Kotka zapytała o odpływy i przypływy. Czarny pamięcią wrócił do dzieciństwa, kiedy mamusia powtarzała mu, że odpływ może go porwać a przypływ utopić.
Zerknął niebieskimi ślepiami na uczennice.
- Cóż, są niebezpieczne! Zwłaszcza dla kociąt. Mogą cię porwać albo zalać wodą.
- A dla dużych kotów? - Dopytała zaciekawiona.
- Hm, jeśli by było płytko, to raczej nie - zamyślił się chwilę. Fale potrafiły być duże, nawet wyższe niż przeciętny kot. - Ale ogółem nie można się zbliżać za bardzo.
- Czemu?
- Bo fale są wysokie! Takie jak tamten krzak - wskazał ogonem na wysoki na dwa koty krzaczor. - A nawet wyższe!
Kotka spojrzała zdumiona. Pewnie nie spodziewała się, że woda mogła być tak groźna. Cóż, skoro rzeka potrafi zabić to czemu nie całe ogromne morze?
- Poza tym powiem ci w tajemnicy - Mruknął, by zaciekawić tortie jeszcze bardziej. - Ta woda jest s ł o n a.
- Co?! Nie wierzę! - Odparła jednocześnie będąc zaciekawioną i niedowierzającą.
- Naprawdę! Nie można jej pić. - Przypomniał sobie wycieczki na plażę z rodzeństwem i próbowanie tego dziwnego tworu. Nie dość, że niesmaczny, to jeszcze może cie zabić.
- Tak! To tak jak najbardziej słona piszczka, jaką jadłaś razy... - zamyślił się chwilę. - razy dziesięć! Nawet więcej! Bardzo nie dobra ta woda.
Na wspomnienie słonego płynu wzdrygnął się lekko. W pyszczku poczuł słony posmak. Fuj, tyle.
- Mięso nie jest aż tak słone - pomyślała na głos. - Ale jak woda może być?
- Eee - uciekł wzrokiem w bok, stawiając łapę na jakąś gałąź, raniąc ją lekko. - AUĆ NA OSTY I CIERNIE!
Podniósł łapę z wbitym kawałkiem drewna do góry. Fajnie, teraz musi ją wyciągnąć.
- Nie śmiej się! - Burknął widząc roześmianą Daliową Łapę. - To było z zaskoczenia!
Ta odwróciła głowę w inną stronę, a jej mentorka również z chichotem odwróciła pyszczek.
Barwinek prychnął. Co za kłaki futra! Śmieją się z jego nieszczęścia!
Złapał zębami za wystające drewienko, wyjmując je powoli. Syknął, wylizując ranke z krwi. Zerknął na kotki, uspokoiły swój śmiech, bez odwracania się kontynuując patrol.
- A poczekajcie aż wam coś się stanie - fuknął, idąc za nimi. Juz obmyślał plan na żart dla każdej z kotek. Miał nadzieję, że Dalia pomoże mu nabrać Drzemlinowy Dzwonek, bo z samą tortie on sobie poradzi. Jeszcze go popamięta!
<Dalia? Lecimy na granicę? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz