Leżał smętnie w legowisku, wgapiając się jedynie we własne łapy. Nie mógł uwierzyć w to, że Słodki Język nie żyła. Jego świadomość nadal nie dopuszczała tego do siebie. Na dodatek okazało się, że dawna medyczka miała kocięta. Kocięta z Lisią Gwiazda zapewne. Aroniowy Podmuch sam nie wiedział co o nich myśleć. Czuł, że ich miejsce jest w Klanie Nocy, w końcu w ich krwi płynęła i krew Słodkiego Języka, lecz niestety i krew rudej łajzy. Aronia na samą myśl o tej rudej kupie zgnilizny wysunął pazury.
— O, Aroniowy Podmuchu — miauknęła Karasiowa Łuska, wchodząc do legowiska wojowników.
W pysku trzymała dużego karpia. Aronia na samą myśl o jedzeniu zrobiło się nie dobrze. Już i tak niemal wyrzygał śniadanie.
— Chciałam zapytać... bo... bo pamiętasz, jak... — zaczęła niepewnie.
Aronia prychnął.
— Nie jestem głodny. Dziś już nic nie przełknę. Zanieś to Pstrągowej Gwieździe — oznajmił kotce, zwijając się w ciasny kłębek.
Kotka wpatrywała się jeszcze uderzenie serca w niego z zawahaniem po czym odeszła. Aroniowy Podmuch gdy tylko wyszła pozwolił sobie zamknąć oczy. Musiał jakimś cudem znaleźć siłę na jutrzejszy dzień.
* * *
Nagły wrzask postawił go na nogi. Aronia zerwał się, rozglądając dokoła. Z zaskoczeniem odkrył, że legowisko wojowników było puste, a na zewnątrz nadal jasno. Nieprzytomny wyszedł na zewnątrz. Tłum koło kociarni mówił jasno co jest na rzeczy. Zbożowy Kłos zaczęła rodzic. Aroniowy Podmuch westchnął zmęczony i usiadł. Dzisiejszego dnia działo się zdecydowanie za wiele. Wiedząc, że musi jeszcze poinformować Pstrągową Gwiazdę o tym co zaszło niechętnie wspiął się na wierzbę. Miał juz tak bardzo dosyć tego dnia, że tylko marzył o wiecznym śnie. Wszedł do legowiska liderki. Bura kocica leżała dziwnie zwinięta. Aronia podszedł do niej. Pachniała jakoś dziwnie. Otworzył szerzej oczy, gdy skojarzył ten zapach.
Śmierć.
Podszedł szybkim krokiem do liderki i przewrócił ją na grzbiet. Biała piana z pyska kotki wyglądała nieciekawie podobnie jak martwe i puste ślipia. Aronia zastygł bez ruchu. Dzisiejszy dzień coraz bardziej przypominał koszmar.
Śmierć.
Podszedł szybkim krokiem do liderki i przewrócił ją na grzbiet. Biała piana z pyska kotki wyglądała nieciekawie podobnie jak martwe i puste ślipia. Aronia zastygł bez ruchu. Dzisiejszy dzień coraz bardziej przypominał koszmar.
Upsik :hehe_cma:
OdpowiedzUsuń