— Ojej, jaki gentleman z mojego braciszka rośnie, no normalnie sama słodycz! — zawołała Przygasająca, łapiąc zażenowanego ucznia za policzek.
— T-to n-nic takiego i tak n-nie byłem g-głodny. — wydukał kocurek.
Żabi Skok zaszurała łapką po ziemi, nieprzyzwyczajona do takich dobrych gestów. Pochyliła się, rozpoczynając jedzenie zdobyczy, na którą tak bardzo miała ochotę. Mięso było świeże i smaczne, każdy kęs sprawiał przyjemność.
— I jeszcze taki skromniutki.
Wojowniczka Klanu Wilka dokończyła ostatnie kawałki zdobyczy. Uniosła głowę, kierując pyszczek w stronę Leszczynowej Łapy. Poczekała aż kocurek wróci z inną zwierzyną. Dojrzała szarą myszkę. Pamiętała kocurka nie tyle z czasów, gdy obserwowała jego mianowania, odwiedzała go jako kociaka, ale z chwili, gdy wymknął się poza obóz. Cieszyła się, że udało jej się w porę go odnalazł i teraz mógł być uczniem, w bliskiej przyszłości zapewne wojownikiem.
— D-dziękuję. — cicho miauknęła Żabi Skok.
Kotka nie odzywała się, gdy jej towarzysze zagadywali ze wszystkich stron Leszczynową Łapę, pytając o sprawy związane ze szkoleniem, a także kilka na tle uczuciowym. Arlekinka zmrużyła oczy. Również była ciekawa, czy kocurek już miał kogoś na oku. Było sporo kotek w jego wieku, albo trochę młodszych. Iglasta Gwiazda miał ogromne szczęście, mając cudowną, kochającą rodzinę.
Kolejne złe wspomnienia dopadły do kotki. Wstała na równe łapy, zamierzając szybko się ich pozbyć. Jedynym rozwiązaniem był spacer. Tak, musiała wyjść poza obóz.
— Już idziesz, Żabi Skoku? — spytał Słoneczny Zmierzch.
Pokiwała powoli głową.
— Szkoda. — miauknęła Przygasający Płomyk, przyglądając jej się czujnie. — Do zobaczenia na jutrzejszym patrolu.
— Tak, p-pa. — mruknęła dawna uczennica Dzikiej Zamieci, powoli ruszając w stronę wyjścia. Gdy tylko znajdzie się poza obozowiskiem, zamierzała puścić się biegiem przed siebie, pozwalając wiatrowi targać swoją sierść i oczyścić myśli.
***
Żabi Skok cała upaprana w błocie, wróciła do obozu. Jej uczeń, Ciężka Łapa, podążał za nią. Otrzepał sierść, strzepując kilka brudnych kropelek z powrotem na mentorkę. Kotka westchnęła cicho, zwracając dopiero po chwili ślepia w jego stronę.
— Walkę poćwiczymy jeszcze innym razem. Tym razem w lepszych warunkach. — miauknęła, niezadowolona, że czeka ją dłuższa kąpiel. Ogonem wskazała na stertę zwierzyny. — Zanieś coś Świetlikowemu Skrzydłu i możesz odpocząć, Ciężka Łapo.
Uczeń kiwnął głową. Nie czekając pognał we wskazaną przez kotkę kierunku. Był jej trzecim uczniem i Żabi Skok naprawdę chciała go dobrze wyszkolić, by wyrósł na dumnego wojownika. Kotka zamierzała znaleźć dla siebie jakieś zajęcie, kiedy dojrzała Leszczynową Łapę, przycupniętego przed legowiskiem uczniów. Podeszła do niego spokojnym, niespiesznym krokiem.
— W-witaj. — zaczęła ostrożnie, zwracając na siebie jego uwagę. — J-jak ci minął dzień?
<Leszczynku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz