Uczeń powoli podniósł się z posłania. Wczoraj Rozgałęziona Łapa pomogła mu znaleźć dla niego odpowiedni kąt. Spał trochę bliżej wyjścia, by w razie wczesnego treningu, nie zbudzić starszych kolegów z legowiska. Musiał przyznać, że trochę się martwił. Dostał jednego z najlepszych wojowników w całym Klanie Nocy. Jesionowy Wicher był bardzo szanowanym kocurem i niebieski nie chciał przynieść mu zawodu. Gdyby to zrobił, wojownik pewnie czułby do niego wielki żal.
— P-pewnie tak.
Królicza Łapa ruszył za swoim mentorem, wychodząc z legowiska, które od wczoraj zamieszkiwał. Wiatr od razu musnął jego pyszczek, zapewniając przyjemne ochłodzenie, zapachy natomiast kusiły. Pora Nowych Liści była ciepła. Cieszył się, że listki znowu zaczęły porastać drzewa. Miał powody do radości, chociaż zdążył już przywyknąć do śniegu. Pomyśleć, że pewnego dnia zostanie wojownikiem, chociaż nie tak dawno był zaledwie kuleczką, wijącą się przy brzuchu mamy. Trochę bał się dorosłości, którą niosła ze sobą nowa pozycja.
Niepewnie postawił łapki na miękkiej trawie. Opuścił obóz. Naprawdę go opuścił! Króliczek z niedowierzaniem rozejrzał się wokół. Wow. Nie sądził, że poza bezpiecznych obozowiskiem, również może być tak pięknie. Podziwiał najmniejszy skrawek roztaczającej się przed nim nawet nie części terenów pachnących rybami kotów. Szeroko otwartymi ślepkami śledził ruch w pobliskiej trawie. Wkrótce zobaczą wszystko! Faktycznie mu się spodobało, chociaż liczył, że mentor go nie zostawi samego, inaczej pewnie by się zgubił.
— Mówiłem, że ci się spodoba. Chodź, Królicza Łapo, musimy wyrobić się przed zachodem słońca.
Syn Żółwiego Brzasku skinął posłusznie łebkiem. Ruszył za Jesionowym Wichrem, próbując dotrzymać mu kroku. Wojownik poruszył się o wiele pewniej, widać, że znał te tereny doskonale. Dla Króliczej Łapy wszystko było jeszcze nowe, dlatego niepewnie kroczył przed siebie, rozglądając się i czasami ze strachem jeżąc sierść, na najmniejszy hałas w zaroślach.
— Tu jest p-pięknie, wujku. — miauknął kocurek. — C-czy nauczysz m-mnie także p-polować? I walczyć? Klonowa Łapa m-mówił też coś o c-chodzeniu po wodzie. Ale ja.. — urwał, bo właściwie chyba nie powinien się przyznawać, że się trochę boi. W końcu wujek go obroni, był taki silny. Westchnął jedynie, kontynuując podążanie za mentorem.
<Jesionowy Wichrze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz