około 1000 słów, miłego czytania historii Barwinka owo
Lwia Grzywa patrzył na nich łagodnie, zupełnie tak, jakby przed chwilą nie stali cali najeżeni gotowi do skoczenia sobie do gardeł. Ten to miał wyczucie. Zapytał ich o patrol, oraz wyjaśnił sprawę Berberysowej Bryzy. Fakt, szylkretkę spotkało ostatnio sporo przykrego, dlatego czarny nie dziwił się, iż starszy wojownik postanowił ją wspomóc. Wręcz szanował jego zachowanie, gdyż on sam nie wyszedł wyszedłby taką inicjatywą głównie dlatego, iż nikt w klanie go nie szanuje. No, poza Tańczącą i Łabądem.
— Muszę iść z niiim? — liliowy ogonem wskazał na Barwinka. — Jeszcze królowa się po drodze zgubi!
- Ty ze mną?! Prędzej ja powinienem narzekać. - Burknął krzywiąc się. - I przestań mnie tak nazywać!
Lwia Grzywa westchnął głośno.
- Skoro tak świetnie się dogadujecie, to ruszamy. - Zarządził, wymijając obydwa kocury.
- Co?! - Rzucili obydwaj, ale widząc, że ten się nie zatrzymuje, poszli za nim.
Droga poza obóz była pełna wrednych spojrzeń i podkładania sobie nawzajem łap. Lwia Grzywa często rzucał im, a w szczególności czarnemu, wymowne spojrzenia. Chciał, by przestali bo totalnie nie obchodził go ich konflikt. Barwinkowi wydawało się, że zaczął żałować wzięcia ich z sobą. No cóż, nie miał dziś szczęścia.
- Pójdę w prawo - oznajmił, gdy dotarli.
- Idę z tob- - Zaczął czarny, ale mu przerwano.
- Nie. Ty idziesz ze Szczawiowym Liściem. - Ogłosił twardo wojownik, aż Barwinek poczuł nieprzyjemny dreszcz. - Tylko się nie zgubcie.
Swoją wypowiedzią oczywiście nawiązał do wcześniejszej riposty liliowego, co tylko zdenerwowało czarnego. Nawet on? Nawet go nie znał! Jak śmiał brać stronę tego gnojka?!
- Słyszałeś. - Zaczął dobitnie Szczawik, gdy wojownik poszedł w swoją stronę.
Oni posłusznie, z dala od siebie zaczęli iść w przeciwnym kierunku. Barwinek szedł na przedzie.
- Znam te tereny lepiej niż ty! - Warknął, nie odwracając się.
Pomijając paręnaście razy, gdy zgubił się na treningu, bądź polowaniu, a potem krążył pół nocy. Łabędzi Plusk nie miał z nim łatwo, wiecznie chodził i szukał ucznia, ale hej! Liczą się chęci i zapał, których aktualnie żaden z nich nie posiadał.
- Znasz je lepiej, bo jesteś już stary! - Ponownie wytknął mu jego wiek. Wcale nie miał aż tyle księżyców!
- Nie jestem stary! - Tupnął śmiesznie łapką dla podkreślenia swoich słów. Po chwili dodał ciszej.
- A zachowujesz się jak dziecko. - Mruknął liliowy.
- A ty jak dziad! - Odparł czarny, widząc po chwili pioruny w oczach wojownika.
- Lepszy dziad niż dziecko! Nie wiem jak Łabędzi Plusk mógł z tobą wytrzymać! - Odparował wrednie.
- Ze mną?! Łabąd to mój drogi przyjaciel, i wiesz co?! Biedny Łabądek dostał cię na ucznia...nie zasłużyłeś. - Odpowiedział szczerze, oczywiście używając takiego tonu, by liliowy poczuł się urażony.
- Przynajmniej z jednego ucznia - mnie - może być dumny. Z tobą się trzyma z litości, bo nikt się nie chce z tobą zadawać, staruchu. - Mówił kolejne słowa, a w Barwinku coś powoli pękało.
Co to było? Wcześniej czerpał jednocześnie radość z kłótni z młodszym, jak i chodził wkurzony, jednak teraz...naprawdę dotknęły go słowa Szczawika.
- Nie znasz mnie, gnojku! Ze mnie na pewno też jest dumny! Gdyby nie on już by mnie w tym klanie nie było! - Krzyknął z napływającym żalem.
Wspomnienia zaczęły do niego wracać, ale on je odpychał. Nie chciał ich. Najlepiej, jeśli by zniknęły, jednak te wciąż przypływały, z każdą sekundą. W głowie miał ich całe mnóstwo. Jego dzieciństwo, zostawiająca ich matka, umierający ojciec i wujek. Później jego siostry i brat odchodzący, jedno po drugim. Okrutny mentor. Przeprowadzka, katastrofy, jakie spotkały młodego ucznia. Walka z Lisią Gwiazdą.
- Jak to? - Szczawik momentalnie zmienił nastawienie oraz ton, wyraźnie był zaciekawiony. - Jesteś znajdą?
- Nie, mój poprzedni mentor nie chciał mnie trenować, jedyne co mi przekazał to nienawiść do Lisiej Gwiazdy. - Zaczął mówić nieco ciszej, nie zwalniając kroku. Miał wrażenie, że ruch pomaga mu lepiej znieść bolesne wspomnienia, które gorączkowo chciał ukryć w sobie, zachowując nadal wesoły charakter.
- Co było potem? - Usłyszał głos liliowego.
Ha, czy mógł być bardziej żałosny? Opowiada swoją nędzną historie kocurowi, który za grosz go nie szanuje! Zamknął na chwilę oczy.
- Później został wygnany. - Kontynuował, z wyraźną złością na wspomnienie Księżycowego Pyłu. - Potem była seria katastrof od Klanu Gwiazd. Kazał nam uciekać ze starych terenów. - Mówił, uciekając wspomnieniami do swojego starego kolegi Sokoła.
Skoro Klan Lisa został zniszczony, czy istniała szansa, by nadal żył? Ileż Barwinek by dał, by wrócić do tamtych czasów i nazywania go "wiecznym uczniem" przez pręgowanego.
- Wszyscy mnie nienawidzą. Miałem zostać wygnany z klanu. Moja rodzina od dawna już gryzła wtedy piach. Nikt się za mną nie wstawił. Dopóki nie pojawił się Łabędzi Plusk. - Zaśmiał się gorzko. Kopnął leżące obok liście. Ignorował zapachy dookoła. Gdyby jednak ktoś chciał zaatakować Szczawika bądź jego, był gotów do walki.
- Lisia Gwiazda zaatakował mnie przy całym klanie. Nie mogłem się ruszać parę dni. - Westchnął głośno. - Bliznę na pysku mam przez niego. Nienawidzę go z całego serca, ale siedzę w tym klanie. Gdy Łabędzi Plusk wziął mnie na ucznia, był w klanie od niedawna. On nie znał mojej historii, nie nienawidził mnie. Zaakceptował i nauczył wszystkiego, czego Księżycowy Pył nie zrobił. - Spojrzał przed siebie, przystając.
Kiedy tak słuchał własnych słów dochodził do wniosku, że naprawdę nie miał łatwo w życiu. Nikogo to jednak nie obchodziło, a on starał się brnąć wprzód pomimo złych kolei losów.
- Walka z Lisią Gwiazdą była też moim mianowaniem. Wyobrażasz sobie? Nie miałem ceremonii, nikt nie skandował mojego imienia. Ale co mnie to obchodzi? Kompletne nic. - Rzucił liliowemu nieodgadnione spojrzenie. - Wystarczy mi przyjaźń Łabąda. Tego nawet ty nie zniszczysz.
Mówiąc to machnął ogonem.
- Nie każdy ma takie kolorowe życie jak ty - Mruknął cicho, patrząc kątem oka na wojownika.
W tej chwili naprawdę miał gdzieś co sobie wojownik o nim pomyśli. Pewnie nie mógł upaść niżej, ale z tego właśnie słynął - z bycia "wiecznym uczniem", żałosnym, próbującym żyć normalnie. Dlaczego był taki cięty do wszystkich? Walczył o szacunek? W starciu z synem Berberys nawet tego nie potrafił wybronić.
Nie pozostało mu nic innego jak poczekać na jakiekolwiek słowa od liliowego. Niżej upaść już nie mógł. Czuł jednak, że w pewnej części mu ulżyło. Nikomu jeszcze nie opowiedział wszystkiego, co mu się przydarzyło. Szczawiowy Liść był pierwszy.
<Szczawiczku? <3 >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale Barwinek sie wylał :o
OdpowiedzUsuń