Zajmował się segregowaniem ususzonych kwiatów, które udało mu się zebrać jeszcze przed nadejściem pory nagich drzew, kiedy dostrzegł drgającego i zdezorientowanego uczniaka, którego imienia nie kojarzył. Wszedł chwiejnym krokiem do środka i padł jak długi na ziemię. Od razu do niego doskoczył i zaczął oględziny. Jego sierść była mokra, łapy zimne, a dreszcze jasno wskazywały na wychłodzenie organizmu. I najwyraźniej poważne, skoro młodzik mu zemdlał. Od razu zaciągnął go na mech. Musiał go ocieplić i podać zioła. Tylko... Ostatnio mieli kilku pacjentów, w tym Wiśniową Pestkę, który odmroził sobie łapę, przez co mech, który rozgrzewał kocura, został wyniesiony, aby przestrzegać zasad dobrej higieny. W końcu choroby mogły się przenosić przez posłanie, na którym leżało za dużo pacjentów. Dobrze, że w obozie mieli kilka partii świeżych i grubych posłań. Musiał tylko jakieś szybko dotachać, nim ten dureń umrze.
Szybko wykuśtykał na zewnątrz, mamrocząc pod nosem uwagi o głupocie ucznia. Zebrało mu się na pływanie czy co? Przecież wiadomo było, że jest pora nagich drzew! A może był ślepy lub głupi?
- Co się dzieje? - miauknął Wróblowe Serce, gdy liliowy podszedł wystarczająco blisko, żeby go usłyszeć. Zielone ślepia popatrzyły na niego z rozdrażnieniem.- Nie mam na to czasu. Odsuń się, albo przez ciebie Mroźna Łapa umrze. - O! Przypomniał sobie jego imię! Dziwne, że akurat podczas rozmowy z Wróblem.
To najwyraźniej dało kopa wojownikowi, bo szybko zszedł mu z drogi. W końcu dotarł na miejsce i wyciągnął mech, zaczynając go ciągnąć w stronę legowiska medyków.
- Może pomogę? - zaproponował syn Wilczego Serca.
Pewnie chciał się dowiedzieć, co się stało. Skinął głową i z jego pomocą poszło szybciej. Położyli mech na drżącego kocura. Musiał działać szybko. Teraz przydałaby się pomoc Fasolowej Krzywicy, ale oczywiście ta gdzieś zniknęła.
- Masuj go! - zwrócił się do Wróblowego Serca, który siedział jak słup soli i gapił w byłego ucznia. - Masuj, liż jak kociaka - powtórzył. - Pobudzisz mu krążenie! - Zaczął masować zmrożoną Mroźną Łapę mchem. Niestety nie istniały żadne zioła, które mogłyby ocieplić ucznia, dlatego jedyna nadzieja była w ich wspólnej pracy. Ocieranie generowało ciepło, które pobudzało wychłodzone ciało i podnosiło temperaturę. Nie wiedział ile czasu to robili, ale łapy już ewidentnie zaczynały go boleć. Widząc jak uczeń coraz mniej drży, Wróblowe Serce odetchnął z ulgą. Potrójny Krok rzucił mu krytyczne spojrzenie. Widać było, że nie znał się na medycynie.
- Nie poprawia mu się - uświadomił kocura.
Szybko poszedł do magazynu i przyniósł swój czerwony barwnik. Wycisnął z innej kępki mchu wodę na czerwony proszek i zamoczył w tym łapę, następnie wycierając ją o czoło Mroźnej Łapy.
- Klanie Gwiazdy, miejcie litość dla tego ucznia, który żył wedle waszego kodeksu. Niech poluje z wami na Srebrnej Skórze, a zimno mu nie straszne. - Dotknął czołem, czoła kocurka, który chwilę później wziął w pysk swój ostatni oddech.
Potrójny Krok spojrzał na zszokowanego widokiem zmarłego, Wróblowe Serce.
- Dowiedz się, dlaczego pływał o tej porze w rzece. Wątpię, że był upośledzony, aby to zrobić umyślnie. - zwrócił się do młodszego.
W końcu był wojownikiem i do jego obowiązków należały takie rzeczy. Medyk tylko leczył, a nie szukał winnych. Naciągnął mech na pysk Mroźnej Łapy, aby ukryć ten widok przed niepowołanym wzrokiem.
<Wróblowe Serce?>
Wyleczony: Wiśniowa Pestka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz