Słyszał szepty strażników, że zostaną oficjalnie wcieleni do Klanu Nocy. To było coś naprawdę niesamowitego, żyć wśród takich silnych, walecznych kotów. Dziś miała przyjść przywódczyni i zrobić jakiś rytuał dla uczniów i tych, co nimi powinni zostać. Na tę chwilę czekał. Nikt go tu nie znał, więc wystarczy tylko trochę skłamać i ma się drogę otwartą do zostania wojownikiem. Musiał tylko zamknąć pyski tym, którzy by go wydali. Spojrzał na Błysk i Szkarłata. Nie mogli mu zniszczyć marzeń!
- Ej słuchajcie. Bo będą mianowania na uczniów i macie nic nie mówić, kiedy powiem, że mam już odpowiedni wiek, jasne?
- Co? Zwariowałeś? Czemu chcesz to zrobić? - Błysk wyglądała na niezadowoloną.
- Bo nie chcę siedzieć w żłobku z tymi glizdami. Spróbujcie tylko powiedzieć prawdę, a będzie z wami źle - zagroził.
Szkarłat milczał, najwyraźniej coś knując. Błysk nadal miała jakieś obiekcję, ale również przybrała tajemniczy wyraz pyska. Było to dziwne, ale nie zawracał sobie tym głowy. Zwrócił się w stronę wyjścia i czekał aż ktoś do nich zajrzy.
Nie czekał długo. Już po kilkudziesięciu uderzeniach serca, zauważył wrogich wojowników. Zaczęli ich wyganiać na zewnątrz. Po przemowie liderki, nadszedł czas na selekcję. Wojownicy rybojadów, zaczęli wypytywać starszych uczniów o to, czy nadal są uczniami. Kiedy dostawali odpowiedź twierdzącą, zabierali ich na bok. O dziwo nikt nawet nie spojrzał w jego kierunku! Tak nie można! Przecież był już wystarczająco duży! Szybko zagrodził przejście liderce, kiedy ta chciała już wybrać się na mianowanie z wybranymi kotami.
- Ej, a ja?
Pstrągowa Gwiazda spojrzała na kociaka.
- Ty?
- Mam ukończone sześć księżyców! - fuknął. - Miałem być mianowany na ucznia w dniu, w którym nas zaatakowaliście!
- Ja także! Jestem jego bratem! - Oczy kotki, spojrzały na Szkarłata, który wyglądał na niezadowolonego z tego, że przyznał się do Czermienia, ale najwyraźniej również chciał wkraść się w szeregi uczniów.
- A ja siostrą! - dorzuciła Błysk.
Nie wierzył w to co widział. Co oni robią? Mieli się przecież nie odzywać!
Kocica przyjrzała im się podejrzliwie.
- Potwierdzasz to co mówią? - zwróciła się do Muszelki.
Biedna nadal nie otrząsnęła się po śmierci Bursztyna. Słysząc głos liderki Klanu Nocy, tylko kiwnęła głową, najwidoczniej nie rozumiejąc, co się wokół niej dzieję. Czermieniowi jej stan, jak najbardziej odpowiadał. Już nie tuliła ich i nie pouczała. Trwała w jakimś transie, dzięki któremu potwierdziła fałszywy wiek rodzeństwa. W końcu zrobiła coś po jego myśli.
- Dobrze. Najwyraźniej trafiły się kolejne karły. - prychnęła.
Że co? Co ona powiedziała? Siłą woli powstrzymał się od rzucenia się jej do pyska. Wcale nie był aż tak niski! No może inne koty były nadal większe, ale to nic nie znaczyło! Żadnym karłem nie był!
- Nie mamy całego dnia, ruszać się - zawołał jakiś czarno-biały kocur.
Szybko ruszył za resztą do miejsca, gdzie odbędzie się ich nowe mianowanie. Nie rozumiał na czym to polegało, więc czekał cierpliwie na swoją kolej. Ciekawe jaki wojownik mu się trafi! Oby jakiś silny, który był w stanie zabić lidera! Nowo mianowani odchodzili z przydzielonymi mentorami na ubocze, gdzie poznawali zasady nowego życia. Dziwił się bardzo, dlaczego dostawali nowe imię. W końcu powinni używać tego jedynego, które nadali im rodzice.
-Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Czermieniowa Łapa. Twoim mentorem będzie Wężowy Pysk...
Chociaż jego nowe imię nie zachwycało, bo przez to wydawało mu się, że został właśnie przyrównany do innych, to imię mentora jak najbardziej brzmiało dość groźnie. Musiał więc być kimś super, mega walecznym. Zetknął się z mentorem nosem, co nadal było dla niego dziwne, po czym ruszyli na ubocze.
- Będę cię szkolił. - powiedział tylko, przypatrując się czemuś nad głową kociaka.
Czermień szybko zadarł głowę, ale niczego tam nie dostrzegł.
- No... A co będziemy robić na tych szkoleniach?
Czekał na jakąś odpowiedź, ale jej nie uzyskał. Wydawało się jakby kocur właśnie się głęboko zamyślił. Może uważał się za kogoś lepszego, kto nie lubi zniżać się do poziomu rozmów z uczniem? Ale on mu pokaże! Szybko wgryzł mu się w ogon, co sprawiło, że wojownik syknął, spoglądając na kocię.
- Co robisz?
- Co z tym treningiem? - prychnął.
- Jutro. Idź tam - Wskazał ogonem legowisko uczniów.
Nie rozumiejąc zbytnio zachowania wojownika, ruszył we wskazanym kierunku. Dostrzegł, że w legowisku było sporo kotów. I on ma się tam z nimi kisić? Szybko przecisnął się przez obcych i zajął jakiś wolny mech. Było strasznie ciasno. Przynajmniej uwolnił się na jakiś czas od glizdy, jej siostry i Koszatka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz