Jeżowa Ścieżka obudził się pierwszy, chociaż znany był ze swojego lenistwa i tego, że lubił dłużej pospać. Ziewnął szeroko, odsłaniając różowy języczek, zanim podniósł się zaspany na równe łapy. Przetarł ślepia łapą, w głowie układając już cały plan na dzisiejszy dzień, chociaż będąc medykiem nie dało się przewidzieć wszystkiego. W końcu nie wiadomo, kiedy ktoś będzie potrzebował pomocy.
Jeżyk rozejrzał się po legowisku. Zdawało mu się, że coś się zmieniło. Intuicja nakazała mu zachować czujność. Dotarła do niego znajoma woń, ale w otoczeniu medykamentów ciężej było ją wychwycić, mimo przyzwyczajenia do zapachu ziół. Nie minęło dużo czasu, aż dojrzał Drżącą Ścieżkę.
Pamiętał, gdy dowiedział się od Mokrej Gwiazdy o mianowaniu bratanka. Czuł się tak, jakby Dreszcz otrzymał drugi człon imienia właśnie po swoim wujku. Czuł niesamowitą dumę i radość w dniu mianowania. Ten maluszek, który jeszcze nie tak dawno się do niego tulił, stał się walecznym wojownikiem!
Kremowy leżał na jednym z posłań. Pewnie zakończył nocne czuwanie i potrzebował odpocząć. Jeżyk od razu pomyślał, że przyniesie mu coś do jedzenia, bo jak się zbudzi, będzie pewnie głodny. Podszedł bliżej bratanka. Wtedy coś go bardzo zaniepokoiło. Bok Dreszczyka poruszał się wolniej, nie poruszał też żadną kończyną. Jeżyk przycupnął przy nim, nosem dotykając sierści kocura. Była zimna. Zbyt zimna.
Na zewnątrz było zbyt chłodno. Siedzenie na zewnątrz było zbyt dużym wyzwaniem w Porze Nagich Drzew. Nie przepadał za mianowaniami w takim sezonie.
Medyk od razu postawił diagnozę. Drżąca Ścieżka zemdlał z ochłodzenia organizmu. Musiał go szybko rozgrzać, zanim straci bratanka. Przyciągnął na niego jakiś mech, gdyż musiał jeszcze pobiec po zioła na siłę, gdy już się obudzi. Przysiadł przy wojowniku, rozpoczynając szybkie wylizywanie jego sierści. Tak jak małego kociaka, żeby pobudzić krążenie.
- Stokrotkowa Łapo! Konwaliowe Serce! - zawołał.
Uczennica od razu się rozbudziła, wskakując na równe łapki. Nie ruszyła się jednak z miejsca. Co innego Konwaliowe Serce, która mimo swojego stanu psychicznego zdrowia, była już wyczulona i nauczona. Miała instynkt medyka. Podbiegła do dawnego mentora i wspólnie wylizywali kremowego. Dołączyła potem Stokrotkowa Łapa. Jeżowa Ścieżka przybliżył się na ile mógł, żeby ciepło z jego czekoladowej sierści, przyczyniło się także do ogrzania Dreszcza.
Zauważył jak jego ślepia pomału się otwierają. Z jego pyska wydobyło się ciche kaszlnięcie. W duchu liczył, że nie złapał Zielonego Kaszlu. Odetchnął z ulgą, że przynajmniej kocur się obudził.
- Nie wstawaj. Musisz leżeć. - miauknął spokojnie Jeżyk, okrywając go jeszcze bardziej mchem. - A mówiłem Mokremu, że wysyłanie wojowników na czuwanie w zimie, jest złym pomysłem.
<Dreszcz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz