Znów kocie zagrodziło mu drogę, spoglądając na niego swymi zaciekawionymi ślipiami. Te jarzyły się beztroską prawie mu zapomnianą. Czasem żałował, że dzieciństwo już nigdy nie powróci.
— Opowiesz coś? — zapytała, wlepiając błagalnie ślipia. — Prooosze
Wojownik przysiadł niepewnie. Nie rozumiał czemu nagle się głównym baśniarzem, ale nie marudził. Wolał opowiadać swym kociętom o wspaniałych przygodach zmyślonych postaci lub jego rodzinie niż żeby słuchały krwawych opowieści z bitwy, któregoś wojowników. Żywica tak bardzo pragnął je uchronić przez złem i tragedią wojny, ale przez kociaki Borówkowego Nosa te już zaczęły odtwarzać dawne bitwy z Wilczakami. Nie podobało mu się to, ale nie umiał postawić się nawet kociakom.
— J-jaką? — zapytał niepewnie.
Koteczka zastrzygła uszami.
— Jak to jaką? Jakąś super fajną — sprecyzowała, choć niewiele dało to liliowemu.
Nerwowo przełknął ślinę. Nie chciał zawieść córki, ale nie był nigdy dobry w zgadywaniu. Nigdy nie był wstanie trafić.
— Może coś o wojnie — podpowiedziała Dalia.
Ciarki przeszły po grzbiecie wojownika. Uśmiechnął się słabo, w środku płacząc.
— N-na pewno? — próbował jakoś odciągnąć córkę od tego tematu. — A-a m-może opowiem c-ci coś o-o t-twoim w-wujku?
Dalia pokręciła łebkiem.
— Wujek Bluszczowy Poranek jest głupi — stwierdziła.
— Ciii! — uciszył szybko kocie. — M-może i j-jest, a-ale lepiej n-nie mówić m-mu tego p-prosto w p-pysk — wytłumaczył kociakowi.
Westchnął i spojrzał na śpiącą Mak. Niedługo i kociaki jego brata przyjdą na świat. Ciekawe, czy będą podobne go jego?
— O-oprócz Bluszczowego P-poranka m-masz j-jeszcze j-jednego wujka — dodał, mając nadzieję, że zaciekawi tak kocie.
<Dalio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz