- Wykazać odwagą i wytrwałością? Trudne wybory? Długa droga, mhm. - Jeżowa Ścieżka na głos zaczął się zastanawiać. Interpretacja snów nie należała do łatwych, a każdy medyk musiał sobie sam poradzić. Chciał jednak odrobinę pomóc wpaść na trop Konwalii. - O co może chodzić?
- Może chodzi o coś związanego z medycyną? - miauknęła niepewnie młoda kotka.
Jeżyk powoli skinął głową.
- Klan Gwiazdy musiał wiedzieć co robi, kiedy wysłał twoją mamę, żeby to ona przekazała ci wiadomość. To miałoby sens. Praca medyka jest przecież ciężka. Może przodkowie chcieli cię ostrzec przed czymś? - zastanawiał się dalej czekoladowy kocur.
- To coś groźnego?
Jeżowa Ścieżka otworzył pysk, gotowy udzielić odpowiedzi. Usłyszał szuranie obok siebie i z westchnieniem zdał sobie sprawę, że medycy musieli się przebudzić. Wkrótce więc wybiorą się w drogę powrotną do obozu. Spojrzał w kierunku Zajęczej Stopy, już stawiającej nierówne kroki w ich stronę.
- Wracajmy do obozu. - zarządziła. Pożegnała się machnięciem ogona z medyczką Klanu Nocy, zanim ruszyła przed siebie, a Jeżyk i Konwalia poszli za nią.
Droga powrotna do obozu, mijała im w ciszy. Mimo wszystko, żaden z trójki kotów nie chciał jej przerwać. Byli głęboko zamyśleni, każdy przypominając sobie swój sen, zesłany przez szlachetnych przodków. Jeżyk spoglądał na własne łapy, podążając niespiesznym krokiem. W jego głowie dalej odbijała się myśl, że mógł kogoś zawieść, że popełnił jakiś błąd. Dalej zdawało mu się, jakby czuł ból w karku, przez zaciśnięte na nim szczęki. Co mogło to wszystko oznaczać?
- Jeżowa Ścieżko?
- Tak? - spojrzał, wyrwany z zamyśleń, na swoją dawną uczennicą.
- Tak? - spojrzał, wyrwany z zamyśleń, na swoją dawną uczennicą.
Konwaliowe Serce zwolniła, by zrównać z nim krok.
- A jeśli mogę spytać, to co tobie się śniło?
- T-to było wszystko takie dziwne. Słyszałem wrzask kruków i gdy za jednym pobiegłem, ten coraz bardziej znikał mi z oczu. Jakby mnie gdzieś prowadził. Znalazłem się znowu w obozie, a-a tam, w-widziałem naszych pobratymców, całych zakrwawionych, potrzebujących pomocy. Ty też tam byłaś. Chciałem ci pomóc, ale powiedziałaś, że nie było mnie, gdy mnie potrzebowałaś. Obudziłem się, gdy jakieś szczęki zacisnęły się na moim karku. - drgnął, przypominając sobie to wszystko. - Nie chce zawieść klanu, Konwaliowe Serce. Ani ciebie. Ani nikogo innego.
Jak miał się obawiać się przyszłości, gdy ona zdawała się skrywać więcej niebezpieczeństw, niż mógł przypuszczać.
<Konwalio?>
:3
OdpowiedzUsuń