- Umiesz przywołać borsuka? - rzucił nagle Szczawik, przenosząc się do pozycji siedzącej. - Bo ten lis był częścią misji, taaak?
Barwinka na to zdanie aż zatkało. Absurdalność tego pytania jak i fakt, z czyich ust padło tylko go dobiło. Uderzył się z łapy w czoło, kręcąc głową.
- Borsuk przychodzi, kiedy takie kociaki jak ty się nie słuchają. - Powiedział po chwili.
- A po co? - Miauknął Szczawik.
- Jak to po co? Żeby was zjeść. - Barwinek swobodnie straszył kociaka.
- Ja go zjem! - Rzucił odważnie liliowy. - Najpierw go zabiję, a potem zjem!
Czarny przewrócił oczami. Przed młodym jeszcze długa droga, nim w ogóle będzie mógł myśleć o polowaniu na borsuka.
- Wracamy do obozu. - Oznajmił po chwili, ku zaskoczeniu młodego.
- Na głowę upadłeś?! - Rzucił zdenerwowany kociak.
- Musisz wrócić do swojego stada - miauknął czarny, już czując pazury Berberys na swoim pięknym ciele.
Szczawik całym sobą pokazywał, że mu się to nie podoba. Rzucał w Barwinka różnymi epitetami, jednak wojownik go ignorował. Obmyślał skuteczną próbę ucieczki przed rodzicielką liliowego. Czy w obozie znajdzie wystarczająco bezpieczną kryjówkę?
Raczej w to wątpił, patrząc na umiejscowienie ich obozu.
Westchnął ciężko, zerkając na Szczawika. Szedł za nim, cały naburmuszony.
- O co ci chodzi znowu? - Miauknął do młodego.
- No zgadnij! - Prychnął.
- Ile ty już masz księżyców? - Zapytał, nie oczekując odpowiedzi. - Niedługo powinieneś dostać mentora. On cię zabierze na sto takich wypraw!
To chyba nie przekonało liliowego. Co prawda nie narzekał już tyle, ale wciąż pokazywał swoje niezadowolenie.
Gdy w końcu dotarli do obozu, Barwinek na wstępie ogarnął, czy nie ma na horyzoncie Berberys. Odetchnął, gdy jej nie dostrzegł. Pewnie i tak wyskoczy na niego z jakiś krzaczorów.
- Dobra - szepnął do małego. - idź do rodzeństwa. Wiesz gdzie jest żłobek.
- A ty?
- Ja idę się schować przed twoją matką. - Odparł, popychając młodego przed siebie.
Szczawik po kilku chwilach narzekania skierował swoje łapy w stronę żłobka. Nie obyło się bez zaczepiania innych wojowników, ale cóż, taki już ma charakter.
Barwinek z kolei, odwrócił się, by zwiać, jednak widok szylkretowego pyska przyprawił go o zawał na miejscu.
Reszty się pewnie domyślacie, drodzy klanowicze. Barwinek dostał opieprz stulecia, paręnaście siniaków i o zgrozo, oby nie miał złamanych kości.
<Szczawiczku? Możesz zrobić skip do po mianowaniu :3 >
Kocham to opko <3
OdpowiedzUsuńTeraz, gdy jest uczniem, Szczawik będzie chciał więcej tajnych misji ;)
Czekam czekam :>
Usuń