Siedział zniecierpliwiony przy wyjściu z kociarni. Dziś mama obiecała im wycieczkę do legowiska uczniów. Mieli możliwość legalnie zwiedzić kawałek obozu i porozmawiać z uczącymi się na wojowników kotami. Dreszczyk podekscytowania przeszedł po grzbiecie malca. Już tak bardzo chciał iść na zwiedzanie, ale Berberysowa Bryza nadal myła Fiołka. Każde uderzenie serca zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Pobiegł do rodzicielki i brata chcąc już iść zwiedzać.
— Długo jeszcze? — miauknął, kręcąc się w kółko z nudy.
Berberysowa Bryza oderwała język od futerka jego brata.
— Jak będziesz mi przeszkadzał to tak — odparła karmicielka.
Myszek westchnął niepocieszony. Nie rozumiał czemu dla mamy higiena była taka ważna. Jemu ani trochę nie przeszkadzało upaprane futro. Ba, wręcz było dowodem dobrej zabawy, więc nie rozumiał, czemu rodzicielce tak to nie pasowało.
— Bee — mruknął smutno znudzony.
Tak bardzo chciał już wyjść na zewnątrz. Nie rozumiał czemu los musiał nawet w tym utrudniać wszystko. Widząc podnoszącą się mamę, zerwał się na łapki.
— Idziemy już? — zawołał do niej.
Kotka nieco zmęczona pytaniami syna, kiwnęła łbem i zebrawszy całą gromadkę, wyruszyli w stronę legowiska uczniów. Jasne promienie słońca oświetlały obozowisko, sprawiając, że zdawało się żywsze. Myszek nadal pamiętał jego ponury wygląd podczas deszczowych dni. Wycieczka nie trwała za długo, gdyż w mgnieniu oka znaleźli się przy szczelinie do legowiska uczniów.
— Szczurza Łapo, Bagienna Łapo, Paprotkowa Łapo — zawołała uczennice zastępczyni.
Siostry wyszły z legowiska, choć czekoladowa nie zdawała się być zadowolona. Jej ogon nerwowo ruszał się na boki. Przenikliwy wzrok lewego ślipia nie zachęcał kociaka do rozmowy. Czarna kotka siedząca obok niej też nie wpisywała się w wygląd przeciętnego kota. Dwa zęby wystawały jej z pod górnej wargi nadając jej nieco tygrysiego wyglądu.
— Szczurzą Łapę uczy nasz tata — dodała Berberysowa Bryza, przez co wszystkie kociaki wbiły wzrok w biedną zestresowaną kotkę.
— Naprawdę? — zawołał Fiołek, wbijając zaciekawione spojrzenie w czarną uczennicę.
Szczurza Łapa pokiwała łbem, uciekając daleko wzrokiem.
— Ale super — stwierdził Szczawik. — I jaki jest nasz tata mentorem?
— On naprawdę nie umie się bić? — dopytywał Fiołek.
— A pokazywał ci już jak się wspinać? — dołączyła Rumianek.
Szczurza Łapa, która zdawała się ani trochę nie lubić być w centrum uwagi posłała błagalne spojrzenie Berberysowej Bryzie. Zastępczyni zajęta rozmową z Dalią i Paprotkową Łapą nie zauważyła spojrzenia kotki. Myszek poczuł, że musi internować. Tylko on mógł jej pomóc.
— Przestańcie — miauknął do rodzeństwa.
<Fiołku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz