg wyspy, a Jesionowy Wicher przypomniał sobie słowa wujka.
Czyżby teraz musiał wrzucić Jaskrową Łapę do wody? Aroniowy Podmuch twierdził, że tak się to robi, ponieważ dzięki temu, zyskuję się szacunek ucznia. Dziwne... Biały Kieł nigdy nie wrzucił go do wody, a go szanował. A może to zrobił? Przypomniał sobie dzień, w którym ocknął się w wodzie. Może wtedy przeszedł ten rytuał?
Przystanęli nad brzegiem. Zrobi to. Ale w nieco inny sposób.
- Gdy będziesz w wodzie, musisz machać łapami, tak jakbyś chciał iść. Głowę trzymaj nad powierzchnią. Nie oddychaj pod wodą, ani jej nie łykaj. Gdybyś miał jakieś problemy, to cię uratuję - Po czym wepchnął go do wody.
Obserwował jak uczeń ze zdziwieniem wymalowanym na pysku, ląduje w cieczy. Zaczął machać przeraźliwie łapami, jakby od tego miało zależeć jego życie. Jesionowy Wicher rozejrzał się na boki i chrząknął, zwracając tym sposobem, zrozpaczony wzrok Jaskrowej Łapy.
- Nie kręć się tak, tylko wstań na łapy. - powiedział.
Arlekin zaprzestał chaotycznych ruchów i uczynił to, co powiedział mentor. Swoimi krótkimi łapkami, mógł wyczuć dno, ponieważ woda w tym miejscu, sięgała mu tylko i wyłącznie do szyi.
- Spokojnie, Jaskrowa Łapo. Przeszedłeś właśnie nasz klanowy rytuał.
- Jaki rytuał? - zapytał uczeń, robiąc wielkie oczy.
- Cóż. Podczas nauki pływania, każdy mentor wrzuca swojego ucznia do wody. Taki tam rytuał. - poinformował go, zatajając fakt, że to miało na celu wyzwolić szacunek do mentora.
- Teraz jak widzisz, że woda cię nie zje, możemy poćwiczyć ruchy łap - powiedział wchodząc do wody. - Patrz na mnie, a później wejdź na głębszą wodę i zrób to samo, co ja. Jakbyś tonął to cię uratuję. I radzę się do tego przyłożyć. Ta umiejętność może w przyszłości, uratować ci życie.
<Jaskrowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz