Zszedłem z kamienia, dostrzegając po chwili jedną z córek Cętkowanego Kwiatu.
– Dzień dobry-y co będziemy jutro robić na treningu? - Zapytała, a po jej postawie dostrzegłem jak bardzo się stresowała.
- Cześć - Miauknąłem pogodnie. - Zwiedzimy tereny, więc wyśpij się. Od dziś sypiasz wraz z uczniami.
Koteczka pokiwała głową, machając nerwowo ogonem. Poszła do legowiska uczniów, wraz z Tupot, która przeżywała wciąż to, iż dostała karę.
~*~
Wcześnie rano, kiedy śnieg lekko prószył, wyszedłem z legowiska. Czując miękki puch pod łapami, ruszyłem po swoją uczennicę.
- Niebiańska Łapo? - Zapytałem, wchodząc ostrożnie pomiędzy budzących się uczniów.
Dostrzegłem liliowo-białe futerko, więc podszedłem bliżej. Kotka widząc mnie zerwała się na równe łapki. Jej kocięce ciało drżało z zimna. Spojrzałem na nią, widząc jak duża jest. Mimo mienia sześciu księżyców.
- Chodźmy. - Machnąłem ogonem, by za mną podążyła.
Pokiwała głową, nie odzywając się. Trafiła mi się spokojna kotka, ale może to i lepiej? Będzie słuchać, zamiast jak jej matka nieuważnie stawiać łapy.
Strzyknąłem uszami, kiedy wyszliśmy z obozu. Kotka szła za mną, stawiając duże kroki w śniegu.
- Trening twojej mamy zaczynałem na koniec zimy, wiesz? - Mruknąłem. - A ty biedaku masz go w środku zimy. Bardzo marzniesz?
Zerknąłem w jej stronę. Nie mówiła nic, jednak drżenie na jej ciele mówiło samo za siebie. Musieliśmy jednak zwiedzić granice, ja po raz setny, a ona pierwszy.
Najpierw poszliśmy ku tej z klanem wilka, po drodze opowiadałem jej o innych klanach, o ich liderach, czy terenach, które i dla mnie pozostawały w większości tajemnicą.
- Na patrolach, na które będziesz mogła chodzić, musisz zawsze uważać, czy ktoś nie czai się przy granicach. Jeśli nie ma złych zamiarów, pomóż mu , a jeśli chciałby walki - walcz. - Zacząłem. - Oczywiście nie musisz, może będzie chciał rozmawiać.
Liliowa kiwała głową, rozglądając się, poznając tereny. Nie wyglądała mi na rozrabiakę, czy kota, który chętnie pchałby się w walki. Cóż, poznam ją lepiej wraz z treningiem.
Ruszyliśmy dalej, wzdłuż granic. Przebiegł koło nas zając, a za nim kolejny. Obydwa były chude i marne.
- P-polujemy...? - Zapytała ledwie słyszalnie.
- Huh? Nie, dzisiaj nie. Tym zajmą się wojownicy. - Odpowiedziałem spokojnie, pozwalając by zające wróciły do swoich nor.
- Przyjdzie czas, że i Ty poznasz techniki łowieckie. - Zachęciłem ją. - Na razie skupimy się na terenach.
Kotka ponownie kiwnęła głową, więc ruszyliśmy dalej. W małego lasku, który właściwie był kilkoma sosnami i krzakami. Lubiłem go tak nazywać, w końcu na starych terenach nie mieliśmy więcej jak trzy drzewa. Poczułem zapach lasu, częściowo z terenów obok, ale też stąd. Wszedłem pomiędzy krzaki, a liliowa za mną.
- Tutaj możesz polować na wiewiórki - podrzuciłem. - Chowają się w dziuplach. Jest tu też sporo ptaków i innych zwierząt, co szukają schronienia.
Śnieg przykrył krzewy oraz gałęzie na drzewach, co jakiś czas zsuwając się na ziemię. Wkroczyliśmy nieco dalej, by po jakimś czasie wyjść z naszego małego lasku. Dni były krótsze, dlatego widok powoli ciemniejącego nieba nie zdziwił mnie.
- Chcesz już wracać? Zawsze możemy dokończyć jutro. Ah, pewnie zmarzłaś i jesteś głodna? Mogę coś upolować, to zaniesiemy do obozu, hm? - Zacząłem, patrząc na swoją uczennicę. Miałem nadzieję, iż usłyszę odpowiedź. W końcu dziś cały dzień tylko ja gadałem.
<Niebiańska Łapo? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz