Przeszłość, krótko po śmierci Sosnowej Gwiazdy
Był to cichy dzień, a przynajmniej dla Zabłąkanej Łapy. Nie tak dawno Sosnowa Gwiazda oraz Jadowita Żmija została zamordowana przez trójkę kotów, która odważyła się wystąpić poza normy Klanu Wilka z pomocą ich gwiezdnych przodków. Misja ich zakończyła się sukcesem, jednak co dalej? Wiedzieli, że z czasem pojawią się nowe zagrożenia, a ich kult nie upadnie przez śmierć dwóch kotek. Musieli zacząć działać. Omen wyciągnął Kosaćcową Łapę z obozu, pod pretekstem polowania i treningu razem z uczniem, podczas gdy wojownicy i mistrzowie byli zajęci swoimi sprawami. Zabłąkana Łapa prowadził go przez różne ścieżki, skręcając, przeskakując przewalone drzewa, a mimo wszystko nie obejrzał się chociaż jeden raz. Wiedział, że gdyby to zrobił, a ktoś śledziłby ich, to wskazywałoby na to, że coś kombinują... Nie mógł na to pozwolić. Znaleźli się w oddalonym miejscu, takim cichym i spokojnym, gdzie nikt by ich nie znalazł. Kocur nawet nie przejmował się udawaniem ślepoty, prowadząc ucznia. Zabłąkana Łapa zajął miejsce na trawie przy jednym z wysokich drzew, sprawdzając kierunek wiatru. Zabłąkana Łapa był ustawiony tak, że każdy zapach obcego prędko dotarłby do niego z drobną pomocą wiatru. Nie wyczuł nikogo.
— Musimy porozmawiać... O tym dniu i o tym, co będziemy musieli zrobić — powiedział srebrny, podnosząc wzrok na Kosaćcową Łapę.
— Przeszliśmy taki szmat drogi, aby porozmawiać? — Kocur uniósł brew, spoglądając prosto na Zabłąkanego. — Przecież te staruchy z kultu nie usłyszałyby nawet potwora przed ich brzydką, straszliwą mordą! — Uczeń zaśmiał się i usiadł koło niego. Kocur poklepał ogonem po grzbiecie starszego ucznia. Twardy, irytujący wzrok Zabłąkanej łapy tylko się nasilił, sprawiając, że Kosaciec spoważniał. — Ach, no, wiem... Ci gwiezdny gadali o tym. Zjednoczyć kotki, mamy sprzymierzeńców wśród nas i... ble, ble, ble. — Wytknął język na chwilę i machnął łapą, jakby przepędzał natrętną muchę. — Musimy coś z tym zrobić, tylko... co? Mamy pytać innych, czy wierzą w Klan Gwiazdy, czy w Mroczną Puszczę? Zapytasz mentora czy lubi mordować samotników lub torturować pobratymców, którzy mu się nie podobają? — zażartował i zachichotał nerwowo. — Chociaż... to nie głupi pomysł, ale trzeba dyskretnie. No, chyba, że masz coś innego do zaoferowania, Obłąkańcu — powiedział kocur.
— A co innego miałbym mieć? Oczywiście, że musimy być dyskretni. Trzeba będzie jeszcze porozmawiać z Brukselkową Łapą na ten temat... Nie wiem, czy chciałaby się na to zgodzić — mruknął kocur. — Ale wiesz, że jest to ryzykowne, aby łapy w to wpychać. Zabawa z tym jest równa wepchnięciu łap w mrowisko... — dodał, a Kosaćcowa Łapa machnął łapą w odpowiedzi.
— Brukselka na wszystko się zgodzi! — oznajmił, strzepując ogonem. — Ale to pewnie ty będziesz musiał do niej zagadać… Chociaż nie sądziłem, że to ty będziesz przejmować się słowami jakiegoś kota, a w dodatku ponownie podejmujesz się ryzyka! Nie wiem, co ciebie opętało. Może to ten baziowy kotek namieszał ci w głowie? — zaśmiał się młodszy.
— Dobra tam, nie narzekaj. Nie będzie to trwać wiecznie — mruknął uczeń, ruszając przed siebie. — Idę poszukać Brukselkowej Łapy, może i ona zgodzi się nam pomóc — odparł ślepiec. Zabłąkana Łapa nie czekał na kolejne irytujące słowa swojego “kolegi”. Tego samego dnia wyciągnął na spotkanie Brukselkową Łapę, której przekazał swój plan. Mimo, iż nie była do tego aż tak chętna, po chwili namawiania, kotka zgodziła się…
Teraźniejszość
Minęło już trochę czasu od śmierci przywódczyni i zastępczyni Klanu Wilka. Stopniowo wszystko ucichło, a temat śmierci tych dwóch sławnych kotek powoli został zapomniany… Teraz trójka wybrańców mogła zacząć działać, aby przywrócić porządek w Klanie Wilka. Kroczek po kroczku, a wiara w Mroczną Puszczę zostanie zapomniana na zawsze…
Koniec sesji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz