Nudy. Nudy i jeszcze Nudy. Karmicielki kazały pójść spać, a mi się nie chce! Na razie leżę z zamkniętymi oczami i czekam, aż pójdą sobie bądź zasną. Nie jestem pewna, skąd będę wiedziała, że mi nie będą przeszkadzać, jednak wierzę, że mi się to uda. Po co mam spać? Nie jestem zmęczona. Mówiły coś, że będę narzekać... Mylą się!
Rozmowy kotów ucichły. Otwieram powoli oczy i rozglądam się powoli. Karmicielka nie śpi, zamykam gwałtownie oczy i nadal udaję, że śpię. Zmarnuję tyle czasu! Mogłabym w tym czasie chociażby popytać się trochę, pobawić się z Stokrotką, albo wkurzać jednego z kociaków, em... Pląsającej Sójki. Właśnie, oni mogą wychodzić ze żłobka, a ja i Stokrotka nie! Niesprawiedliwe! Mam tyle pytań do zadania, kiedy dokładnie zostanę uczniem? Kim jest mój ojciec? Kim jest moja matka? Dlaczego na nią mówią pieszczoch? Skąd jest mech, który nam przynosi Konwaliowe Serce? Dlaczego nazywam się Burza? Jak wyglądają stokrotki, od których ma na imię moja siostra? Powoli tracę świadomość i zasypiam.
***
— Hej, kociaki — słyszę głos, to chyba kotka. Otwieram oczy i ziewam. Stokrotka podchodzi do cioci Konwaliowego Serca. Powoli siadam i wylizuję swoją sierść, był jeden paproch!
— Widzę, że ktoś właśnie wstał. — Ciocia pewnie uśmiecha się, nie wiem, nadal wylizuję sierść.
— Ciociu, pobawisz się z nami? — Stokrotka podchodzi bliżej Konwaliowego Serca, skończyłam wylizywać sierść. Była jak zwykle czysta, więc nie miałam dużo roboty.
— Dobrze. — Ciocia uśmiecha się serdecznie. Podchodzę bliżej.
— To w co się bawimy? — Dołączam do rozmowy.
<ktoś? coś?>
Klep klep
OdpowiedzUsuń