Pobiegł uradowany i pełen energii w kierunku zwierzęcia. Zając był szybki, lecz biały nie zamierzał z tego powodu rezygnować z polowania. Nareszcie mógł poczuć wiatr mierzwiący mu futro. Powietrze, lekkie i pachnące zbliżającym się deszczem, wydawało się lżejsze i bardziej orzeźwiające niż zazwyczaj. Czuł radość promieniującą w całym ciele, bo w końcu jego kara minęła. Mógł wrócić do tego, czym wcześniej wypełnione było orlikowe życie: obowiązkami.
Tak, zatęsknił za zwykłą normalnością. Siedzenie w jednym określonym miejscu powoli zmniejszało mu morale, a śmierć Koniczynki prawie przysporzyła białemu depresję. Na szczęście pomocną łapę okazali mu bliscy.
Skoczył, wbijając chwilę potem pazury w ciało uciekającego zwierzęcia. Wykonał kilka wyćwiczonych ruchów, aby zając skonał w jak najszybszy i jak najmniej bolesny sposób. Zdobył jedzenie dla klanu. Przypomniało mu się poprzednie lato, podczas którego często chodził głodny. Pamiętał to ssanie i próby myślenia o czymś innym niż tylko smak pożywienia w ustach. Marzył o tym, aby taka sytuacja się nie powtórzyła, bo wojownicy strasznie schudli i mało kto wracał pełen wigoru po polowaniu.
Wziął w pysk zająca i udał się z powrotem do Mokrej Gwiazdy. Niebieski patrzył z niekrytym zadowoleniem na wojownika.
- Szybko wróciłeś - miauknął.
Orlikowy Szept położył zająca na ziemię, w miejscu porośniętym gęstą trawą.
- Zwyczajnie tęskniłem za polowaniem. Uwierz, naprawdę cieszę się z powrotu na nasze terytorium. Mimo... Tych przypadków śmierci reszty - odpowiedział Orlikowy Szept. Nie chciał swoim kawałkiem ciężkiej pracy przyczynić się do zgonu niewinnych członków klanu burzy. Przemawiała przez niego zwykła troska. - W ogóle jak ci idzie z Miodową Łapą? - zapytał się zainteresowany o niedawną samotniczkę.
Na pysku Mokrego pojawił się delikatny uśmieszek.
- Opowiem ci, jak powiesz mi, co z Cętkowanym Kwiatem. Dawno nie spędzałem z nią czasu. Jestem ciekawy, jak się czuje - miauknął niebieski.
- Z nią? Wszystko w porządku. Wodzi się jej... Nam zresztą, bo i tak każdy wie, że jesteśmy parą - odpowiedział Orlikowy Szept. Jeszcze niedawno z lekkim zawstydzeniem przyznawał się do posiadania partnerki, teraz mówił o tym prosto z mostu. Nie rozumiał swojego wcześniejszego wstydu, posiadanie miłości swojego życia nie okazało się czymś okropnym, wręcz przeciwnie. Nadal reagował nieco drażliwe na temat dzieci, ale nie rozmyślał nad tym za dużo. Kocięta przysparzały sporo problemów. Tym bardziej ze świadomością, iż lada dzień Konwaliowe Serce wróci z Cętkowanym Kwiatem i własnymi pociechami.
Medyczka łamiąca kodeks. Ciągle nie był w stanie w to uwierzyć, że czarna tego dokonała.
- Niedawno opuściła klan z Konwalią, dziwny powód, ale bardzo im zależało na pomocy jakiejś tam przyjaciółce - dodał Mokra Gwiazda, nieświadomy prawdziwego powodu opuszczenia przez kotki domu.
- Tak, wiem, wiem... Coś tam wspominały - miauknął Orlikowy Szept. Serce zabiło mu szybciej. Tajemnica ciążyła mu, lecz nie wyda nigdy swoich przyjaciółek, bo one nigdy nie uczyniłu mu nic okropnego. - To teraz coś powiedz o Miodowej Łapie. Widziałem, że coś kręci z Narcyzowym Pyłem.
Tak, zatęsknił za zwykłą normalnością. Siedzenie w jednym określonym miejscu powoli zmniejszało mu morale, a śmierć Koniczynki prawie przysporzyła białemu depresję. Na szczęście pomocną łapę okazali mu bliscy.
Skoczył, wbijając chwilę potem pazury w ciało uciekającego zwierzęcia. Wykonał kilka wyćwiczonych ruchów, aby zając skonał w jak najszybszy i jak najmniej bolesny sposób. Zdobył jedzenie dla klanu. Przypomniało mu się poprzednie lato, podczas którego często chodził głodny. Pamiętał to ssanie i próby myślenia o czymś innym niż tylko smak pożywienia w ustach. Marzył o tym, aby taka sytuacja się nie powtórzyła, bo wojownicy strasznie schudli i mało kto wracał pełen wigoru po polowaniu.
Wziął w pysk zająca i udał się z powrotem do Mokrej Gwiazdy. Niebieski patrzył z niekrytym zadowoleniem na wojownika.
- Szybko wróciłeś - miauknął.
Orlikowy Szept położył zająca na ziemię, w miejscu porośniętym gęstą trawą.
- Zwyczajnie tęskniłem za polowaniem. Uwierz, naprawdę cieszę się z powrotu na nasze terytorium. Mimo... Tych przypadków śmierci reszty - odpowiedział Orlikowy Szept. Nie chciał swoim kawałkiem ciężkiej pracy przyczynić się do zgonu niewinnych członków klanu burzy. Przemawiała przez niego zwykła troska. - W ogóle jak ci idzie z Miodową Łapą? - zapytał się zainteresowany o niedawną samotniczkę.
Na pysku Mokrego pojawił się delikatny uśmieszek.
- Opowiem ci, jak powiesz mi, co z Cętkowanym Kwiatem. Dawno nie spędzałem z nią czasu. Jestem ciekawy, jak się czuje - miauknął niebieski.
- Z nią? Wszystko w porządku. Wodzi się jej... Nam zresztą, bo i tak każdy wie, że jesteśmy parą - odpowiedział Orlikowy Szept. Jeszcze niedawno z lekkim zawstydzeniem przyznawał się do posiadania partnerki, teraz mówił o tym prosto z mostu. Nie rozumiał swojego wcześniejszego wstydu, posiadanie miłości swojego życia nie okazało się czymś okropnym, wręcz przeciwnie. Nadal reagował nieco drażliwe na temat dzieci, ale nie rozmyślał nad tym za dużo. Kocięta przysparzały sporo problemów. Tym bardziej ze świadomością, iż lada dzień Konwaliowe Serce wróci z Cętkowanym Kwiatem i własnymi pociechami.
Medyczka łamiąca kodeks. Ciągle nie był w stanie w to uwierzyć, że czarna tego dokonała.
- Niedawno opuściła klan z Konwalią, dziwny powód, ale bardzo im zależało na pomocy jakiejś tam przyjaciółce - dodał Mokra Gwiazda, nieświadomy prawdziwego powodu opuszczenia przez kotki domu.
- Tak, wiem, wiem... Coś tam wspominały - miauknął Orlikowy Szept. Serce zabiło mu szybciej. Tajemnica ciążyła mu, lecz nie wyda nigdy swoich przyjaciółek, bo one nigdy nie uczyniłu mu nic okropnego. - To teraz coś powiedz o Miodowej Łapie. Widziałem, że coś kręci z Narcyzowym Pyłem.
<Mokra Gwiazdo?>
Wszyscy wokół Mokrego łączą się w pary xD a Mokry tylko ich gowniaki ogarnia
OdpowiedzUsuń