Wraz ze staniem wojownikiem pojawiły się obowiązki, na które nierozgarnięty Myszek nie był gotowy. Poranne patrole, polowania, pilnowanie granic, znów patrole, czy polowania. Sam nawet nie zauważył kiedy pojawiło się wyczerpanie. Z każdym dniem coraz trudniej było mu wygrzebać się z posłania, a po każdym patrolu od razu wracał do legowiska, by i kolejną noc się nie wyspać. Koszmary podstępem wkradały się mu w sny. Wykorzystywały bujną wyobraźnie kocurka prezentując mu najróżniejsze katastrofy jakie jeszcze mogłyby spaść na ich klan. Przemęczenie szybko przerodziło się w omdlenia z wycieńczenia. Wtedy to zmartwiło parę kotów. Musiał kłamać im w żywe oczy, że wszystko jest okay. Że nic złego się nie dzieje. Że jego problem nie bierze się stąd, że to wszystko go przerasta. W końcu tylko on sobie nie radził. Wszyscy inni jakoś potrafili funkcjonować poprawnie. Pewnie życie i toczyłoby się dalej, gdyby pewnego dnia nie mógł sobie przypomnieć gdzie jest. Błądził po lesie od ranka do szczytowania słońca, nie mogąc znaleźć drogi do obozu. Pamięć płatała mu figle, a Mysi Krok wyczerpany i przerażony popadł zbyt łatwo w panikę. Aż wpadł na kręcącą się po okolicy Rumiankową Pręgę, która zatargała go do obozu. Zmartwiona zmusiła go do pójścia do medyka i przypilnowała aż zasnął. Zmęczony nawet nie ujrzał leżącego niedaleko niego trójkolorowego futra. Dopiero następnego wschodu słońca, gdy leniwie otworzył ślipia zauważył spoczywającą niedaleko niego kotkę.
— Mamo...? — miauknął zaskoczony. — Co... co tu robisz? Też jesteś chora? Co ci jest?
Zastępczyni uśmiechnęła się słabo.
— Trochę za bardzo dałam się ponieść pracy — przyznała się cicho. — Sokół kazał mi się wyspać i nie przepracować. Podobno... Zaraz, a co ty tu robisz? Chyba nie jest ci nic poważnego, prawda? Co się stało? Upadłeś? Złamałeś coś? Jesteś chory? Co mówił Sokole Skrzydło? — aktywowała tryb matka.
Mysi Krok słysząc zamartwiającą się kotkę, położył uszy.
— Nic mi nie jest — szybko odpowiedział rodzicielce. — Tylko... — zawiesił się na uderzenie serca.
Nie mógł powiedzieć matce o epizodzie z problemami pamięci, bo ta już nigdy nie puści go na żaden patrol.
— Tylko? — żółte ślipia zwęziły się.
— Też się przepracowałem — powiedział połowicznie prawdę. — Źle sypiam — wyznał ciszej.
Kotka pokręciła z łbem lekko rozbawiona.
— A już myślałam, że wdałeś się tylko w ojca — stęknęła ze słabym uśmiechem. — Obyśmy nie wrócili tu razem za szybko, co? — dodała, szturchając lekko syna.
Mysi Krok kiwnął łbem.
— Oby
wyleczeni: Mysi Krok, Berberysowa Bryza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz