No świetnie, jeszcze tylko tego gówniaka jej brakowało. Kotka westchnęła jakby cierpiała ogromne katusze, po czym zerknęła na rudego kociaka. Nie lubiła go ani trochę, a nie miała też za bardzo jak się wymknąć, jej bebech przypominał już balon aniżeli jakąkolwiek część ciała kotki. Tak więc o ucieczce na potrol czy polowanie nie było mowy. Poruszała końcówką ogona rozeźlona, na zmianę chowając i wysuwając pazury w przednich łapach.
— Pse pani, gdsie jest Sytnia Lapa? — spytał, przekrzywiając łebek. No dobra. To pytanie nieźle ją zdziwiło. Poruszyła uchem. Ten mały szatan zapytał ją o coś i to grzecznie? Nie mogła w to uwierzyć, to było więcej jak pewne, że coś próbował wykombinować. Jednak im dłużej zwlekała z odpowiedzią, tym mocniej ten mały karaczan się w nią wpatrywał.
— Nie, nie wiem — odburknęła, chcąc mieć święty spokój.
— Dzień dobry, skarbie! — znajome miauknięcie zbiło ją z tropu na kilka uderzeń serca. Radosna Żytnia Łapa weszła tańczącym krokiem do środka, niosąc w mordce wronę. Bengalka mimowolnie oblizała pyszczek, słysząc jak w jej brzuchu rozpoczyna się aria — Piękny mamy dziś dzionek, nieprawdaż? — zamruczała, liżąc ją po policzku, po czym wtuliła się w dymne futro z uśmiechem na mordce.
— Pse pani, pani Sytnia Lapa! — zawołał Kaczorek podbiegając do buraski.
— No dobra, czego chcesz? — Zboże uniosła jedną brew ku górze. Wątpiła, że Żyto jest miła dla niej ot tak, bez powodu. Szczególnie, że przydeptywała z łapy na łapę. Oznaczało to jedno - ta łamaga coś odwaliła i trzeba było zrobić to za nią, albo posprzątać burdel zanim Pstrąg dostanie kociokwiku albo piany na mordzie. Kocica zaśmiała się pod nosem, wyobrażając sobie śliniącą się Pstrągowy Pysk, która wypada ze swojego legowiska a biała piana pokrywa całą jej szkaradną mordę.
— Zaniesiesz to Truskawkowej Łamadze! Jest okropny! — skrzywiła się, podsuwając pod jej pysk ptaka. Wizyta spotkania się z tą śmierdzącą, nic nie wartą kupą futra ani trochę jej się nie podobała. Jednak zawsze mogła się trochę zabawić i ją obrazić nie? Zmartwiły ją jednak położone uszy u Żyta — O-ostatnio n-nazwał mnie nic nie ww-wartą d-dupodajką... — dodała ściszonym głosem, tak, by Kaczorek nie słyszał. Coś zagotowało się w ciężarnej kotce. Czuła się tak, jakby ktoś zdzielił jej w pysk z czegoś piekielnie gorącego.
— Kaczorku, Żytnia Łapa jest dla twojej dyspozycji — miauknęła w miarę miło jak na siebie, jeśli chodziło o rudzielca, po czym biorąc zwłoki w pysk, sprężystym krokiem ruszyła w stronę legowiska starszyzny. Nie wiedziała dlaczego tak się wściekła, gdy te słowa padły z mordki jej... partnerki? Kochanki? Pokręciła łbem, to nie był czas na takie myśli
— TY WRONIA STRAWO! — wrzasnęła od progu, rzucając kocurowi w pysk żarciem — Jak śmiałeś odezwać się tak do niej? — wysunęła pazury, podchodząc bliżej. Kremowy roześmiał się paskudnie.
— "JEJ"? — przeniósł się, wlekąc za sobą tylne łapy — Nie sądziłem, że upadłaś tak nisko — ogonem musnął jej policzek. Kocica chybiła o milimetry, gdy próbowała go w niego ugryźć — Ale w sumie nie spodziewałem się po tobie wiele. Kotka będzie kotką — mruknął.
Zboże machnęła rozeźlona ogonem, warcząc gardłowo, jeszcze starczyło jej nerwów, by nie rzucić mu się do gardła. Kolejne obraźliwe słowa opuszczające słowa kocura przechylały powoli szalę.
— Tak bardzo zazdrościsz?! Bo co, bo twój stary ma cię w dupie?! — warknęła, pusząc futro, nim jednak zdążyła zareagować wściekły kocur dopadł do niej. Sama nie wiedziała jak to się stało, uznawała to za niemożliwe! Okładana łapami zareagowała z opóźnieniem odpowiadając tym samym. Wypadli przed legowisko starszyzny sycząc i rzucając w siebie obelgami.
— Wszystkie kotki są takie same! Powinny wyzdychać! — warczał niczym opętany były uczeń medyka. Przejechał pazurami po policzku ciężarnej, której cała ta bijatyka dawała powoli się we znaki.
— Spieprzaj ode mnie psycholu! — wrzasnęła, odpychając resztkami siły kremowego, który upadł na trawę. Zboże podniosła się powoli, dysząc ciężko. Tłum gapiów przyglądał się całej scenie uważnie.
— Osz kurwa — szepnęła, gdy dostrzegła krew na kamieniu, o który uderzyła głowa Truskawka oraz jego nieruchomą klatkę piersiową.
< Kaczorku? >
O kurwa
OdpowiedzUsuńups
OdpowiedzUsuń