Jeżowa Ścieżka przeżywał zauroczenie jednej ze swoich sióstr. Na chwilę zapomniał o otaczającym go świecie, uśmiechając się promiennie. Wydawał się jednocześnie zaskoczony i... Nieprzygotowany na to?
- Będę miał siostrzeńców albo bratanice... Niesamowite - mówił sam do siebie czekoladowy, pogrążony w świecie swoich myśli.
Orlikowy Szept obserwował uwaznie asystenta medyka. Nie spodziewał się po nim takiego zachowania. Prawda, Jeżowa Ścieżka był pogodnym kocurem, reagującym na wszystko z optymizmem, ale biały nigdy nie widział go w stanie takiej radości. Sam uśmiechnął się na widok uradowania, wymalowanego na pysku starszego od siebie.
- Spokojnie, bo zaraz odlecisz - powiedział Orlikowy Szept.
- Ja? Radosny? Prędzej zaskoczony! To moja siostrzyczka. Moja mała, malutka, kochana. Za młoda na posiadanie partnera! Przecież dopiero co została mianowania - miauczał jak oszalały czekoladowy, machając niespokojnie ogonem i szurając głośno łapami o ziemię. Nie tuszował swoich uczuć, wyrażał je szczerze.
Orlikowy Szept zastanowił się. Sam bał się zakochania i uczucia skierowanego ku Cętkowanemu Kwiatowi. Bardzo przeżywał moment zakochania i wyznania drugiej połówce dawno odczuwanych emocji. Na tyle się przyzwyczaił do obecności zakochanej w nim, że traktował miłość i inne podobne temu duperele jako coś zupełnie normalnego. Stały się elementem jego życia, cała filozofia.
A teraz Jeżowa Ścieżka przeżywał ważne wydarzenie w życiu uczuciowym Rzecznego Nurtu.
- Ej, spokojnie, bo za chwilę zwariujesz. Przynieść ci... Maku albo może kocimiętki od Zajęczej Stopy? - zapytał się czekoladowego. Nie próbował mówić za długo do niebieskookiego. Ten nadal wydawał się gdzieś błądzić i raczej nieprędko wróci do siebie.
- Mi? Nie! Nie, nie nie, nie. Co robić, co robić, Rzeczy Nurt, malutka, bezbronna z kimś z klanu, niedoczekanie klanu gwiazd. - Jeżowa Ścieżka zaczął chodzić w kółko, mówiąc do siebie. Mamrotał raz po raz niezrozumiałe słowa, a biały spojrzał na niego nieco przerażony. Co z tymi kotami robiło zwykle zakochanie bądź wieść o tym. Niby taka zwyczajna rzecz kociego życia, a jednak wywołująca tyle emocji.
- Oj, Jeżyku, Jeżyku... Powiem ci coś, tak szczerze. Wiem, co czujesz - miauknął Orlikowy Szept. Niedawno medyk pomógł mu w zniesieniu rozpaczy po ukochanej Koniczynce, to teraz on postara się okazać wsparcie asystentowi.
- Ty? - zdziwił się Jeżowa Ścieżka.
- Tak, ja. Byłem tak samo zaskoczony, gdy zauważyłem Bluszczową Poświatę wraz z Jałowcowym Świtem. Ojej, co ja wtedy się o nią nie namartwiłem. Ciągle widziałem w niej malutką cynamonkę, która potrzebowała ciepłego uśmiechu i zwykłego wsparcia - mówił biały, nadal patrząc na czekoladowego.
- Pogodziliście się?
- Nie do końca. - Orlikowy Szept wysunął jeden z pazurów i rysował nim proste kreski na ziemi. - Nadal panuje między nami taka... Niezgoda czy tam napięcie. Sam nie wiem, jak to nazwać... Ale to nie oznacza, że ją znienawidziłem. Nadal ją kocham, bo to moja siostrzyczka. Nie zostawię jej. Pogodziłem się z tym, że ma swoje życie, swój rozum i własne potrzeby. Kiedyś była zależna od mamy. Jako dorosła zaczęła mieć kontrolę nad własnymi księżycami i powodzi jej się. Podobnie ze Słonikową Łapą i Melodyjną Łapą... chociaż teraz pewnie mają inne imiona. - Na myśl o własnym bracie i ich wspólnej kompance z dzieciństwa Orlikowy Szept poczuł smutek. Nie zdążył się z nim nawet pożegnać. Obawiał się o nich. Część klanu wiedziała, na co stać ich dwójkę. Dzięki Jeżowej Ścieżce wymknęli się na zgromadzenie, bez niczyjej wiedzy. Koniczynka i Czapli Potok nie zostawili tego bez kary. Zostali samotnikami, różne rzeczy mogły wpaść im do młodych głów.
- Wrócą, zobaczysz - miauknął Jeżowa Ścieżka, już nieco uspokojony. - Mimo wszystko są mądrzy.
- Zrobili to nagle! Za szybko! I...mniejsza. Nie chodzi tu o mnie, Słonika czy Melodyjkę, a o ciebie.
- Po prostu... Mam zaakceptować jej decyzję? Bez ingerowania? A jak popełniła błąd? - Jeżowej Ścieżce znowu włączył się tryb kochanego i troskliwego braciszka. Biały uśmiechnął się, widząc troskę na pysku czekoladowego. Łączyło ich chyba nieco więcej, niż wojownik przypuszczał.
- Tak. Daj jej czas. Dopiero się zakochała. Jak związek okaże się zły, to sama to zauważy. Mimo wszystko nie opuszczaj jej. Za nic w świecie. Rodzina to bardzo cenna rzecz.
- Będę miał siostrzeńców albo bratanice... Niesamowite - mówił sam do siebie czekoladowy, pogrążony w świecie swoich myśli.
Orlikowy Szept obserwował uwaznie asystenta medyka. Nie spodziewał się po nim takiego zachowania. Prawda, Jeżowa Ścieżka był pogodnym kocurem, reagującym na wszystko z optymizmem, ale biały nigdy nie widział go w stanie takiej radości. Sam uśmiechnął się na widok uradowania, wymalowanego na pysku starszego od siebie.
- Spokojnie, bo zaraz odlecisz - powiedział Orlikowy Szept.
- Ja? Radosny? Prędzej zaskoczony! To moja siostrzyczka. Moja mała, malutka, kochana. Za młoda na posiadanie partnera! Przecież dopiero co została mianowania - miauczał jak oszalały czekoladowy, machając niespokojnie ogonem i szurając głośno łapami o ziemię. Nie tuszował swoich uczuć, wyrażał je szczerze.
Orlikowy Szept zastanowił się. Sam bał się zakochania i uczucia skierowanego ku Cętkowanemu Kwiatowi. Bardzo przeżywał moment zakochania i wyznania drugiej połówce dawno odczuwanych emocji. Na tyle się przyzwyczaił do obecności zakochanej w nim, że traktował miłość i inne podobne temu duperele jako coś zupełnie normalnego. Stały się elementem jego życia, cała filozofia.
A teraz Jeżowa Ścieżka przeżywał ważne wydarzenie w życiu uczuciowym Rzecznego Nurtu.
- Ej, spokojnie, bo za chwilę zwariujesz. Przynieść ci... Maku albo może kocimiętki od Zajęczej Stopy? - zapytał się czekoladowego. Nie próbował mówić za długo do niebieskookiego. Ten nadal wydawał się gdzieś błądzić i raczej nieprędko wróci do siebie.
- Mi? Nie! Nie, nie nie, nie. Co robić, co robić, Rzeczy Nurt, malutka, bezbronna z kimś z klanu, niedoczekanie klanu gwiazd. - Jeżowa Ścieżka zaczął chodzić w kółko, mówiąc do siebie. Mamrotał raz po raz niezrozumiałe słowa, a biały spojrzał na niego nieco przerażony. Co z tymi kotami robiło zwykle zakochanie bądź wieść o tym. Niby taka zwyczajna rzecz kociego życia, a jednak wywołująca tyle emocji.
- Oj, Jeżyku, Jeżyku... Powiem ci coś, tak szczerze. Wiem, co czujesz - miauknął Orlikowy Szept. Niedawno medyk pomógł mu w zniesieniu rozpaczy po ukochanej Koniczynce, to teraz on postara się okazać wsparcie asystentowi.
- Ty? - zdziwił się Jeżowa Ścieżka.
- Tak, ja. Byłem tak samo zaskoczony, gdy zauważyłem Bluszczową Poświatę wraz z Jałowcowym Świtem. Ojej, co ja wtedy się o nią nie namartwiłem. Ciągle widziałem w niej malutką cynamonkę, która potrzebowała ciepłego uśmiechu i zwykłego wsparcia - mówił biały, nadal patrząc na czekoladowego.
- Pogodziliście się?
- Nie do końca. - Orlikowy Szept wysunął jeden z pazurów i rysował nim proste kreski na ziemi. - Nadal panuje między nami taka... Niezgoda czy tam napięcie. Sam nie wiem, jak to nazwać... Ale to nie oznacza, że ją znienawidziłem. Nadal ją kocham, bo to moja siostrzyczka. Nie zostawię jej. Pogodziłem się z tym, że ma swoje życie, swój rozum i własne potrzeby. Kiedyś była zależna od mamy. Jako dorosła zaczęła mieć kontrolę nad własnymi księżycami i powodzi jej się. Podobnie ze Słonikową Łapą i Melodyjną Łapą... chociaż teraz pewnie mają inne imiona. - Na myśl o własnym bracie i ich wspólnej kompance z dzieciństwa Orlikowy Szept poczuł smutek. Nie zdążył się z nim nawet pożegnać. Obawiał się o nich. Część klanu wiedziała, na co stać ich dwójkę. Dzięki Jeżowej Ścieżce wymknęli się na zgromadzenie, bez niczyjej wiedzy. Koniczynka i Czapli Potok nie zostawili tego bez kary. Zostali samotnikami, różne rzeczy mogły wpaść im do młodych głów.
- Wrócą, zobaczysz - miauknął Jeżowa Ścieżka, już nieco uspokojony. - Mimo wszystko są mądrzy.
- Zrobili to nagle! Za szybko! I...mniejsza. Nie chodzi tu o mnie, Słonika czy Melodyjkę, a o ciebie.
- Po prostu... Mam zaakceptować jej decyzję? Bez ingerowania? A jak popełniła błąd? - Jeżowej Ścieżce znowu włączył się tryb kochanego i troskliwego braciszka. Biały uśmiechnął się, widząc troskę na pysku czekoladowego. Łączyło ich chyba nieco więcej, niż wojownik przypuszczał.
- Tak. Daj jej czas. Dopiero się zakochała. Jak związek okaże się zły, to sama to zauważy. Mimo wszystko nie opuszczaj jej. Za nic w świecie. Rodzina to bardzo cenna rzecz.
<Jeżowa Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz