- … Moja córka to niezależna kotka!- miauknęła Leszczyna. Ona sama trochę skuliła się pod napływem tego wszystkiego. Może i Jabłko spodziewał się potomków, ale ona nie chciała. Nawet mieć większego kontaktu z kocurami. Po co komu partner. Lecz… Podczas spotkań z Trzmielem, czuła takie uczucie… Sama nie wiedziała co to może oznaczać.
- Ja całe szczęście nie chcę mieć zbyt partnera.- mruknęła cicho. Ruda kotka liznęła ją po uszach, a ona znów poczuła się jak kociak. Te czasy gdy mieszkała spokojnie w żłobku… Były dalekie. To było dawno temu, nie musiała już o tym myśleć. Po chwili dodała:
- Jestem ciekawa jak on sobie poradzi z wymysłami Stokrotki. Podobno wczoraj poprosiła go o czajkę!- zamruczała ze śmiechem. Starsze kotki również uśmiechnęły się trochę. Współczuła im. Obie straciły partnerów… Dlatego też bliższe relacje z innymi jakoś… Nie wchodziły w grę. Nie była przyzwyczajona do myślenia o tym, że ma przy sobie kogoś, kogo darzy miłością. Była ona czasem dziwna. Miłość to sprawy dla każdego, ale nie wiedziała o niej zbyt dużo. Tylko ból po stracie innego kota. Jej ojciec umarł jak była mała. Przynajmniej Leszczyna wciąż żyła, tak samo Cicha i Jabłko, choć nie mieli zbyt dobrych kontaktów. Wciąż jednak to rodzina, chcąc nie chcąc urodzili się wspólnie. A teraz była taka sytuacja.
- Podobno Jabłko ostatnio ma naprawdę dobre relacje ze Stokrotką.- powiedziała ze spokojem Szyszka.
- Będzie cudownym ojcem, a ja zostanę babcią!- pełna zapału jej mama zaczęła aż piszczeć z radości. Ona tylko uśmiechnęła się lekko.
- Nie cieszysz się, że zostaniesz ciocią?- spytała czarna. Szylkretka tylko wzruszyła ramionami.
- Po prostu jakoś tego nie widzę… Jestem wciąż młoda, nie wiem czy mogę zostać ciocią.- wytłumaczyła.
- Gdybym ja była w twoim wieku… Co bym jeszcze mogła zrobić.- rozmarzona Leszczyna skinęła głową.
- Podbiłabyś pewnie znowu cały Owocowy Las.- zaśmiała się liderka.
- To kiedyś już podbiłam?
- Pewnie tak.- wtrąciła się trochę.- Mama ma taką siłę ducha…
- Dokładnie. A wam przekazałam same dobre cechy!- z dumą wypięła pierś jej rodzicielka. Brzoskwinka mimo woli wstrzymała śmiech. Rzeczywiście, kremowemu przekazała wszystko czego potrzebował. A głównie matkowanie.
- Jestem ciekawa kociąt Błysku. Dziwne, że ich ojcem jest Pędrak co nie?
- Będzie i tak dobrym rodzicem.- miauknęła Szyszka.
- Ale… Jak je wychowa?- mruknęła.- Przecież wiesz jaki on jest. Powie im, że życie jest złe? Niesprawiedliwe?
<Szyszuniu, wytłumaczysz role w rodzinie? ❤>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz