Biegł przez śnieg, aby tylko nie zgubić śladu pozostawionego przez stado Dwunożnych. Musiał zrobić wszystko, aby ocalić Jaskrowy Pył. Nie mógł go pozostawić sam na sam, z tymi kreaturami! Co jeśli będą chcieli go zjeść? Pokręcił głową, próbując pozbyć się tych nieprzyjemnych myśli. Uratuje go. Na pewno. Na pewno. W końcu dotarł na teren tych stworzeń. Powoli rozejrzał się, ale nie widząc nikogo na zewnątrz, skierował się w stronę legowiska Dwunożnych. Słyszał, że w środku odbywała się jakaś wrzawa. Ciekawe o co chodziło? A co jeśli jedli już jego byłego ucznia? Przełknął ślinę. Nagle ściana się otworzyła, wypluwając na zewnątrz dobrze znanego mu osobnika. Szybko podbiegł do kocura, czując jak spływa po nim ulga.
- Jaskier! Żyjesz, dzięki Klanowi Gwiazdy!
Kocur podniósł się z ziemi jak oparzony.
- Żyję… chyba. Jesionowy Wichrze, nawet nie wiesz, jak cieszę się, że cię widzę. Ci Dwunożni to najbardziej przerażające istoty na tej ziemi!
- Żyję… chyba. Jesionowy Wichrze, nawet nie wiesz, jak cieszę się, że cię widzę. Ci Dwunożni to najbardziej przerażające istoty na tej ziemi!
- Lepiej stąd jak najszybciej uciekajmy. Mogą jeszcze zmienić zdanie i cię zjeść.
Wojownik pokiwał głową i razem udali się z powrotem do lasu, gdzie czekał na nich Żółwi Brzask. Kocur widząc nadchodzących, wyskoczył ze swojej kryjówki, ciesząc się, że oboje wrócili cali i zdrowi.
- Co tam się stało? - wypytywał.
Jesionowy Wicher spojrzał na nadal rozdygotanego rudego arlekina.
- Może później. - Wskazał dyskretnie ogonem młodszego.
Żółwi Brzask kiwnął głową, po czym zabrali się w stronę powrotną. Będą musieli zdać raport z tego co się stało. W końcu Dwunożni grasowali na ich terenach. Nie mogli tego tak zostawić, bo jeszcze jakiś inny kot, zostanie porwany.
***
Od tamtego momentu minęło mnóstwo księżyców. Zbliżała się pora nowych liści, Malinowa Łapa zmarł, a czekoladowy dostał nowego ucznia. Bardzo dziwnie było chodzić na treningi, udając że to dzień taki jak zwykle. Jednak nie był. Wrócił z polowania, rzucając na stos dorodną rybę. Kątem oka wychwycił Jaskrowy Pył, który tłumaczył coś swojej uczennicy. Teraz to on był mentorem. Ciekawe jak się teraz czuł. Podszedł do niego powoli, machając na powitanie ogonem.
- Cześć, Jaskrowy Pyle. Jak tam? Widzę, że wracacie z treningu. Radzisz sobie?
<Jaskrowy Pyle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz