— Postrzępiony Mrozie! Nauczysz mnie jak przyjąć pozycję łowiecką? Prooooszę! — zapiszczała, patrząc na nią błagalnie. Widziała, że zawsze przynosi jedzenie, słyszała też o tym, że niedługo zostanie uczennicą, więc chciała się wszystkiego dowiedzieć jak najszybciej.
— Jasne! — odpowiedziała, prowadząc ją bliżej wyjścia, Płomykówka radośnie za nią kroczyła. — A więc musisz lekko zniżyć się, przykucając przy ziemi. — Zaczęła wyjaśniać i pokazywać. Płomykówka od razu zrobiła, to co jej kazano, zniżyła się i przykucnęła.
— O tak? — zapytała, obserwując kocice, aby upewnić się, że jest w tej samej pozycji, co wojowniczka i czy wszystko na pewno robi dobrze.
— Brawo! Świetnie ci idzie! Musisz delikatnie podnieść ogon, aby nim nie szurać, bo zwierzyna łatwo by cię usłyszała. — Postrzępiony Mróz zwróciła jej uwagę, na którą Płomykówka od razu zareagowała, podnosząc ogonek wyżej.— Dobrze. Widzisz ten listek? Spróbuj na niego wyskoczyć!
Płomykówka była podekscytowana myślą o nowej umiejętności. Czasem wraz z braćmi obserwowała uczniów i wojowników, widziała, jak skaczą i sama chciała tak potrafić. Wewnętrznie była naprawdę wdzięczna starszej, że ją uczy. Przyjęła pozycję, gotowa do wyskoku, lecz gdy znalazła się tylko w powietrzu, spanikowała, nie wiedząc, jak dobrze wylądować i zaraz ponownie runęła na ziemię. Zapiszczała cicho, jednak nie stało się jej nic poważnego. Wstała, otrzepując się z kurzu.
— Wszystko dobrze? — zapytała ewidentnie zmartwiona kocica.
— Tak, tak. Może dziś nie jest dobry dzień. Świergotek wcześniej już mnie wymęczył — skłamała ze śmiechem.
Od zawsze była mniejsza i słabsza. Jeszcze u Dwunożnych miała problemy z walką z braćmi, czy wskakiwaniem na meble. Martwiło ją to, ale starała się tego nie pokazywać i miała tylko nadzieję, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni.
— Opowiesz mi, jak to wygląda tam na zewnątrz? Prooszę! — Znów zrobiła błagalne oczka i podbiegła, aby kilka razy szturchnąć główką jej futro, starając się namówić starszą na opowieść.
— Jasne! — odpowiedziała, prowadząc ją bliżej wyjścia, Płomykówka radośnie za nią kroczyła. — A więc musisz lekko zniżyć się, przykucając przy ziemi. — Zaczęła wyjaśniać i pokazywać. Płomykówka od razu zrobiła, to co jej kazano, zniżyła się i przykucnęła.
— O tak? — zapytała, obserwując kocice, aby upewnić się, że jest w tej samej pozycji, co wojowniczka i czy wszystko na pewno robi dobrze.
— Brawo! Świetnie ci idzie! Musisz delikatnie podnieść ogon, aby nim nie szurać, bo zwierzyna łatwo by cię usłyszała. — Postrzępiony Mróz zwróciła jej uwagę, na którą Płomykówka od razu zareagowała, podnosząc ogonek wyżej.— Dobrze. Widzisz ten listek? Spróbuj na niego wyskoczyć!
Płomykówka była podekscytowana myślą o nowej umiejętności. Czasem wraz z braćmi obserwowała uczniów i wojowników, widziała, jak skaczą i sama chciała tak potrafić. Wewnętrznie była naprawdę wdzięczna starszej, że ją uczy. Przyjęła pozycję, gotowa do wyskoku, lecz gdy znalazła się tylko w powietrzu, spanikowała, nie wiedząc, jak dobrze wylądować i zaraz ponownie runęła na ziemię. Zapiszczała cicho, jednak nie stało się jej nic poważnego. Wstała, otrzepując się z kurzu.
— Wszystko dobrze? — zapytała ewidentnie zmartwiona kocica.
— Tak, tak. Może dziś nie jest dobry dzień. Świergotek wcześniej już mnie wymęczył — skłamała ze śmiechem.
Od zawsze była mniejsza i słabsza. Jeszcze u Dwunożnych miała problemy z walką z braćmi, czy wskakiwaniem na meble. Martwiło ją to, ale starała się tego nie pokazywać i miała tylko nadzieję, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni.
— Opowiesz mi, jak to wygląda tam na zewnątrz? Prooszę! — Znów zrobiła błagalne oczka i podbiegła, aby kilka razy szturchnąć główką jej futro, starając się namówić starszą na opowieść.
<Postrzępiony Mrozie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz