— Będziesz szkolił Szczawika. Nie spieprz tego — mruknął zamiast jakiegokolwiek powitania, spoglądając czekoladowymi ślepiami na Łabędziego Pluska, który zdawał się zaraz zejść na zawał na widok lidera. Point przełknął rybę, której ogon wystawał mu z pyska, po czym skinął niemrawo łbem. Wiatr szarpał ich futro zwiastując burzę, która w czasie suszy byłą istnym wybawieniem. Lis spojrzał w niebo, gdy jedna kropla skapnęła mu na nos, zaś za nią kolejna i kolejna. Wziął głęboki wdech, przymykając ślepia.
— A-ale d-dlaczego j-ja? — miauknął nieśmiało kocur, kładąc po sobie uszy. Odwrócił wzrok w bok, gdy rudzielec, przysiadł, ciesząc się przyjemnym chłodem —J-jeszcze n-nie s-skoń-ńczyłem s-szkolenia B-bagienn-nej Ł-łapy — dodał zaraz, kaszląc głucho.
Lisia Gwiazda pokręcił łbem, oddychając głęboko, powtarzając sobie ćwiczenie, którego nauczyła go Słodki Język. Ściągnął po sobie uszy, licząc w myślach do dziesięciu, co zdecydowanie podziałało, furia, która w nim rosła powoli opadła.
— Bo nie chce mi się szukać innego frajera, bo Berberysowa Bryza poprosiła — mruknął znudzony — Poza tym. Przyda ci się kolejny uczeń. Może i trzęsiesz tą kościstą dupą przed nawet szeleszczącym liściem, jednakże szkolisz kolejnych wojowników i skutecznie.
— A-ale... P-pr-rzeciesz B-barwin-nkowy P-podmuch... — szepnął, cofając się o krok, uderzając grzbietem o skałę.
— Ten kretyn? — uniósł brew ku górze, prychając pogardliwie — A przypominasz sobie, kto go uczył przed tobą? Księżycowy Pył, idioto — warknął, pokazując kły.
< Łabąd? Wybacz, nie mam weny na Lisa od dłuższego czasu ;; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz