*przed atakiem Klanu Nocy*
Wichura ostrożnie przemierzała polanę. Nie miała zamiaru, by ktokolwiek ją zauważył. Kilkaset uderzeń serca temu bawiła się z Klonkiem. Zapewne teraz kontynuowałaby szarpaninę z bratem, gdyby nie fakt, że dzisiaj nie dowiedziała się niczego szczególnie ciekawego. W końcu dzień bez poznania nowych, fascynujących faktów był dniem zmarnowanym. Już dawno zdążyła zajrzeć w każdy zakamarek obozu, dlatego tym razem postanowiła wreszcie odkryć świat poza nim. Kiedy wyszła na zewnątrz, ujrzała przed sobą bagniste tereny, kilka lisich skoków dalej widniał rozpościerający się las. Wiatr mierzwił cętkowane futro kotki, przynosząc jej ulgę. Ostatnie dni były okropnie gorące, a jej długa sierść zdecydowanie nie zniosła tego dobrze. W tym momencie czuła się tak… lekko, swobodnie. Była wolna! Zachwycona pięknem otoczenia, susami pobiegła w stronę kniei. Jej nozdrza wciągnęły rześki zapach lasu. „Cudownie” — pomyślała delektując się chwilą. Wtem usłyszała wysoki świergot ptaka. Instynktownie przybrała pozycję myśliwską i zaczęła powoli skradać się w kierunku głosu. Ostrożnie stawiała kroki rozglądając się za stworzeniem.
— Mam cie — szepnęła, gdy wreszcie dostrzegła istotę. Znajdowała się ona na gałęzi drzewa, które stało kilka długości myszy przed Wichurą. Pióra ptaka miały kremowo-brązowe barwy, a na głowie zwierzęcia tworzyły charakterystyczny, dość śmieszny czubek. Córka Horyzonta nie mogła się powstrzymać i puściła się pędem, aby obejrzeć stworzenie z bliska. Nagle jej tylna łapa zahaczyła o coś miękkiego powodując, że łaciata kulka uderzyła pyskiem prosto w ziemię.
— Wszystko ok? — usłyszała głos Szyszki. Wichura zmarszczyła nos, podniosła się i wymieniła zdziwione spojrzenie z czarną kotką. W oku cętkowanej kulki zaczęły się zbierać łzy. Znowu musiało jej się coś nie udać! Przecież tak bardzo pragnęła poznać świat poza obozem! Szybko jednak powstrzymała malutkie kropelki widząc, że wojowniczka nie jest zdenerwowana.
— Tak — odpowiedziała w końcu i spuściła głowę. Ciekawe czy żółtooka wyznaczy jej jakąś karę. Zasmuciła się jeszcze bardziej na myśli, że być może zabroni jej wychodzenia ze żłobka przez kilkanaście wschodów słońca. Po chwili, jednak w jej oku pojawił się błysk nadziei.
— Widzałam jak uczyłas Szkalłata polowac. — Wichura podniosła głowę, a jej uszy nie były już oklapnięte ze smutku. — Mnie tez nauczys?
<Szyszko? Wiem, że trochę bez sensu jest zaczynanie nowych wątków przed bitwą, ale miałam to już napisane. Jak coś, planuję taki rozkład: Ja (to opko) › Ty › Ja › Ty › Ja (koniec wątku). A i proszę nie opisuj sposobu w jaki Wichura poluje, mam już na to pomysł.>
Szyszka chętnie nauczy Wichurę polować na biedronki ;)
OdpowiedzUsuńJej, cieszę się :3
Usuń