*no, to wiosna :’)*
Nie było już żadnych wątpliwości, że nadeszła Pora Nowych Liści. Może i poranki bywały jeszcze chłodne, ale złocące się na niebie słońce bardzo szybko rozgrzewało powietrze i osuszało pokrytą rosą trawę. Wiatr muskający korony drzew nie był już nieprzyjemnie zimny, ubiegłego wschodu słońca spadł też pierwszy, ciepły deszcz. Wróbelek specjalnie wyszedł spod osłaniających obóz drzew, żeby poczuć go na własnym futrze. Tata mawiał, że jak kogoś taki deszcz zmoczy, to urośnie. Lubił śmiać się wtedy, że Borsuk musiała stać w ulewie jak nikt nie patrzył. Burasek wiedział, że to żarty, ale w głębi serca miał nadzieję, że jednak będzie jeszcze trochę wyższy. Jego bura siostra już teraz mogła patrzeć na niego z góry, Skowronek zresztą też, gdyby się wyprostowała, nie mówiąc już o Wiśni czy mamie, szczególnie jak była czymś wzburzona i najeżyła futro.
Zachęcony piękną pogodą, kocurek zdecydował się na mały spacer po okolicy. Wiedział, że jako uczeń nie powinien wychodzić sam poza obóz, ale nie miał zamiaru odchodzić nigdzie daleko. Zresztą, był pewien, że wujek Leszczynek by mu pozwolił. Trochę ubolewał, że nie ma z nim Modrzewika, ale kocurek akurat był na treningu. Zresztą, jak większość.
Wyciągnął się, podnosząc łeb wyżej i wystawiając się na delikatne pieszczoty wiatru. Zmrużył ślepia, czując jak promienie słońca łaskoczą go po nosie. Uwielbiał Porę Nagich Drzew, ale tak jakoś… cieszył się, że już sobie poszła. Teraz wszystko wydawało się takie radosne, jakby w naturę po długim śnie wstąpiła nowa energia.
Wciągnął w płuca porcję świeżego, pachnącego słońcem i życiem powietrza. Nagle do jego nozdrzy dotarł inny, bardzo znajomy zapach. Wsłuchał się w ciszę i owszem - uderzenie serca później usłyszał kroki dwóch kotów i dyskutujące ze sobą głosy. Uśmiechnął się i ruszył z tamtą stronę.
- ...ogon niżej. Ugryzienie i go nie masz. Łapy szerzej. Uderzę tu - tu nastąpił odgłos pacnięcia i klapnięcia czegoś ciężkiego na ziemię - i leżysz.
Przez chwilę koty szamotały się ze sobą. Do jego uszu dotarł ciężki oddech Wiśni i wyjątkowo zimny głos Borsuk:
- Nawet. Nie. Próbuj.
Wróbelek właśnie miał wyskoczyć zza okalających polanę krzaków, ale coś go powstrzymało. Stanął, z niepewnie uniesioną łapą.
- Aleś ty drażliwa - miauknął Wiśnia i bury mógłby przysiąc, że uśmiechnął się przy tym, jak to miał w zwyczaju. Nie lubił tego uśmiechu. Był zupełnie inny niż niewinny uśmiech Skowronek, wiecznie smutny Żabki, czy pewny siebie grymas Borsuk. Wychylił się trochę, akurat żeby zobaczyć, jak jego siostra przypiera ucznia do ziemi. W jej brązowych ślepiach płonął ogień.
- Skowronek - jej głos był przerażająco zimny. - Zabiję cię, jeśli ją skrzywdzisz.
Wiśnia zamarł. Wróbelek też.
- Rozumiesz mnie?
- Tak - miauknął w końcu, a jego głos w niczym nie przypominał pewnego siebie tonu, którego zwykle używał. Mentorka zeszła z niego, nie spuszczając z białego wzroku.
- Niedługo przestaniesz być uczniem. Zastanów się, co wtedy zrobisz. Możesz odejść, droga wolna. - Borsuk zawiesiła głos, czekając na jego reakcję. Cisza. Wbiła w niego wzrok i kontynuowała, prowokując go - Nie zrobisz tego. Chcesz tu zostać. Udajesz, że jesteś ponad to i poradzisz sobie sam, ale to nieprawda. Wiesz o tym. - Uśmiechnęła się złowrogo. - I podoba ci się to, jak na ciebie patrzą. Lubisz świadomość, że moja siostra coś do ciebie czuje. - Końcówka jej ogona kreśliła w powietrzu skomplikowane wzory. - Masz kwadrę, żeby się zastanowić. Jeśli chcesz tu zostać… wszystko między tobą a nią ma być wyjaśnione. Wszystko.
- A jeśli nie, to co? - Kocur widocznie już trochę ochłonął i postanowił się odgryźć. - Zabijesz mnie? Nic mi nie zrobisz.
- Wujek Igła ma bardzo miękkie serce. A dla dzieci swojego przyjaciela… - zamruczała miękko, patrząc mu w oczy.
- Nie, nie mogłabyś! - zaśmiał się Wiśnia.
- Mogłabym - odparła Borsuk.
- Nie - w głosie białego brzmiał niepokój - Nie!
- Zastanów się dobrze.
Przez uderzenie serca po prostu na siebie patrzyli.
- Pozycja łowiecka - jak gdyby nigdy nic miauknęła bura. Gdy zaskoczony uczeń ociągał się z ćwiczeniem, pacnęła go łapą. - Już.
Wróbelek wycofał się najciszej jak potrafił. Coś mu mówiło, że siostra nie ucieszyłaby się teraz na jego widok.
“Skowronek.” Nie było tajemnicą, że od momentu, gdy Wiśnia pojawił się w klanie, czarna nie odstępowała go ani na krok. Zagadywała go, oprowadzała po obozie, śmiała się z jego żartów. Kocur wyglądał na zadowolonego z tego faktu, ale gdy tylko w jego polu widzenia pojawiała się inna kotka, od razu się do niej szczerzył. Wróbelek zawsze miał ochotę się na niego rzucić, ale tylko ze złością wbijał pazury w ziemię. Kiedy zwrócił siostrze uwagę, że nie może dawać się tak traktować, tylko się uśmiechnęła i miauknęła, ze jej to nie przeszkadza. Był pewien, że to nieprawda. Dziwnie się czuł, widząc Żabi Skok rozmawiający z kimkolwiek, więc jak ona musiała się czuć, gdy Wiśnia bezczelnie zalecał się przy niej do kogoś innego? Jeśli by to zależało od burego, uczeń Borsuk nie miałby prawa nawet spojrzeć na jego siostrę. Skoro jednak była szczęśliwa… Westchnął.
Był naprawdę wdzięczny Borsuk. Może teraz biały trochę się zastanowi… W głębi serca miał nadzieję, że przestraszony ucieknie w nocy i nie zobaczą go już nigdy więcej, ale wiedział, że nie ma co liczyć na takie szczęście. Wystarczy, jeśli da spokój jego siostrze.
Uśmiechnął się. Zawsze wiedział, że Borsuk ich kocha, tylko okazuje to w trochę inny sposób. I ten jeden, jedyny raz, cieszyła go jej zawziętość. Nie chciał przyznać, że w głębi serca trochę się boi, że siostra byłaby zdolna do zabicia Wiśni, a jeszcze bardziej nie chciał przyznać, że wcale nie byłoby mu przykro. Westchnął. Nie mógł tak myśleć. Co na to powiedziałaby Skowronek? Co powiedziałby Wilcze Serce?
“Klanie Gwiazdy, ratuj” - pomyślał, wznosząc wzrok do nieba. - “Tato, ratuj.”
Wiśnia jaki kasanowa uhuhu
OdpowiedzUsuńUwielbiam Borsuk
OdpowiedzUsuń