— Co tak się dusisz? — parsknął Zabłąkany Omen.
— Nie duszę się! To tylko kaszel — prychnął w odpowiedzi.
— Mhm, tak. Tylko kaszel podczas epidemii. Szoruj do Jarzębinowego Żaru, ona da ci coś na to. Tylko szybko, bo słyszałem, że zioła im się kończą… — wymruczał wojownik, a w odpowiedzi brat jego skinął głową. Srebrny następnie obserwował, jak ten powoli odchodzi… Nareszcie odrobina spokoju.
— Witaj Zabłąkany Omenie! — usłyszał głos za sobą. Och, niech ktoś już go zabije… — Nie chciałbyś może wybrać się ze mną po zioła? Jarzębinowy Żar i Cisowe Tchnienie są zajęte leczeniem chorych, a potrzebuję kogoś do pomocy przy zbiorze ziół — odparło Koperek.
— Zbiór ziół? — powtórzył kocur, przekrzywiając łeb. Dlaczego to go wybrał? Miał wiele innych uczniów, którzy mogli mu pomóc i by się faktycznie przydali... Ale on? Tego to się nie spodziewał. — Jasne, mogę pomóc — odparł niechętnie, zastanawiając się, czy to nie Jarzębinowy Żar zachęciła go do uprowadzenia akurat jego... — Po jakie zioła idziemy? — zapytał wojownik.
— Tak? To jakiś problem czy... — zaczęło, jednak słysząc następna wypowiedź kocura, uśmiechnęło się lekko. — Świetnie, to idziemy — miauknęło i ruszyło przed siebie, przed tym kładąc kocurowi na moment ogon na grzbiecie. — Po kocimiętkę, lawendę, ziarna maku oraz miodunkę. Może uda nam się odrobinę wrotyczu odnaleźć — odparło.
Zabłąkany Omen skinął głową, jednak po chwili niezręcznie się odsunął, gdy poczuł na sobie ogon kocura.
— Jasne… W takim razie prowadź — mruknął wojownik, ruszając.
<Dlaczego ja Koperku…>
Wyleczeni: Sowi Zmierzch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz