Słońce już prawie w pełni weszło na sam czubek nieba. Wiedziałem dzięki temu, gdzie jest jedną rzecz, mnie i reszcie patrolu trochę się zeszło na polowaniu. Nie przeszkadzało to mi, zwłaszcza, że to nie był czas zmarnowany, gdyż udało mi się złapać podstarzałego ptaka. Fakt był nieco wychudzony, ale i tak byłem w miarę z tego zadowolony. Fakt mogło być coś lepszego, ale bywa i tak. Zresztą przekonany, że kolejnym razem znajdę i upoluje coś lepszego. Na pewno mi się uda! Z takim nastawieniem podążałem za Delikatną Bryzą, Rozświetloną Skórą i Mroźny Wichrem. Nie odzywaliśmy się do siebie, gdyż większość z nas miała upolowaną zwierzynę w pysku. Tak dokładnie nie złapał nic tylko Rozświetlona Skóra, miałem wrażenie, że to na pewno pogorszyło mu humor. Także stwierdziłem, że nie warto dziś z nim rozmawiać, choć poniekąd miałem na to ochotę. Najpewniej znów miał te swoje chimery. Tak kochałem brata, w końcu wychowaliśmy się razem i jesteśmy rodziną, ale nie przepadałem za tym, jaki zmienny potrafił być. Dużo bardziej wolałbym, gdyby nie zachowywał się tak, ale rodziny się nie wybiera. Fakt wkurza mnie to ale nie muszę się z nim codziennie zadawać, mogę to robić tylko, jak ma dobry humor, co nie? Z takim nastawieniem wszedłem z innymi do obozu. W tym momencie do głowy weszła mi pewna myśl, nareszcie mogłem nacieszyć się odrobinką wypoczynku! Fakt nie byłem szczególnie zmęczony, ale nie lubiłem się przepracowywać. Szybkim krokiem wyprzedziłem resztę i delikatnie włożyłem moją zwierzynę na mały stos na środku obozu. Mruknąłem cicho pod nosem, że dziękuję innym za współpracę na patrolu i udałem się do mojego legowiska. Nie po to, by zasnąć oczywiście a po to, by nie siedzieć na zimnym kamieniu. To by się jeszcze skończyło katarem lub jakimś kaszlem czy co tam istnieje. Szczerze? Nie znam się na chorobach, to nie moja robota. Moją robotą są patrole, a żeby na nie chodzić, potrzebuje być zdrowym. Wszedłem więc wśród legowiska. Odnalazłem prędko swoje. Wszedłem na nie i spojrzałem na swoje łapy. O Klanie Gwiazdy! Były one brudne, zabłocone, brązowe wręcz. Zacząłem więc je myć. Siedziałem więc, obserwując to, co się dzieje w obozie, przy okazji myjąc łapy. Dzięki Klanowi Gwiazdy, że zrobiłem je dosyć wysoko, mam teraz dobry widok na obóz. Widziałem więc dokładnie, co robiły inne koty. Kto rozmawiał, kto jadł i tak dalej. Jednak miałem specyficzne wrażenie, że nie do końca powinienem się interesować sprawami innych, z resztą czy obserwowanie co aktualnie robią inne koty w obozie się pod to zalicza? Nie podsłuchiwałem ich i tak dalej… W każdym razie, choć nieco mnie to ciekawiło, odwróciłem wzrok. Nie powinienem, niech Klan Gwiazdy wybije mi te głupie pomysły z głowy. Faktycznie nie byłem już taki młody jak kiedyś, a nawet czułem się czasem staro z jakiegoś powodu, ale to chyba nie pora zostawać starszym, który zbytnio interesuje się sprawami innych. No może kiedyś, jeszcze nie dziś. Na razie nie czas i nie porą. Może dopiero po śmierci znajdzie się czas na obserwacje i plotkowanie na temat klanowiczy? Wizja plotkowania na temat poczynań jakiś moich potomków wydawała mi się niezwykle śmieszna. Pewnie koty z Klanu Gwiazdy nie mają takich pomysłów, ale kto wie? Fakt są mądrzy, ale wątpiłem, że od razu wszystko wiedzą… czy koty z Klanu Gwiazdy plotkują? Jak tak w ogóle rozchodzą się wiadomości? A może wszystko wiedzą od razu? Czy jeśli tak to dzielą się swoimi spostrzeżeniami nadane sprawy? Miałem tym razem wrażenie, że chyba za bardzo oddalałem się w swoje fantazje, o tym myśląc… lubiłem wymyślać różne rzeczy, często tak miałem, że zapomniałem o całym świecie, myśląc o rzeczach wymyślonych. Nagle do głowy wpadła mi myśl, czy powinienem chyba regularnie chodzić do żłobka i opowiadać coś kociętom? Może gdybym tam popowiadał kociętom, to może nie miałbym potrzeby tak oddalać się w myślach i wymyślać głupie pytania? Kto wie, muszę kiedyś spróbować. Zresztą sama myśl o moich opowieściach budziła we mnie dobre wspomnienia. Do dziś jeszcze pamiętam opowieści, które snułem, na pewno by się kociętom spodobały. Takie rybikotki… pamiętam do dziś, jak mówiłem siostrze o nich. Fakt trochę słaba opowieść, ale gdyby ją zmodyfikować… o Klanie Gwiazdy mam pomysł! Wyszłaby dobrą przestrogą dla kociąt, by uważać na koty Klanu Nocy. Szczerze? Nie miałem nic do nich szczególnego, po prostu uważam, że młodym kotom mogłoby się nieco poprzewracać w głowie od przyjaciół z innego Klanu. Jeszcze za bardzo by się przywiązali i potem byłoby smutno im gdyby stała się im krzywda albo doszło do bitwy. A tak mieliby z tyłu głowy, że trzeba na nie uważać. Zresztą może wymyślę przestrogi na inne grupy kotów i dwunożnych? To byłaby świetna sprawa opowiadać kociętom takie opowieści z przesłaniem! Mogłyby wysławiać Klan Klifu oraz przestrzegać przed kotami spoza niego. Muszę zaczepić za jakiś czas zaczepić Półślepy Świstak! I zapytać, czy to dobry pomysł! Chociaż co się będę pytał? Kto by mi zabronił pomagać? Raczej nikt! Ale najpierw muszę mieć kogoś, kto oceniłby te historie jak wymyśle. Może Pietruszkowa Błyskawica? Lubiłem ją, ale może nie musi być ktoś surowszy. Może niech Rozświetloną Skórą? Chyba wolałbym powiedzieć to do kocura, o ile nie będzie mieć złego humoru. Fakt z surowości on nie słynął, ale w końcu to mój brat. W sumie to po co czerpać po kogokolwiek opinie? Raczej zrobię to dobrze! Byłem taki szczęśliwy z tego genialnego pomysłu, że nie mogłem czekać! Zacząłem więc myśleć. Zamyślony tak nie zauważyłem, że umyłem już swoje łapy. Dopiero w tamtej chwili zdałem sobie sprawę. No cóż, porą podwinąć je pod siebie co chętnie zrobiłem. Po czym znów byłem gotowy pogrążyć się w myślach, w końcu to był taki dobry pomysł!
Słońce dopiero co wychyliło się zza horyzontu, było bardzo nisko. Świadczyło to o dopiero zaczynającym się dniu. Jednak ja już wstałem jakiś czas temu. Jakoś tak się dzisiaj złożyło, że obudziłem się wcześniej. Dużo wcześniej niż zwykle. Nie mogłem ponownie usnąć, choć próbowałem i nie wiedziałem do końca, co ze sobą zrobić. Uznałem więc po dłużej chwili, że to idealna okazja na myślenie. Siedziałem więc wśród śpiących pobratymców. Próbując wymyślić coś, na co wpadłem wcześniej, czyli opowiadania dla kociąt z przekazem. Wczoraj nic konkretnego nie mogłem wymyślić, więc postanowiłem, że zrobię to dziś. Dokładnie coś z przesłaniem ostrzegającym przed kotami z innych Klanów, dokładnie na Klan Nocy. Może opowieść o tym, że karmią niegrzecznymi kociętami ryby? To był dobry pomysł! A może po prostu coś bardziej na wszystkie inne grupy? Można by powiedzieć, że oddają je borsukom na pożarcie! Tylko jak by to skleić? Może opowieść o zagubionych kociętach z naszego Klanu, które nie powróciły? Świetny plan! Nieco brutalne, ale przynajmniej nie będą chciały wyjść z obozu! Chciałem to jak najszybciej powiedzieć na głos, by lepiej zapamiętać. Postanowiłem więc wyszeptać sobie to pod nosem. Zacząłem więc:
- No więc pewnego razu były sobie kocięta, które nie słuchały się swojej mamusi i… nie, nie, nie nie każdy miał mamusię i ojca trzeba wymyślić coś bardziej ogólnikowego by młode koty, mogły lepiej to zrozumieć czy coś takiego - wymruczałem pod nosem, po czym po chwili namysłu powiedziałem: - Nie słuchały się swoich rodziców bądź rodzica to było dawno temu i nieco się zatarła ta wiedza. Były one niegrzeczne i to jak. Między innymi wyzywały starszych, gryzły ogony wojowników bez ich pozwolenia i niszczyły legowiska. A to była tylko namiastka tego, co robiły. Pewnego dnia, gdy wszyscy spali, wymknęły się z obozu. Szły tak wiele, ale to wiele długości ogona i doszły do granicy. Tam jednak… znalazł ich pewien dorosłych kot. Pachniał dziwnie. Nie znały go, ale wydawał się miły. Poszły więc z nim… po tej nocy wszyscy ich szukali, bali się o nie! Gdy znaleźli ich zapach na granicy, postanowili je odzyskać. Ruszyli więc na obcy Klan lub coś innego, bo to też z czasem się niestety zatarło. I w końcu mieli je odzyskać… okazało się, że obce koty rzuciły je borsukom na pożarcie. Od tego czasu wiele się zmieniło, ale kto wie? Może nadal to robią…
Na Szczęście mówiłem cicho, nikt się nie chyba nie obudził i tym bardziej, aby nikt nie usłyszał. Byłem szczęśliwy, że jeszcze wplotłem tam wiadomość, by nie ufać nieznajomym. W końcu co jeśli zaufałby samotnikowi? To mogłoby skończyć się nieco źle. Fakt nie mam do kotów spoza Klanu Klifu urazy, ale kocięta są przecież bezbronne! Ani to szczególnie doświadczone, ani silne! A nie wiadomo co obcym siedzi w głowie.
- No i dobra robota Promieniste Słońce - wymruczałem pod nosem do samego siebie. Byłem nawet dumny z moich pomysłów.
- Promieniste Słońce? Czemu sobie gratulujesz? - powiedziała, nagle podnoszą, że swojego legowiska głowę Delikatna Bryza.
- Cześć tak ogólnie, nic, a ile słyszałaś? - zapytałem. O Klanie Gwiazdy powinienem robić to poza obozem. Teraz czułem się taki zażenowany samym sobą.
- Nic zbytnio, szeptałeś - powiedziała.
- I Klanowi Gwiazdy dzięki - odpowiedziałem, po czym zapytałem - Możemy nie kontynuować tej konwersacji, proszę?
- Okej - mruknęła i zaczęła jakby nigdy nic się myć.
- Bardzo dziękuje - odpowiedziałem i zająłem się własnymi sprawami.
Mogłem odetchnąć więc w duchu. Trochę się wstydziłem, chyba powinienem to troszkę, dopracować skoro tak było. Skoro się wstydzę, to chyba znaczy, że podświadomie wiem, że to jest słabe. A nie opowiem byle czego kociętom przecież! Powinno być to lepiej zrobione, bo jeszcze by nie zadziałało. Nie posłuchałyby się. Albo nie chciałyby tego słuchać. Trzeba jeszcze nad tym popracować. No cóż, mogę zrobić to teraz. Po chwili znów byłem więc pogrążony w myślach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz