*Wróbelek jest jeszcze trochę młodszy*
Tata uśmiechnął się i wyszedł z legowiska. W uszach Wróbelka brzmiały jego słowa: “Wrócę za chwilę”. Chwila. Hffiii - la. Kocurek zaseplenił, niechcący opluwając pobliski mech, ale nawet tego nie zauważył.
Lubił siedzieć z tatą. Przypominał… mech. Miękki, nie kopał bez słowa jak Borsuk. I mówił. Bury zamykał oczy i był tam, czuł zapach lasu i wiatr na swoim futrze.
Hfila. Siadł niedaleko wejścia, mrużąc ślepia. Nie było taty. Zniknął tam.
Ta-m. Tam były dźwięki, zapachy i kolory. I się ruszało. Ale mama mówiła, że nie mogą tam iść. Ale będą mogli. Później.
Puźńej. To taka większa hfila?
Nie wiedział. Mama mówiła mniej niż tata. I rzadziej się uśmiechała. Nie lubił, jak się nie uśmiechała. Szturchał wtedy Borsuk, żeby przestała.
Jak był tata, Borsuk nigdy nie była niemiła.
Gdzieś za nim rozległ się krzyk. Odwrócił się i zobaczył jasnego kota krzyczącego na Borsuk. Trójka. Jak mama nie widziała, ciągle byli niemili. A później Skowronek było przykro.
Musiał coś z tym zrobić. Trójka był duży i nie słuchał, co Wróbelek do niego mówił. Mama też była duża, ale gdyby jej powiedział, byłaby zła.
Zmrużył ślepia, śledząc ruszające się sylwetki.
Puźńej. Hfila.
Tata!
Kocurek już wiedział, co zrobić. Odwrócił się i przyjrzał się mamie. Nie widziała. Spiął mięśnie i skoczył przed siebie.
Tam było tak dużo rzeczy, że nie wiedział, co robić. Stał, patrząc, słuchając i wąchając, a na jego pyszczku pojawiał się coraz szerszy uśmiech.
Nagle zrobiło się ciemniej.
- Ojejku! Przepraszam! Nie zauważyłem cię… - miauknął ktoś obok niego. Kocurek zadarł łebek i zobaczył patrzące dokładnie na niego zielone ślepia. - Jaki jesteś prześliczny!
Kot położył się obok, uśmiechając. Czyli nie był zły, że Wróbelek był tam?
Jakby w odpowiedzi, kot trącił go lekko nosem.
- Jak masz na imię?
- Wróbelek - miauknął. Jego łebek ciągle analizował wszystkie nowe bodźce. Nagle, jakby coś w nim wskoczyło na swoje miejsce. Kociak zamachał radośnie ogonkiem i przyjrzał się nieznajomemu. - A ty? Nie znam cię. Nie jesteś ze żłobka.
- Mieszkałem tam, ale wyprowadziłem się księżyc temu, bo zostałem mianowany na ucznia. Zwę się Świtająca Łapa! I chronię nasz klan! A ty nie powinienem wychodzić ze żłobka, maluchu.
Mówił, a Wróbelek słuchał. Był inny niż tata. I mama. Ciągle się uśmiechał. Kociak też tak chciał. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Szukam taty. Mówił, że wróci za hfile, ale ciągle go nie ma, a Borsuk i Trójka są niemili. Mama znowu będzie zła. A ja nie chcę - dodał zasmucony.
<Świtająca Łapo? ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz