- Postaram się. - miauknął kocurek, otaczając ogonek wokół ślicznych łapek.
Kiwnął głową i oddalił się do stosu ze zwierzyną, aby coś przekąsić. Musiał przyznać, że pokazywanie całych terenów, umiało wyssać siły. Szybko wziął jakąś soczystą rybkę i udał się na bok, aby ją zjeść. Smak słonego mięsa, podbił jego kubki smakowe, zachęcając do dalszej konsumpcji.
- Jak tam pierwszy trening z nowym uczniem? - Obok dojrzał Brzoskwiniową Bryzę, która właśnie wróciła z patrolu.
- Całkiem dobrze. Mam nadzieję, że jutro nie będzie padało. - westchnął zauważając, że chmur od ostatniego czasu przybyło.
- Życie wojownika nie jest proste. - odparła.
Kiwnął głową. Musiał nauczyć Króliczą Łapę, wszystkiego co potrafił, bez względu na warunki pogodowe.
***
Jego pragnienie o bezdeszczowym treningu, zawaliło się dość szybko. Ale czego on oczekiwał, widząc przecież te chmury. Czekał na swojego ucznia w umówionym miejscu, zastanawiając się, czy pogoda nie pokrzyżuje im planów. Postanowił dziś zaznajomić go z techniką polowania. Pewnie i tak młodszy nic nie złapie, to graniczyłoby z cudem, więc nawet jeśli zwierzyna ukryłaby się na czas deszczu w norach, to mogli poćwiczyć to na sobie.
- Witaj, Królicza Łapo! - przywitał się widząc ziewającego ucznia. - Mamy okropną pogodę, ale to nie powinno nam pokrzyżować planów.
Zresztą padało już nieco słabiej. Zachęcił go ogonem do ruszenia za nim. Wyszli z obozu i skierowali się w stronę lasu. Krok za krokiem, zbliżali się do zielonych już drzew. Ich liście szybko się odradzały. Mogło to świadczyć, że pora zielonych liści była tuż, tuż.
- Zatrzymamy się tutaj - zdecydował otrzepując sierść z deszczu.
W lesie mniej padało, dzięki rozłożystym koronom drzew.
- Pierwsza lekcja z polowania. Po pierwsze; trzeba wywęszyć posiłek, później przypadasz do pozycji łowieckiej - Zaprezentował. - A następnie powoli się skradasz. Musisz dobrze wyczuć moment, aby rzucić się na zwierzynę. Za późno, usłyszy cię. Za wcześnie, nie dosięgniesz jej i spłoszysz. Wszystko jasne?
Królicza Łapa pokiwał głową i zaczął naśladować ruchy wojownika. Jesionowy Wicher sprawdzał ułożenie jego łap, dorzucał swoje uwagi, a gdy w końcu zauważył, że uczeń wie o co chodzi, postanowił go sprawdzić.
- Będę myszą. Ukryje się, a ty masz do mnie podejść tak, abym cię nie usłyszał, jasne?
- Jasne.
- To zamknij oczy i nie podglądaj! - zawołał, a gdy Króliczek zrobił to co kazał, szybko odbiegł, klucząc pomiędzy drzewami, aż następnie schował się w jakichś krzakach. Raz po raz grzebał łapą w ziemi, naśladując dźwięk, poszukującej pożywienia myszy. Jego uszu były czujne. Sprawdzał czy Królicza Łapa się zbliżał, aby jak najszybciej poderwać się do ucieczki. Był teraz jak mysz, chociaż tak naprawdę czuł się, jakby bawił się z kociakiem w chowanego i berka w jednym.
<Królicza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz