– NA OSTRY I CIERNIE! – krzyknął impulsywnie, waląc ogonem na wszystkie strony. Zanim się obejrzał podszedł do niego Lśniący Księżyc z lekkim uśmiechem na pysku.
– Witaj, Piorunie. – Miauknął cicho kocur, na co niebieski zareagował lekkim otarciem się o bok wojownika . Lśniący był jednym z niewielu, których niebieski akceptował w bliższym otoczeniu. Często sobie plotkowali o wydarzeniach w Owocowym Lesie. Piorun poznał go właśnie przy stosie zwierzyny, jako młody uczeń. Miał bardzo dobry dzień akurat wtedy, więc nawiązanie znajomości nie było aż takie trudne. Piorunek skinął tylko głową, mając zapchany pysk.
– Słyszałeś, że Szyszka urodziła? – Miauknął pręgowany w stronę młodzika.
– Serio? Nawet nie wiedziałem, że spodziewa się kociąt. – Odpowiedział mu, po czym Lśniący machnął głową.
– Chcesz ją odwiedzić? – Miauknął cicho straszy. Piorun zmarszczył chwilowo nos, cicho powarkując. Nie lubił kociąt, jednak Szyszka przyjęła go do owocowego lasu prawda? Może się jej odwdzięczyć ten jedyny raz. Złapał więc mocno pierwsze lepsze zwierzę i szczątki swojego wróbla oraz ruszył prosto do żłobka, nie przejmując się krwistą plamą na dymnej sierści. Nic nie mówiąc, wszedł i położył jedzenie.
– Uh, dzień dobry Szyszko. Przyniosłem jedzenie gdyby zabrakło. - Miauknął i spojrzał na czarną królową. Nawet krótki czas po urodzeniu kociąt dobrze wyglądała. Zagapiony, nawet nie zdał sobie sprawy z tego że w jego łapę uderzyła kluska, inaczej zwana kocięciem. Piorun drgnął zaskoczony, a gdy spojrzał w dół zauważył, że maluch ma bardzo podobne umaszczenie do niego, co wywołało u niego mały uśmiech. Malec może się cieszyć, że będzie podobny do tak wspaniałego kota jak on. Przynajmniej Piorun tak myślał.
<Orzełku?>
Awww
OdpowiedzUsuń