— Chcesz się gdzieś wybrać? Może do Zamkniętego Świata? Pamiętasz jeszcze nasz pierwszy wypad tam? — mruknął czarno-biały, kręcąc łbem na tamto wspomnienie.
Tylko tyle po nim pozostało. To ostatnie pytanie, które zadał mu tamtego dnia. Odpowiedział mu, że nie, że życie mu miłe. Wytłumaczył, że żyjący tam Dwunożny jest niebezpieczny, że już raz porwał Jaskrowy Pył i cudem ten przeżył. Opowiedział o wyprawie tam z Mglistym Snem. Też skończyć to się mogło bardzo źle. A Aroniowa Gwiazda miał ostatnie życie. Nie mógł pozwolić, aby ten dziadek z farmy go zabił. Zaproponował mu więc coś innego, co nie narazi go za bardzo na śmierć. Wspólne łowienie ryb, brzmiało ciekawie. Martwił się jednak rybą kociojadem. Powinien zagonić wojowników do znalezienia jej i zabicia. Nie chcieli, aby ponownie, gdy najdzie ją głód, zabiła jakiegoś nieuważnego kociaka czy małego ucznia. Takiego Kaczorka na przykład, który swoją wielkością był... mały.
Staruszek pobrzęczał pod nosem, że za bardzo się o niego martwił, ale przystał na taką propozycję. Pomógł mu dojść nad rzekę, gdzie spędzili miło czas. Nawet powspominali jak to kiedyś, ciężką zimą uciekali z farmy, a Jesionowy Wicher znalazł się w wodzie. Wtedy też poznał tradycję wrzucania uczniów do wody. Najadł się strachu, ale zdobył cenną wiedzę.
- Byłeś takim małym rzepem na ogonie. Ciągle za mną łaziłeś. - miauczał.
- No... Prawda. Ale hej! To twoja wina. Dla mnie byłeś bohaterem, który pokonał Lisią Gwiazdę i ocalił klan! - Wibrysy zadrżały mu z rozbawienia.
Tak... Był naprawdę rozkosznym kociakiem.
- Pamiętam jak zasuwałeś po obozie jakby cię pszczoły goniły.
A no tak... Jego ADHD. Pamiętał do dzisiaj jak szalał. Nauczył się jednak prostego tricku, który zagwarantował jego rodzinie spokój. Odkąd został uczniem nie czuł potrzeby korzystać z niego, ponieważ wysiłek jaki wkładał w trening, a później polowanie i patrole, idealnie się sprawdzał. Chodziło po prostu o to, aby zmęczyć ciało. Miał nadzieję, że jak będzie tak stary jak Aroniowa Gwiazda, to nie będzie leżał brzuchem na mchu. Co by wtedy było? Czy jego ADHD by powróciło?
Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, wrócili do obozu.
Teraz on.
Jesionowa Gwiazda siedział w tym samym miejscu, gdzie jego wujek.
Czuł ogromną pustkę. Zawsze bał się tego momentu, kiedy go straci. Nastał, a on? Czuł spokój. Widział go w końcu w Klanie Gwiazdy. Żył i nawet biegał! Martwił się tylko, aby Pstrągowa Gwiazda go nie usmażyła piorunem. Ciekawe dlaczego była na niego taka zła? Czyżby zrobił coś złego, a ona o tym się dowiedziała?
To pozostanie dla niego tajemnicą.
Spojrzał na zachodzące słońce.
- Klanie Gwiazdy, jeżeli mnie słyszycie, spróbujcie uspokoić Pstrągową Gwiazdę i dajcie Aroniowej Gwieździe odpocząć. Zasłużył po tylu księżycach ciężkiej pracy. - Miał nadzieję, że wiatr zaniesie jego słowa, aż do niebios.
Obiecał sobie, że będzie się za niego modlił, póki nie dostanie od niego znaku, że wszystko z nim w porządku.
*smarka w chusteczkę* Jesionku, najukochańszy rybojadzie mały
OdpowiedzUsuń