– Kocham cię – powiedzieliśmy w tej samej chwili.
Słońce powoli zachodziło pozostawiając za sobą czerwono-pomarańczowy blask, który chwilę później miał zniknąć razem z słońcem. Na niebie zaświeciły gwiazdy i księżyc. Czułam, jak zmarli wojownicy na nas patrzą.
Dałam znak ogonem, żeby Konwaliowa Łapa zostawiła nas samych.
Splotłam z nim ogon. Nareszcie byliśmy sami. Czułam się szczęśliwa i bezpieczna. Wtuliłam się w miękkie futro Orlika.
**Teraz**
Patrzyłam jak biały stawia niepewne kroki ku Czaplej Gwieździe.
Usłyszałam tą samą ceremonie którą przechodził KAŻDY wojownik. Ciekawiło mnie, kiedy ja nim zostanę.
- Idź. Przed tobą ciężka noc. Powodzenia, Orliczku. – usłyszałam ciche słowa ojca.
- Czy on wie?! Chyba nie…- Spanikowałam w myślach.
Spojrzałam na Konwaliowe Serce.
***
Przeciągnęłam się. Zobaczyłam obok siebie skuloną białą kulkę. Orlikowy Szept!
Przypomniał mi się żłobek. Och…Te wspomnienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Oj…Mały Orlik. Ale nie! Nie jestem jeszcze staruszką, żeby wspominać i podsumowywać swoje życie.
- Orlik…Orlikowy Szept? – miauknęłam.
- No co? – prychnął niechętnie obudzony.
- Gratuluję stanięcia się wojownikiem.
- Dziękuje… ale mógłbym się porządnie wyspać? - ziewnął.
- Śpij i słodko śnij. - Zamruczałam.
Uśmiechnął się i miał już zasnąć, gdy…
- Uważaj, żeby…
- Żeby co?
- No bo wiesz…Koty już zaczynają zauważać, że ze mną śpisz. Domyślą się.
- Wstydzisz się mnie?
- Nie! Tylko chodzi o to… Po prostu boję się reakcji mojego ojca.
- Dlaczego? Narcyzowy Pył i tak pewnie powiedział połowie klanu. A Czapla Gwiazda powiedziałby, gdyby coś… On chyba jeszcze nie wie.
- Ale się dowie. Kiedyś im musimy powiedzieć. - powiedziałam, kątem oka zauważając głowę mojego mentora.
<Mokry? Orliczek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz