Daliowa Łapa ani chwili nie zastanawiała się nad odpowiedzią. Nigdy nie przepuści okazji na nową wiedzę! Może lekko nieprzydatną, ale zawsze wiedzę!
— O tak! — zawołała kremowo-liliowa. — A teraz chodź do Drzemlikowego Dzwonka na patrol, po tym patrolu czeka mnie jeszcze trening z moim mentorem, a przynajmniej powinien mnie czekać.
Dwa koty ruszyły w stronę czarnej kocicy, która skinęła im głową i ogonem pokazała drogę.
— Chodźcie. Czekałam na ciebie Daliowa Łapo, widzę, że, znalazłaś kogoś do patrolu. — powiedziała córka Zguby.
Wkrótce opuścili obóz i wyruszyli.
— No to co to te kraby? I jak wyglądała ta woda? — zapytała się Daliowa Łapa czarno-białego kocura.
Bardzo się niecierpliwiła, chociaż czekała na odpowiedź kocura tylko kilka uderzeń serca.
— Kraby to takie zwierzęta, mają twardy pancerz i osiem nóg. Żyły w tej wodzie. — wyjaśnił niebieskooki.
— A można było je jeść? — zapytała się czarno-białego.
Barwinkowy Podmuch kiwnął głową.
— A opowiesz teraz o tej wodzie? Jak wyglądała i jaka była? — zapytała tortie.
— Można było w niej pływać, ale trzeba było uważać na przypływy i fale. Brzegiem była piaszczysta plaża. Ładne miejsce tak swoją drogą. — powiedział czarno-biały.
Właściwie to Daliowa Łapa zapomniała o Drzemlikowym Dzwonku, która również była na patrolu.
— A co były fale i przypływy? — zapytała znowu pręgowana.
< Barwinkowy Podmuchu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz